Nowy Prezes Gezet Stali Gorzów mówi o zmianach w zarządzie

Zbigniew Głuchy został nowym prezesem Gezet Stali Gorzów. Biznesmen mówi o zmianach w zarządzie, ostatnich wypowiedziach Patryka Broszko, transferze Jacka Holdera, a także o nowym trenerze.

 

WP SportoweFakty: Czy to prawda, że wolał pan uniknąć obejmowania funkcji prezesa w gorzowskim klubie?

Zbigniew Głuchy, nowy prezes Gezet Stali Gorzów: Przyznaję, że specjalnie nie pchałem się na to stanowisko. Nie chciałem go zajmować i nadal nie za bardzo chcę, bo mam wystarczająco dużo pracy w swojej firmie. Musiałem jednak to zrobić. W wielkim skrócie: wymagała tego sytuacja w gorzowskim klubie. Pewne sprawy trzeba wyprostować i uspokoić. Na tym będzie głównie polegać teraz moja rola.

To brzmi jak cel krótkoterminowy. Później odda pan fotel prezesa komuś innemu?

Teraz posuwamy się już za daleko. Nie chcę składać deklaracji, jak długo pozostanę na stanowisku. To wróżenie z fusów, ale z pewnością nie zamierzam bić rekordów. Szanse, że będę jednym z najdłużej urzędujących prezesów w historii Stali Gorzów, są raczej niewielkie.

Czy to prawda, że zmiany w zarządzie były konieczne, bo regularnie dochodziło do tarć pomiędzy byłym już prezesem Dariuszem Wróblem i ludźmi prezydenta miasta na czele z Patrykiem Broszko?

Z całą pewnością od dłuższego czasu nie było mowy o pchaniu tego wózka w tym samym kierunku. Mieliśmy tak naprawdę do czynienia z dwuwładzą. Były dwa ośrodki decyzyjne. Na dłuższą metę to nie mogło tak funkcjonować. Wydaje mi się, że prezydent też był świadomy pewnych sytuacji i dlatego doszło do ich uporządkowania.

Rok temu zaangażował się pan w ratowanie gorzowskiego klubu, wydając z własnej kieszeni duże pieniądze. Dlaczego zdecydował się pan na taki ruch?

Najlepsza odpowiedź jest chyba taka, że kocham ten klub i byłoby mi szkoda, gdyby go nagle zabrakło. W Stal mocno zaangażowałem już za młodych lat, bo Edward Jancarz był moim kolegą. Od tego się tak naprawdę zaczęło. Później z moją obecnością na stadionie bywało różnie, ale zawsze miałem ten sport w sercu.

Ile kosztowało to zaangażowanie w gorzowski klub od momentu, kiedy Stal znalazła się na zakręcie?

Nie chcę podawać dokładnych sum, bo nie o to chodzi. Powiem tylko, że trzeba było wrzucić sporo kasy i zrobiliśmy to między innymi wraz z kolegą z branży deweloperskiej, który również wszedł do nowego zarządu jako wiceprezes. Z tego powodu trochę się uśmiecham, gdy czytam na niektórych portalach, że klub na powierzchni utrzymał jego były wiceprezes Patryk Boszko. Nie chcę teraz „dokładać” i zaogniać sytuacji, bo dobrze pan wie, że jest ona ostatnio wystarczająco napięta. Mówmy jednak o konkretach, a w moim przypadku to były naprawdę grube miliony. Od razu jednak zaznaczam, że nie kreuję się na żadnego zbawcę, bo ogromną rolę odegrali również pozostali udziałowcy oraz prezydent miasta Jacek Wójcicki. Chcę podkreślić, że bez niego nie byłoby mowy o tym, żeby uratować Stal i by teraz rozmawiać o jej wyjściu na prostą. A z kolei on nie mógłby pomóc, gdyby nie przychylność miejskich radnych.

Czy to Pan sprowadził do Stali Gorzów Jacka Holdera? W mediach pojawiły się różne informacje, kto tak naprawdę odpowiada za ten transfer i komu należy przypisywać zasługi. Podobno i to w klubie było przedmiotem sporów.

Jak w takim razie doszło do tego transferu?

Na pierwszym etapie temat nagrał Krzysztof Orzeł. W Stali to człowiek orkiestra, jest rozpoznawalny w środowisku, ma kontakty i wszyscy go znają. Był zatem najlepszą osobą do zainicjowania negocjacji. Później z zawodnikiem rzeczywiście spotykał się Patryk Broszko. Można powiedzieć, że prowadził rozmowy, ale należy dodać, że konsultowano się ze mną w najważniejszej kwestii, która dotyczyła wysokości kontraktu czy tematów sponsorskich. Wyraziłem zgodę i zapaliłem zielone światło, będąc gwarantem tej umowy. Doszło zresztą wtedy do drobnego zgrzytu, bo w negocjacjach pominięty został prezes Dariusz Wróbel. To była na szczęście jednorazowa sytuacja, która później już się nie powtórzyła.

Jak reaguje pan na wypowiedzi Patryka Broszko sugerujące, że w klubie za czasów jego poprzedników mogło dojść do popełnienia przestępstwa?

Jestem żywo zainteresowany wyjaśnianiem takich spraw. Patryk Broszko powiedział A, więc mam nadzieję, że powie B i pokaże teraz konkrety. Wypowiedziała się już zresztą na ten temat przewodnicząca rady nadzorczej, która wezwała byłego wiceprezesa do przedstawienia raportu w tej sprawie. Opowieści, że ktoś pozbył się pana Broszko, bo ten chciał naświetlić sprawę, są kompletnie oderwane od rzeczywistości. Żyjemy w czasach, kiedy dobrych i kompetentnych ludzi się szuka, a nie ich pozbywa. Tak jest w każdej firmie i tak samo działa to w klubach sportowych. Publicznie zatem oświadczam, że jeśli istnieją jakieś dokumenty dotyczące nieprawidłowości w Stali Gorzów, to proszę o ich ujawnienie. Na razie jednak nic mi o tym nie wiadomo.

Przejdźmy do kwestii sportowych. Czy to prawda, że decyzja zapadła i Piotr Świst nie będzie dłużej trenerem Gezet Stali Gorzów?

Doszliśmy do wniosku, że zmiana na tym stanowisku potrzebna. Chcemy budować zespół, a on musi być odpowiednio zorganizowany od góry do dołu. W minionym sezonie nie widziałem w tej drużynie chemii ani iskry. Moim zdaniem Stal nie pojechała też na miarę swojego potencjału. Dwa lata temu jeszcze za czasów Stanisława Chomskiego wyglądało to zupełnie inaczej. Owszem, odszedł Jakub Miśkowiak, ale on nie błyszczał i teraz sporo jego punktów robili juniorzy, a przede wszystkim Oskar Paluch. Loty obniżyli jednak Anders Thomsen i Martin Vaculik, a więc liderzy. Uważałem zatem, że należy coś zmienić.

Trenerem ma być Piotr Paluch. Czy to na pewno dobre rozwiązanie? Nie widzi pan konfliktu interesów, skoro jego syn jest częścią składu?

Nie obawiam się tej sytuacji. Piotr Paluch jest świadomy odpowiedzialności i tego, jak będą analizowane jego decyzje. Musi być zatem merytoryczny i zawsze wybierać najlepszych w danej chwili. Poza tym ma już w tej roli doświadczenie i sukcesy, bo przecież poprowadził gorzowski zespół do złotego medalu. Zrobiłem zresztą w tej sprawie bardzo dyskretnie mały wywiad wśród zawodników i oni pozytywnie podeszli do tej zmiany.

Kiedy Mariusz Staszewski zostanie trenerem Stali Gorzów? W gorzowskim środowisku mówi się, że to pana faworyt i że w ostatnich miesiącach robił pan wszystko, by przekonać go do zmiany klubu.

Zależało mi na Mariuszu Staszewskim i przyznaję, że na początku obecnego sezonu namawiałem go na przejście do Gorzowa. Później jednak sprawa została w naturalny sposób zamknięta, bo trener przedłużył kontrakt w Częstochowie. Nie ukrywam jednak, że rzeczywiście go cenię. Uważam, że to drugi najlepszy fachowiec po Piotrze Baronie.

Można zatem zakładać, że temat jego pracy w Gorzowie wróci prędzej niż później?

Niczego nigdy nie wykluczam. Mariusz Staszewski pozostaje dla mnie opcją, ale znowu wróżymy z fusów. Umowa z Piotrem Paluchem będzie obowiązywać przez najbliższy rok. To nie oznacza jednak, że to rozwiązanie tymczasowe. Liczę na to, że Paluch się sprawdzi, doskonale poprowadzi Stal i nie będziemy musieli nikogo szukać.

Na koniec chciałem zapytać o pana zaangażowanie w Falubaz Zielona Góra. Czy po objęciu funkcji prezesa Stali Gorzów będzie pan nadal sponsorować lokalnego rywala?

Sporo osób mówi, że teraz to już mi nie wypada. To oczywiście tak pół żartem, pół serio. Nic się nie dzieje. Nie rozmawiałem z Falubazem o tym, żeby zrezygnować. Moja nowa funkcja nie powinna nic zmienić. Zależy mi zresztą na dobrych relacjach. Rozmawiamy nawet o tym, żeby pojechać ze sobą sparingi przed najbliższym sezonem i jest spora szansa, że się uda.

Źródło:  WP Sportowefakty.pl

Udostępnij w social mediach:
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.