Bartłomiej Kowalski: Moja postawa nie jest jeszcze idealna, więc z chłodną głową pracujemy dalej
Początek sezonu jest bardzo udany dla Bartłomieja Kowalskiego. Junior Eltrox Włókniarza Częstochowa już podczas treningu imponował formą, gdy przywoził za swoimi plecami Fredrika Lindgrena czy Leona Madsena, a dobrą dyspozycję potwierdza podczas zawodów.
Już pierwsze sparingi pokazały, że forma – fizyczna i sprzętowa Bartłomieja Kowalskiego jest na najwyższym poziomie. Nic więc dziwnego, że junior rodem z Tarnowa dostał swoją szansę w drugim w życiu meczu ligowym. Przeciwko Fogo Unii Leszno zrobił swoje – do dorobku całej ekipy dorzucił cztery punkty z bonusem. Z czego może wynikać wysoka dyspozycja? Lepiej przepracowana zima, inwestycje sprzętowe, zbierane doświadczenie, czy wszystko po trochu? – Myślę, że wszystko po trochu. W żużlu, aby był wynik, musi wszytko się na raz zagryźć. Jednak moja postawa nie jest jeszcze idealna, więc z chłodną głową pracujemy dalej, aby dążyć do ideału – mówi Kowalski w rozmowie z twojportalzuzlowy.pl.
Oglądając mecz Eltrox Włókniarza w Lublinie dało się zauważyć, że punktów przy nazwisku młodzieżowca mogłoby być więcej, bo do wygrania był bieg młodzieżowy, ale i pojedynek z Jarosławem Hampelem, w którym to problem z opanowaniem motocykla sprawił, że tarnowianin przewrócił i siebie i byłego wicemistrza świata. – Jak najbardziej, zgodzę się z tobą. Nie wyglądało to źle, bo od początku była odpowiednia, ale brakowało szczęścia, aby było więcej punktów. Choć pozostaje duży niesmak, to jestem zadowolony ze swojego wyniku.
Po dwóch udanych występach w PGE Ekstralidze, trzeci mecz Kowalski obejrzał w całości z parku maszyn z numerem szesnastym na plastronie. Żużlowiec nie ukrywa, że jest rozczarowany taką decyzją. – Na pewno, jako zawodnik liczyłem na to, że pojadę, ale jest nas trzech na pozycję juniorską i każdy z nas jest w naprawdę dobrej dyspozycji. Jednak może była szansa, abym też pojechał? Czekam mocno na kolejne szanse, które postaram się wykorzystać, a myślę, że takowe dostanę.
Po meczu Eltrox Włókniarza z marwis.pl Falubazem pojawiły się głosy, aby w najbliższym meczu – w Gorzowie Wielkopolskim swoją szansę dostał duet Kowalski – Świdnicki, a co za tym idzie, aby Miśkowiak został przesunięty pod numer ósmy. Czy została już poruszona kwestia startów zawodników do lat 21 w najbliższych meczach? – Nic takiego nie zostało poruszone, przynajmniej przy mnie. Uważam, że trener Piotr ma swoją koncepcję na dobry skład.
W ostatnich dniach Bartłomiej Kowalski awansował do półfinału Indywidualnych Mistrzostw Polski, a jeden z dwóch turniejów odbędzie się w Krośnie. Jak junior zapatruje się na fakt, że znajomość tego obiektu mogłaby mu pomóc w walce o życiowy sukces i awans do finału? – Ciężko teraz o tym mówić. Wiadomo, że tor w Krośnie znam lepiej, niż ten w Gnieźnie, ale wszędzie trzeba jechać na maksimum możliwości. Czekamy na informację, gdzie zostanę przydzielony.
Do Bydgoszczy, która była szczęśliwa ostatnio dla wychowanka szkółki Janusza Kołodzieja, młodzieżowiec powinien wrócić za niespełna miesiąc na finał Srebrnego Kasku. Czy nabyta wiedza z obiektu przy ul. Sportowej może zaprocentować tego dnia? – Myślę, że tak, bo mój zeszyt jest bogatszy o ten jeden turniej w Bydgoszczy. Na pewno będę do niego sięgał tego dnia.
Dużo wcześniej, bo w weekend majowy Bartka czeka bardzo ważne impreza, ponieważ finał Brązowego Kasku. Pierwszy raz junior będzie jechał na taki turniej w roli faworyta. Czy to dodatkowo go buduje, czy jednak jest trochę presji, że wielu oczekuje od niego konkretnego wyniku? – Podejdę do tych zawodów, jak do każdych innych. Będę oczywiście starał się pojechać najlepiej pojechać i mam nadzieję, że będą to dla mnie udane zawody.
A co nasz rozmówca sądzi o gdańskim torze? Jest on z tych, które lubi czy jednak niekoniecznie? – Lubię gdański tor, a szczególnie wtedy, gdy mam dobrze spasowany motocykl (uśmiech). Będę walczył, bo na każdym torze trzeba jechać!