Byłą dyrektor Unii Tarnów ujawniła kolejne fakty na temat klubu

Podczas przerwy między sezonami bardzo dużo czasu poświęca się kłopotom Unii Tarnów. Sytuacja w ekipie trzykrotnych mistrzów Polski powoli zaczyna jednak przypominać jeszcze gorszą niż przed rokiem. To, jak duże jest obecne zadłużenie Jaskółek ujawniła była już dyrektor klubu, Agnieszka Ratowska.

 

Wojna wokół Unii Tarnów jest już na porządku dziennym. Wcześniej mieliśmy spory między udziałowcami, potem gorąco było na linii sponsor tytularny – Artur Lewandowski (przewodniczący rady nadzorczej klubu). Teraz bardzo napięta atmosfera jest pomiędzy Lewandowskim, a byłym już prezesem Arturem Kędziorą oraz byłą dyrektor Agnieszką Ratowską.

O zastrzeżeniach do działań przewodniczącego rady nadzorczej obszernie na naszych łamach opowiadał wspomniały były prezes. Teraz kolejne fakty na antenie Radia Kraków ujawniła Ratowska.

– Niestety dzień po zakontraktowaniu drużyny dostałam po południu telefon o zwolnieniu Artura Kędziory. Pierwsze, co powiedziałam do przewodniczącego Rady Nadzorczej, że bez prezesa w papierach, nie jesteśmy w stanie przystąpić do procesu licencyjnego. To był piątek. Usłyszałam: jutro dostaniesz prezesa na sztukę. Przyszła sobota, niedziela, poniedziałek, wtorek, środa. Przyszło kolejne polecenie od przewodniczącego Rady Nadzorczej, które niestety było obarczone już złamaniem prawa, bo chodziło o podszywanie się pod Artura Kędziorę. Odmówiłam wykonania tego polecenia – opowiada Ratowska w Radiu Kraków.

– Prezesa nadal nie było, nie mogłam rozpocząć procesu licencyjnego. Nie ukrywajmy, że klub nie jest od półtora roku ogrzewany, bo jest wymontowane ogrzewanie. I niestety, czekając na nowego prezesa, z gorączką, podjęłam decyzję o tym, że nie jestem w stanie zrobić tutaj nic więcej – dodaje.

Szokujące jest zwłaszcza to z jak ogromnymi kłopotami finansowymi zmagają się obecnie tarnowianie. Same zaległości do zawodników wynoszą ponad dwa miliony złotych. Do tego dochodzi też szereg innych zobowiązań.

– W tej chwili jest to 2,2 mln zł (kwota do spłacenia zawodnikom – dop.red.). Pan Artur Lewandowski tytułuje się właścicielem klubu, więc myślę, że powinien spłacić zaległości swojego klubu. Dodatkowo zostają jeszcze zaległości w postaci rachunków, które po części zostały spłacone, plus przygotowanie budżetu na nowy sezon. Chyba, że znowu chce się jechać na kredyt, ale jechać na kredyt w Krajowej Lidze Żużlowej? – zastanawia się była dyrektor.

– Dodatkowo dzierżawa, podatki, ZUSy, prąd, wodociągi. A stadion jest naprawdę w bardzo kiepskim stanie. Jednego dnia, proszę mi wierzyć, przerabialiśmy palące się kable, a na drugiej stronie stadionu pękniętą rurę i mieliśmy powódź. Jeśli chodzi o kontakt z miastem, bardzo dobrze mi się współpracowało, zarówno z Wydziałem Geodezji, jak z samym prezydentem i z panią wiceprezydent. Nie powiem złego słowa, to są normalni ludzie, którzy chcą rozmawiać i ja nie widzę, żeby miasto stało okoniem w stosunku do klubu, wręcz odwrotnie. Na swój sposób, ile mogło, miasto pomagało i to też należy docenić – kontynuuje.

To, czy Unię Tarnów zobaczymy w przyszłym roku w Krajowej Lidze Żużlowej, jak widać, stoi pod wielkim znakiem zapytania. W klubie panuje ogromne zamieszanie i choć kadra została skompletowana, to Zespół ds. Licencji może mieć spore wątpliwości co do tego czy znów powinien dopuścić Jaskółki do rozgrywek.

– Ja bym użyła tutaj cytatu: po owocach nas poznacie (w ten sposób przewodniczący RN A. Lewandowski przekonywał we wrześniu, że klub wystartuje w rozgrywkach żużlowych, choć nie sprecyzował, na którym poziomie – przyp. red). Ja te owoce już poznałam, dziękuję za nie. Manifestuję, żeby Tarnów walczył i Tarnów walczy – przyznała Agnieszka Ratowska.

 

Źródło:  Radio Kraków

Udostępnij w social mediach:
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.