Jitendra Duffill: Teraz niezbędne jest podjęcie mądrych decyzji (wywiad)
Jitendra Duffill pełni rolę promotora w klubie Redcar Bears (SGB Championship). W rozmowie z naszym portalem opowiedział on o zakończonym niedawno „Bears Ben Fund Run”, zbliżającym się wielkimi krokami AGM, jak i przyszłości żużla w Wielkiej Brytanii. Zapraszamy do lektury.
Już 7 stycznia odbędzie się coroczne spotkanie promotorów w Wielkiej Brytanii. Tegoroczne AGM będzie bez wątpienia wyjątkowe. Po rocznej przerwie rozgrywki ligowe w Zjednoczonym Królestwie mają zostać wznowione. Nie jest to jednak jedyny temat do rozmów pomiędzy działaczami. Znaczącym problemem dla brytyjskiego speedwaya stała się decyzja polskiej federacji o limicie startów w ligach zagranicznych nałożonym na żużlowców rywalizujących w naszym kraju.
Nasz rozmówca, który z dużym zainteresowaniem śledzi zmagania żużlowe w Polsce, opowiedział również nieco więcej o wspaniałej akcji charytatywnej „Bears Ben Fund Run”, która dobiegła końca tuż przed Świętami Bożego Narodzenia. Więcej o niej pisaliśmy TUTAJ.
Julian Golański (Twój Portal Żużlowy): Na początek chciałbym usłyszeć skąd pojawił się pomysł na organizację „Bears Ben Fund Run”?
Jitendra Duffill: Pomysł Ben Fund Run pojawił się już wcześniej, a konkretnie w marcu, kiedy w Wielkiej Brytanii trwał pierwszy lockdown. Początkowym zamysłem było pokonanie dziesięciu kilometrów dziennie przez jeden miesiąc, jednak pojawiły się pewne komplikacje i plan nie doszedł do skutku. We wrześniu powiedziałem moim współpromotorom Jamie’mu (Swalesowi dop.red.) i Jade’owi (Mudgwayowi dop.red.), że chcę ruszyć w listopadzie i zapytałem, czy się przyłączą. Jamie zgodził się od razu, z kolei Jade dołączył do nas w ostatniej chwili. Szanuję ich za to, że podjęli się tego wyzwania.
– W październiku na łamach oficjalnej strony klubu kibice mogli przeczytać o „ciężkim wyzwaniu”, które was czeka. Pozostaje zapytać, jak ciężko było?
– Speedway Riders’ Benevolent Fund wykonuje fantastyczną pracę w Wielkiej Brytanii wspierając kontuzjowanych zawodników. Ich kluczowym źródłem pozyskiwania środków są zbiórki organizowane na stadionach, więc odwołanie sezonu 2020 mocno w nich uderzyło. Jako Redcar Speedway postanowiliśmy im pomóc i uznaliśmy, że wymagające wyzwanie bardziej przekona ludzi do wsparcia naszej akcji. Nie było łatwo i fizycznie wiele nas to kosztowało. Moje kolana ciągle bolą i nie powtórzyłbym tego wyzwania z powodu znaczącego obciążenia stawów.
– Oprócz biegu zorganizowaliście również loterię z nagrodami, jak i sprzedaż maseczek, z których dochody również trafiły do Speedway Riders’ Benevolent Fund. Czy w najbliższym czasie możemy spodziewać się kolejnych akcji?
– Na razie nie mamy planów na nowe wyzwanie, jednak jestem przekonany, że prędzej, czy później znowu coś zorganizujemy. Czujemy się dumni i usatysfakcjonowani, że mogliśmy pomóc w tym ciężkim czasie. Wspólne pokonanie linii mety na naszym torze było wspaniałą chwilą, którą mogłem przeżyć z przyjaciółmi. Wsparcie ze strony sponsorów i kibiców było niesamowite. Nie zdołam chyba w żaden sposób wyrazić mojej wdzięczności. W świecie speedwaya są wspaniali ludzie.
– Już za kilka dni czeka nas tegoroczne AGM (Annual General Meeting). Z jakimi wyzwaniami muszą zmierzyć się promotorzy?
– Spotkanie promotorów odbędzie się 7 stycznia i ciężko mi przewidzieć końcowe ustalenia. W ostatnich miesiącach odbyło się wiele długich i złożonych rozmów. Żużel w Wielkiej Brytanii musi zmierzyć się z wyzwaniem związanym z mniejszą ilością dostępnych zawodników. Restrykcje wprowadzone przez Polaków związane ze startami w ligach zagranicznych stanowią duży problem. Speedway w Wielkiej Brytanii musi znaleźć sposób, aby iść naprzód, mimo braku niektórych żużlowców. Szukamy najlepszego wyjścia. To skomplikowana sytuacja, której łatwo nie da się rozwiązać.
– Jakie działania w dłuższej perspektywie mogą pomóc brytyjskiemu żużlowi?
– Według mnie musimy dać więcej szans brytyjskim młodzieżowcom. Od dawna czekamy na ustrukturyzowany plan wsparcia dla naszych juniorów. Niezbędne jest umożliwienie im stawania kolejnych kroków naprzód, pielęgnowanie talentów, jak i jasno wytyczona ścieżka sportowego rozwoju. Owy plan musi działać przez kolejne trzy do pięciu lat, aby dał owoce. Taki model szkoleniowy, który został już obrany w Polsce, świetnie pokazuje jakie korzyści może przynieść odpowiednie wsparcie młodzieżowców.
– W środowisku żużlowym ostatnio głośno mówi się o limicie lig zagranicznych wprowadzonym przez polskich działaczy. Z tego powodu na brytyjskich owalach może zabraknąć wielu zawodników, którzy przyciągali kibiców na trybuny…
– Nowe przepisy wprowadzone przez Polaków nie spotkały się z aprobatą w Wielkiej Brytanii. To raczej żadna niespodzianka. Uważam jednak, że ten przepis dobitnie pokazuje problem, z którym speedway w Zjednoczonym Królestwie zmaga się już od pewnego czasu. Musimy wziąć na siebie część odpowiedzialności za tę sytuację. Według mnie brytyjscy żużlowcy nie zawsze mogli liczyć na wystarczające wsparcie. Teraz widzimy tego efekty.
– Pozostaje zapytać co dalej?
– Polski speedway zdaje się skupiać na samorozwoju. Pieniądze są jednak kluczem, także to tamtejsze ligi mają przewagę w rozmowach z zawodnikami. Wiedzą o tym polskie kluby, jak i sami żużlowcy. Osobiście nie czuję żalu. To biznes i tak po prostu jest. Grasz takimi kartami jakie dostajesz, dlatego następne posunięcie władz brytyjskiego speedwaya będzie kluczowe. Teraz niezbędne jest podjęcie mądrych decyzji i przygotowanie własnego planu gry na kolejne lata.
– Jak w związku z tym wygląda sytuacja w Redcar Agilia Bears. Czy jest szansa na utrzymanie tego samego składu (Erik Riss, Charles Wright, Jordan Stewart, Michael Palm Toft, Kasper Andersen, Joe Lawlor, Jordan Jenkins)?
– Na tę chwilę Redcar Speedway ma ten luksus, że wszyscy zakontraktowani przez nas zawodnicy byliby dostępni w sezonie 2021. Sytuacja jest jednak dynamiczna i wiemy, że jeszcze wiele może się zmienić. Mamy wielką nadzieję, że ta sama siódemka zamelduje się pod taśmą w tym roku. Może się jednak okazać, że decyzje podjęte na AGM wymuszą na nas pewne zmiany. Ogólnie rzecz mówiąc, ja i moi współpracownicy chcemy tylko tego co najlepsze dla brytyjskiego żużla. To zawsze powinno być priorytetem. Żaden klub nie jest ważniejszy od całej dyscypliny.
źródło: inf. własna