Miliarder potwierdza odejście z Falubaza Zielona Góra
W ostatnich latach Stanisław Bieńkowski wydał na Falubaz Zielona Góra kilkadziesiąt milionów złotych. Choć jeszcze w lutym miał ambitne plany, to dziś nie chce mieć z klubem nic wspólnego. – Nikt nie namówi mnie do powrotu – przyznaje biznesmen.
Stanisław Bieńkowski to od lat jeden z najbogatszych Polaków, a jeszcze w 2024 roku zajmował 30. miejsce na liście najbogatszych Polaków miesięcznika Forbes, z majątkiem szacowanym na 2 mld 317 mln zł. W tym roku zabrakło go co prawda w czołowej setce, ale gorsza wycena giełdowa jego spółek nie miała znaczącego wpływu na jego działalność w sporcie.
Tylko w 2025 roku miliarder przeznaczył na Stelmet Falubaz Zielona Góra aż pięć milionów złotych. Klub co prawda nie spełnił zakładanego celu i zajął w PGE Ekstralidze piąte miejsce. Ostatnie miesiące nie są udane dla zielonogórzan, bo kiepsko poszło im także w końcówce giełdy transferowej, przez co klub nie jest wymieniany w gronie faworytów do walki o medale. W piątek Radio Zielona Góra ujawniło, że zaskakująca bierność działaczy mogła być związana z odejściem z klubu jednego z najbogatszych Polaków.
WP SportoweFakty: Jeszcze w kwietniu zapowiadał pan, że zamierza jeszcze mocniej zaangażować się w Falubaz Zielona Góra i uczynić z tego klubu jeden z najlepszych żużlowych ośrodków w Polsce. Minęło raptem kilka miesięcy, a pan pozbywa się akcji klubu. Dlaczego?
Stanisław Bieńskowski były właściciel Falubazu Zielona Góra: Słowa dotrzymałem – aktualnie klub jest w świetnej kondycji finansowej. Mamy także zakontraktowanych bardzo dobrych zawodników. Od prezesa Adama Golińskiego usłyszałem, że moja obecność jako większościowego akcjonariusza blokuje zaangażowanie się innych sponsorów. To powtarzane było wielokrotnie, aż w końcu postanowiłem, że czas na zmiany.
Pakiet 51 procent akcji Falubazu był wart kilka milionów złotych. Dlaczego nie szukał pan chętnego do przejęcia klubu po rynkowej cenie?
Dla mnie akcje Falubazu nie mają żadnej wartości dodanej. Klub wymaga corocznie milionowych nakładów finansowych. Przekazałem po 10 procent akcji Adamowi Golińskiemu i Zygmuntowi Stanuli za symboliczną złotówkę. Pozostałe 31 procent przekazałem w formie darowizny do Stowarzyszenia ZKŻ.
Mimo wszystko brzmi to wszystko bardzo dziwnie.
Falubaz jest w bardzo dobrej kondycji finansowej. Przed odejściem zadbałem o finanse, wyprowadziłem klub na plus i najprawdopodobniej zostanę w nim na kolejny sezon jako główny sponsor.
Wygląda trochę na to, jakby obraził się pan na klub.
Nie obrażam się. Naprawdę bardzo mocno zaangażowałem się w Falubaz. Z prezesem Adamem Golińskim dalej rozmawiamy, a ja zachowuję się bardzo uczciwie wobec całej organizacji. Zrobiłem wszystko co mogłem, by sytuacja Falubazu przed kolejnym sezonem była jak najlepsza. Sposób mojego odejścia jest chyba najkorzystniejszy ze wszystkich możliwych.
Jaki jest w takim razie główny powód pana odejścia? Konflikt z prezesem, rozczarowanie małym wsparciem miasta, czy może coś jeszcze innego?
Chyba już czas na inny punkt widzenia. Moje odejście to szansa dla Falubazu na rozwój w innym stylu. Może teraz klub pod wodzą Adama Golińskiego stanie się samowystarczalny i w końcu zyska stabilność finansową bez mojego wsparcia.
Tak mocno przejął się pan brakiem awansu Falubazu do play-off?
Tak, bardzo to przeżyłem. Dla mnie to wciąż nie jest tylko sport. Praca przy klubie jest stresująca i pochłania dużo energii, a ja mam jeszcze sporo planów do wykonania, na które teraz będę miał więcej czasu.
A może wpływ na pana decyzję miało zamieszanie z Piotem Protasiewczem
To nie miało wpływu na moje odejście. Łagodziłem konflikty między Adamem a Piotrem. Naprawdę robiłem wszystko, by dobrze ze sobą współpracowali. Z Piotrem wciąż jestem w bardzo dobrych relacjach.
Czy jest szansa, że wkrótce zmieni pan decyzję?
Nie ma takiej możliwości. Nie będę już akcjonariuszem ani nie będę zasiadał w organach spółki. Jedyne co wiąże mnie jeszcze z klubem, to umowa na sponsora tytularnego w sezonie 2026.
Czy to oznacza, że ambitne plany Falubazu są już nieaktualne?
W Zielonej Górze mamy 14 tysięcy przedsiębiorców. Jeśli każdy z nich wyłoży choćby tysiąc złotych na klub, to będziemy mieli najlepszą drużynę w PGE Ekstralidze. Czas by ciężar utrzymania klubu wzięli na siebie inni.
Czy pieniądze zaoszczędzone na Falubazie zamierza wydać pan na inny sport?
Tak, chciałem jeszcze raz wesprzeć nasz klub koszykarski Zastal BC Zielona Góra. Złożyłem nawet konkretną propozycję sponsora tytularnego, niestety do tej pory bez odzewu.
Jest pan kolejnym miliarderem, który gwałtownie wycofuje się ze sportu. Wcześniej podobne decyzje podejmowali Józef Wojciechowski, Roman Karkosik. Dzisiaj pan ich rozumie?
Nie wiem, dlaczego zrezygnowali, ale prowadzenie klubu sportowego, szczególnie żużlowego, jest znacznie bardziej obciążające niż prowadzenie biznesu. Wciąż dla wielu jest dość trudne do zrozumienia, że „to tylko sport”. Myślę, że właśnie dlatego tak trudno wielu biznesmenom zagrzać na dłużej miejsce w sporcie. Czasem warto zakończyć pewien etap i dać szansę innym. Adam Goliński to młody, ambitny i majętny człowiek. Jestem pewny, że sobie poradzi.
Źródło: WP Sportowefakty.pl
Udostępnij w social mediach:








