TVP Sport jest rozpatrywane do pokazywania żużlowej PGE Ekstraligi
Władze TVP Sport są w grze o przejęcie części praw do pokazywania żużlowej PGE Ekstraligi. To jedne z najcenniejszych praw, jeśli chodzi o polskie rozgrywki ligowe. Nie ma przy tym znaczenia, że ostatnio odnotowują spadki oglądalności.
– Władze Canal+ szukają jakiegoś rozwiązania, które byłoby atrakcyjne dla kibica, ligi, ale także dla Canal+. Dzisiaj to ta stacja ma prawa do wszystkich meczów PGE Ekstraligi i to do nich należy ostateczna decyzja. Nam zależy na kanale, który jest dostępny na polskich platformach dystrybucyjnych. Jeśli chodzi o TVP Sport, to mamy dobre wspomnienia, bo po utworzeniu spółki Speedway Ekstraliga TVP Sport pokazywało rozgrywki przez trzy lata – mówi prezes PGE Ekstraligi Wojciech Stępniewski.
To zresztą nie pierwsza taka oficjalna wypowiedź osoby, która ma wiedzę, co dzieje się za kulisami. Wcześniej szef żużlowej redakcji Canal+ Maciej Glazik zapewniał, że wciąż nie została jeszcze podjęta ostateczna decyzja, czy to Canal+ będzie pokazywał wszystkie cztery żużlowe mecze z każdej kolejki, czy jednak stacja podpisze z innym nadawcą umowę sublicencyjną i podzieli się transmisjami. Nam udało się ustalić, że negocjacje wciąż trwają, a w tym roku znacznie później poznamy podział kalendarza na mecze piątkowe i niedzielne.
TVP jest ponoć zainteresowana piątkowymi spotkaniami, ale gdyby ostatecznie sprzedano prawa tylko do jednego piątkowego meczu, to możliwe, że na przykład władze TVP Sport wynegocjują sobie prawo wyboru drugiego najatrakcyjniejszego spotkania w każdej kolejce.
Kluczowe w całej sprawie będą jednak z pewnością pieniądze. Nowy kontrakt telewizyjny opiewa na kwotę 71,5 mln złotych i trudno podejrzewać, by władze Canal+ zgodziły się odsprzedać część praw za mniej niż 20 mln złotych. To z kolei może stanowić spory problem dla publicznego nadawcy, który bardzo rzadko decyduje się na zakup tak drogich praw, by pokazywać je w TVP Sport.
Dla żużla jednak już samo zainteresowanie władz TVP Sport jest znakomitą wiadomością. Transmisje żużlowe w tej stacji od zawsze cieszyły się gigantycznym zainteresowaniem, a tegoroczną rundę Grand Prix w Vojens oglądało na żywo 488 tysięcy widzów. Bardzo dużą widownię miał także finał Złotego Kasku (300 tys.), Kryterium Asów (230 tys.) oraz finał Mistrzostw Polski Par Klubowych (170 tys.). Zasięg stacji nie jest bez znaczenia, bo od dwóch lat dość mocno spada oglądalność żużlowych meczów. Choć jeszcze niedawno regularnie chwalono się oglądalnością meczów PGE Ekstraligi na poziomie 220-250 tys. widzów, to obecnie takich wyników już nie ma.
Jeden z tegorocznych zaciętych finałów Orlen Oil Motoru Lublin z PRES Grupą Deweloperską Toruń oglądało „zaledwie” 193 tys. widzów. Rok temu kluczowe spotkanie finałowe obejrzało nieco ponad 90 tys. osób.
– Dotychczasowy kontrakt telewizyjny gwarantował trzykrotny wzrost kwoty licencyjnej. Z 20 milionów weszliśmy na poziom 60 mln złotych, ale w zamian Canal+ zagwarantował sobie możliwość przesunięcia transmisji żużlowych z pakietu podstawowego do pakietu premium – zdradza Stępniewski. – Efekt jest taki, że obecnie najważniejsze mecze żużlowe są pokazywane na kanale, który ma o około połowę mniejszy zasięg techniczny niż dotychczasowe ponad 3 miliony na Canal+Sport5. Nie ma się więc co dziwić, że średnia oglądalność meczów spadła w ciągu dwóch lat ze 150-160 tysięcy do nieco ponad 100 tysięcy. Nie łączyłbym tego z odpływem kibiców, bo wtedy spadki widzielibyśmy także w Eleven Sports, a tam od 4-5 lat oglądalność jest na bardzo podobnym poziomie. Mniejsza oglądalność PGE Ekstraligi jest więc związana jedynie z przejściem żużla do pakietu premium – dodaje.
Źródło: WP Sportowefakty.pl
Udostępnij w social mediach:







