Ambitne plany klubu Śląsk Świętochłowice

Śląsk Świętochłowice wraca na żużlową mapę Polski. Włodarze klubu są świetnie przygotowani do startu rozgrywek, a kadrę budowali z głową.

 

– Niewiele ponad dwa miliony w budżecie zapewnią mi spokój – mówi w rozmowie z WP Sportowefakty Dariusz Rieger, prezes Śląska Świętochłowice.

WP Sportowefakty: Śląsk Świętochłowice po długiej przerwie wraca na żużlową mapę. Czy jesteście w pełni przygotowani na ligowe ściganie pod względem organizacyjnym?

Dariusz Rieger, Prezes Śląska Świętochłowice: Tak. Mamy powołaną spółkę akcyjną. Wszystkie stanowiska, których wymaga w klubie GKSŻ są aktualnie obsadzane. W przyszłym tygodniu będziemy podpisywać kontrakty, zatem proszę śledzić nasze media społecznościowe. Zostanie zaprezentowana nasza kadra. Infrastruktura się buduje, trwają prace na stadionie.

Te prace nad infrastrukturą jak rozumiem były przeprowadzone zgodnie z wytycznymi, które otrzymaliście od GKSŻ-u?

One były konsultowane, a są prowadzone zgodnie z zaakceptowanym projektem, który ma kilka lat. Podkreślam, że tor mamy odebrany. Chodzi tylko o trybuny, które będziemy stawiać. Dostawiamy 4200 miejsc siedzących. Następny etap to prace nad parkiem maszyn i zapleczem technicznym.

Ten kilkuletni projekt spełnia wymogi, które obecnie są stawiane przed klubami?

Tak.

Zdążycie z remontem do początku sezonu, czy powtórzy się sytuacja, która niedawno miała miejsce w Krośnie? Cellfast Wilki Krosno pierwsze spotkania jeździli na wyjeździe, choć teraz mogą poszczycić się dużo ładniejszym stadionem.

Generalny wykonawca twierdzi, że zdążymy. Na tyle wcześnie rozpoczęto prace i zrobiono najtrudniejsze rzeczy, że powinno być dobrze. Robotnicy pracowali cały czas, bo sprzyjała nam aura. Na pierwszym łuku już układamy trybuny. Mamy ustabilizowany grunt oraz wykonano także mur oporowy. Za chwilę podobna sytuacja będzie na drugim łuku.

Macie w planach treningi przed startem sezonu na własnym torze?

Tak, są takie plany.

A przewidzieliście plan B w razie, gdyby remonty się przeciągnęły?

Oczywiście. Jesteśmy w kontakcie z klubami. Prawdopodobnie podejmiemy współpracę z Rybnikiem albo Częstochową. Być może z Opolem. Nowy dyrektor opolskiego klubu, Jarosław Dymek chciałby wrócić do współpracy którą wymyślił i prowadził przez kilka lat trener Krzysztof Bas. To daje możliwość szkolenia i wyścigów na dwóch tak różnych obiektach, co jest najlepszą formą rozwoju.

Przechodząc do finansów, zabezpieczyliście kwestie finansowe w klubie? Kontrakty ze sponsorami zostały podpisane?

Nie jest łatwo przekonać sponsorów po tylu latach, że naprawdę ten klub wystartuje w lidze. Jest grupa ludzi, która nam zaufała. Umowy z nimi mamy już podpisane.

Patrząc na stronę internetową Śląska Świętochłowice, sponsorów jest mnóstwo.

Ta mnogość wynika z programu „klub 100% Śląsk”. To program autorstwa jednego z naszych akcjonariuszy, Tomasza Orłowskiego, do którego każdy może przystąpić. Składka minimalna wynosi 200 złotych miesięcznie. W tym programie mamy ponad 30 podmiotów prawnych oraz osoby fizyczne. Program wciąż się rozwija, nowi ludzie stale do nas dołączają. Sponsorzy są powyżej tej grupy pod względem wsparcia finansowego.

akim budżetem będziecie dysponować w przyszłym roku? Jaka kwota sprawi, że będzie mógł pan spać spokojnie i bez problemów odjechać sezon?

Za wcześnie, by to stwierdzić. Musimy poczekać na to, jaką kwotą wesprze nas miasto. To się będzie teraz rozstrzygać, bo miasta właśnie planują budżety na przyszły rok. Spokój zapewni mi budżet na poziomie dwóch milionów, to jest minimum. W 2,3 mln na sezon powinniśmy się zamknąć.

Jak wyglądają pana relacje z włodarzami miasta? Wsparcie będzie jednorazowe, tylko na początek działalności, czy to projekt długofalowy?

To długofalowa współpraca, bo sama przebudowa stadionu jest rozłożona na lata. Miasto nie zaczęłoby odbudowy stadionu, gdyby miała to być jednosezonowa współpraca. Miasto wie, że to projekt długofalowy. Świętochłowice znajdują się w samym środku metropolii Śląska. Chcemy stworzyć silny klub metropolitarny. Władze miasta też idą w tym kierunku, bo bardzo mocno nas wspierają. Gdyby nie wsparcie miasta, na pewno nie odważylibyśmy się ogłosić, że wracamy do ligi.

Od strony sportowej, jaki cel przed sobą stawiacie?

Twardo stąpamy po ziemi, więc nie będziemy w przyszłym roku walczyć o awans. Chcielibyśmy, ale jesteśmy realistami. Musimy wrócić do ligowego ścigania żeby zobaczyć jak dziś funkcjonuje sport żużlowy. Do tej pory oglądaliśmy go tylko w roli kibiców. Prowadzenie klubu to zupełnie inna bajka. Cel na przyszły sezon, to po prostu dobrze się zaprezentować.

A długofalowo? Macie jakiś plan dotyczący awansu?

Tak, chcemy awansować do Metalkas 2. Ekstraligi w przyszłości. Spróbujemy za 3-4 lata, a na ten moment nasze plany sięgają pięciu lat naprzód. Dotyczą one przebudowy stadionu oraz budowy kadry i szkółki. Chcemy stawiać na swoich wychowanków.

Czuć głód żużla w Świętochłowicach? Na jaką frekwencję liczycie?

Na stadionie zmieści się ok. 5000 kibiców. Liczymy na średnią frekwencję sięgającą 3500 kibiców na mecz. W promieniu 20 kilometrów od stadionu mieszkają 2 miliony ludzi. Żużla nie było długo na mapie, więc to realne plany.

Czyli musicie kibiców piłkarskich przekonać, by przychodzili na żużel.

Świętochłowice zawsze były żużlowe, ale faktycznie część osób z naszego miasta kibicuje Górnikowi Zabrze, a inna część Ruchowi Chorzów. To nigdy nie kolidowało z żużlem. Stadion w Świętochłowicach był zawsze pełny.

 

Źródło:  WP Sportowefakty.pl

Udostępnij w social mediach:
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.