Słowacy wytyczyli sobie jasny cel, ale polskim rozgrywkom nie mówią „nie” (wywiad)
Mocno sinusoidalna jest sytuacja słowackiego żużla. Gdy wydaje się, że wszystko zmierza w dobrą stronę, to różne czynniki, często poza sportowe powodują, że znów jest lekka zapaść. Jak na dzień dzisiejszy wygląda sytuacja speedwaya w Žarnovicy?
Nie da się ukryć, że na dzień dzisiejszy słowacki żużel opiera się na jednym zawodniku, a jest nim Martin Vaculik. Są jednak ludzie, jak np. Martin Búri, którzy robią wszystko, aby kondycja speedwaya u naszych południowych sąsiadów była lepsza, niż obecnie. Prezes SC Žarnovica wypowiedział się dla naszego serwisu o minionym, pandemicznym sezonie oraz nadziejach związanych z kolejnym rokiem działalności. Pojawiły się również wątki startów Słowaków w naszych rozgrywkach.
Konrad Cinkowski (Twój Portal Żużlowy): Pandemia COVID-19 mocno namieszała w świecie sportu, także w żużlu. Jak mocny wpływ miała ona na klub Speedway Club Žarnovica?
Martin Búri (prezes klubu SC Žarnovica): Niestety, ale epidemia dotknęła również nas. Od początku sezonu zdecydowaliśmy, że chcemy odjechać jak najwięcej zawodów i nie odpuszczać. Czekaliśmy tylko, kiedy obostrzenia pozwolą nam zacząć sezon. Przygotowaliśmy nowy kalendarz zawodów. Musieliśmy jednak zrezygnować z organizacji Grand Prix Challenge, ponieważ w tym czasie było dozwolonych tylko tysiąc kibiców na stadionie, a nikt nie wiedział, czy ten limit się jeszcze nie zmniejszy. Gdybyśmy zgodzili się na zmianę terminu, który zaproponował nam FIM, to musielibyśmy te zawody odwołać na dwa tygodnie przed terminem, gdyż został wprowadzony całkowity zakaz imprez masowych. Zostały również wstrzymane dotacje rządowe, jak również z Urzędu Wojewódzkiego, czy miasta. Indywidualni sponsorzy również wstrzymali swoje dotacje. Priorytetem stało się zorganizowanie kilku zawodów, aby wesprzeć naszych zawodników w ligach i reprezentacji. Finalnie udało nam się zorganizować wszystkie zaplanowane zawody oprócz Grand Prix Challenge.
– Jakbyś podsumował sportowo ten sezon w wykonaniu chłopaków ze Słowacji?
– Od początku wybuchu epidemii nie mogliśmy zagwarantować naszym zawodnikom żadnej pomocy finansowej, ponieważ wszystkie dotacje były wstrzymane, a zawody jeździło się przy ograniczonej liczbie kibiców. Nie mieliśmy żadnego finansowego źródła na funkcjonowanie klubu, ale staraliśmy się załatwić, co się dało. Chłopakom powiedzieliśmy, że wybór zawodów należy od nich samych, ale zrobimy wszystko, by udało się wystartować w pierwszej lidze czeskiej i Speedway Friendship Cup, przynajmniej na naszym torze. Chcieliśmy, aby mogli zarobić jakąś punktówkę. Wsparliśmy ich w jakimś stopniu, jeśli chodzi o opony, oleje i różne części motocyklowe. Jednego z mechaników zatrudniliśmy poprzez pewien projekt w klubie. Szkoda, że tej możliwości nie wykorzystał żaden z zawodników. Na koniec pocieszeniem było to, że wszyscy nasi zawodnicy odjechali po kilkanaście zawodów. Sukcesem było również to, że w odróżnieniu od dużo silniejszych żużlowych krajów udało nam się złożyć zespół, który mógł wystartować w drużynowych mistrzostwach – świata i Europy juniorów.
– Któryś z nich zaskoczył Cię pozytywnie swoją postawą?
– Nikt nie sprawił jakiejś niespodzianki. Najbardziej doświadczony z nich – Jakub Valkovič potrafił pojechać wiele dobrych imprez i wywalczył brązowy medal w mistrzostwach Czech juniorów, jak i również w międzynarodowych mistrzostwach Słowacji wywalczył czwarte miejsce. U pozostałych sukcesem było to, że udało im się odjechać w tym trudnym czasie zawody – na Słowacji i za granicą.
– A byłeś zaskoczony dopiero dziewiątą pozycją Martina Vaculika w Grand Prix?
– Na pewno mnie to zaskoczyło. Ale trzeba być świadomym, że żaden z zawodników nie znalazł się w Grand Prix przypadkowo, a Martin Vaculik jest jednym z najlepszych żużlowców na świecie i to jest ogromny sukces. W Žarnovicy wierzyliśmy, że uda mu się zdobyć któryś z medali, ale na to musimy jeszcze poczekać.
– Stać go na to, by w tym roku powalczyć o medal mistrzostw świata?
– Ciężko to teraz powiedzieć. Gdy miał dobre wyniki, to zawsze przychodziła jakaś kilkutygodniowa obniżka formy i tracił dobrą pozycję w klasyfikacji. Gdyby nauczył się eliminować takie problemy, to ma duży potencjał na zdobycie tytułu mistrza świata. Na pewno mu tego życzymy i trzymamy kciuki, bo Žarnovica żyje Martinem Vaculikiem. Bardzo nas cieszy, że go mamy, ponieważ media bardzo się nim interesują. Telewizja często robi z nim wywiadu, a dzięki temu wspomina się też temat słowackiego żużla.
– W tym sezonie zorganizujecie sześć imprez. To optymalna dla Was liczba zawodów?
– Ten sezon będzie przystosowany pod Grand Prix Challenge. Według tego robiliśmy też nasz kalendarz zawodów. Jesteśmy amatorskim klubem i jesteśmy bardzo szczęśliwi z każdych zawodów, które organizujemy. Zawsze staramy się organizować zawody, aby pokazali się na nich nasi zawodnicy, jak również zawody do mistrzostw świata i Europy, które pomagają reklamować żużel i przyciągają na stadion dużą ilość kibiców.
– Wspomniałeś, że największym turniejem ma być Grand Prix Challenge. Co w przypadku tych zawodów oraz innych imprez w Žarnovicy, jeśli nie będzie można wpuścić kibiców? Będziecie przekładać lub odwoływać?
– Tak jak w poprzednim sezonie, tak i teraz postanowiliśmy, że zrobimy wszystko, aby wszystkie zaplanowane zawody się odbyły. Wierzymy, że sezon 2021 będzie lepszy, a obostrzenia już nie będą takie silne. Na pewno nie chcemy iść drogą anulowania zawodów. Grand Prix Challenge jest ogromną możliwością na reklamę žarnowickiego żużla. Negocjujemy z publiczną telewizją, aby zrobiła bezpośrednią relację z zawodów. Złożyliśmy już wnioski o dotację i postaramy się wszystko zorganizować na 100%.
– W waszym kalendarzu widnieją dwa turnieje Mistrzostw Czech w klasie 250 ccm. Macie swoich chłopaków, których wystawicie w tej imprezie?
– Robimy ten turniej tak naprawdę dla naszego młodego i początkującego zawodnika – Juraja Šuska, aby nie musiał jeździć na takie zawody tylko do Czech. Dzięki temu będzie miał możliwość pokazania się również na domowym torze w Žarnovicy. W minionym roku próbował, jak to jest na zawodach, a teraz może powalczyć o lepsze wyniki. Ma czternaście lat, więc to dla niego taki bonus przed startami na „pięćsetce”.
– Na waszej stronie internetowej w kadrze widnieje m.in. wspomniany Juraj Šuška, z kolei w „Speedway Academy” Branislav Pindroch, Jozef Štefanka i Sebastian Matejov. Co możesz powiedzieć na ich temat?
– Sezon 2020 dosyć poważnie zweryfikował nasze plany związane z tymi początkującymi zawodnikami. Skoncentrowaliśmy się na tych, których mamy w szkółce w tej chwili, jak również na wsparciu zawodników z licencją. Oczywiście zorganizowaliśmy wiele treningów, jednak nie mogliśmy robić żadnego naboru do szkółki, ponieważ obostrzenia ograniczały ilość ludzi na treningu. Właściwie oprócz Juraja Šuska mamy jeszcze 13-letniego Sebastiana Matejova. Pozostali są już raczej zawodnikami amatorami, którzy raz na jakiś czas trenują. W tym roku chcemy zorganizować nabór nowych adeptów. W tym celu udało nam się uzyskać dotację na jeden nowy motocykl. Wierzę, że dwóch-trzech nowych adeptów pojawi się na naszych treningach. Niestety jesteśmy tylko amatorskim klubem więc dużo rzeczy jest po prostu ponad nasze siły i możliwości.
– W tym roku w polskiej 2. lidze wystartują trzy zagraniczne drużyny – jedna z Łotwy i dwie z Niemiec. Co jakiś czas mówi się, że wrócić może zespół z Ukrainy. A Wy nie myśleliście kiedykolwiek, aby zgłosić się do polskiej ligi?
– Już na początku naszego klubu w 2011 roku wytyczyliśmy sobie jasny cel. Wtedy oprócz Martina Vaculika nie było praktycznie żadnych słowackich żużlowców. Priorytetem było jeździć w pierwszej lidze czeskiej oraz lidze śródziemnomorskiej. Później zaczęło nam przybywać juniorów i przez trzy sezony startowaliśmy nawet w czeskiej Extralidze. Pojawiły się myśli, aby następnym szczeblem była polska druga liga, ale w tym czasie naszych zawodników dopadły poważne kontuzje. Kilku z nich musiało zakończyć karierę, więc pozostało nam tylko czterech zawodników. Na polską ligę potrzebowalibyśmy znacznie szerszej kadry, a to w naszej sytuacji byłoby ciężko zorganizować. Moglibyśmy przystąpić, gdyby nasi zawodnicy osiągali lepsze wyniki, ponieważ nie chcemy jeździć tylko zawodnikami zagranicznymi. W najbliższej przyszłości raczej na nic takiego się nie zanosi…
– A np. do polskich rozgrywek młodzieżowych?
– Bardzo interesujący był ten projekt, kiedy przed dwoma laty przyjęto jeden czeski zespół, a przecież oni są nieco lepsi, niż my. Wtedy byśmy może i weszli w ten projekt. W Polsce pierwszeństwo daje się własnym klubom i oni tę rywalizację na pewno wypełnią. W przyszłości na pewno nie będziemy bronić się przed taką możliwością. Oczywiście, o ile będziemy mieć czterech juniorów jeżdżących na dobrym poziomie.
– A co sądzisz o podniesieniu o dwa lata maksymalnego progu wiekowego w Drużynowych Mistrzostwach Europy Juniorów?
– Na pewno jest to właściwy krok i nie chcę teraz mówić o zawodnikach, którzy po przejściu do kategorii seniora nie mają, gdzie rywalizować. To ma bardziej pomóc krajom, takim jak my, gdzie juniorów do lat 21 nie jest, aż tak wielu. W ten sposób zespół może być złożony również ze starszych zawodników i mogą sobie na to pozwolić takie małe żużlowe ośrodki jak my. Smuci mnie to, że w tym roku nie przyznano nam miejsca, ponieważ możliwość startu w łódzki finale z tymi najlepszymi rówieśnikami z Europy była dla naszych chłopaków ogromnym doświadczeniem. Wiedzieliśmy, że przy odrobinie szczęścia możemy z nimi powalczyć.
– Czego życzyć słowackiemu żużlowi w nowym roku?
– Na pewno udanego sezonu z kibicami, a zawodnikom życzę jak najwięcej startów bez kontuzji. Również, abyśmy potrafili przyciągnąć na stadion jak największą ilość kibiców i pokazać, że żużel ma również swoje miejsce w słowackim sporcie. Oczywiście życzyłbym sobie medalowe miejsce Martina Vaculika w Grand Prix.
źródło: inf. własna
Terminarz zawodów na Słowacji:
29.05 – 4. runda IM Czech 250cc
30.05 – 4. runda 1. ligi czeskiej + 5. runda IM Czech 250cc
03.07 – Speedway Friendship Cup
04.07 – Międzynarodowe Mistrzostwa Słowacji + 21. Memoriał Ladislava Eliáša
21.08 – Grand Prix Challenge
26.09 – Puchar MACEC
[poll id=”24″]