Przetrzebiona Arged Malesa minimalnie lepsza od ROW-u Rybnik
Kolejne spotkanie 1 Polskiej Ligi Żużlowej za nami! Mająca poważne problemy kadrowe Arged Malesa Ostrovia podejmowała na własnym torze rozpoczynający swoje zmagania ligowe ROW Rybnik. Przed spotkaniem ciężko było wskazać faworyta, lepsi w tym dniu okazali się jednak gospodarze.
Ten mecz można podzielić na dwie fazy, dominację Arged Malesy, która szybko wyszła na prowadzenie jedenastoma „oczkami” i zamianę ról, kiedy to do odrabiania strat ruszyli rybniczanie. Już po pierwszej serii gospodarze zbudowali sobie dużą przewagę, którą konsekwentnie starali się utrzymywać. Było to możliwe, gdyż liderzy przyjezdnych nie mogli odnaleźć się na torze w Ostrowie, na samym początku jedynie Brady Kurtz i Patryk Wojdyło byli w stanie rywalizować na równym poziomie.
To zmieniło się po drugim równaniu toru, wtedy goście znaleźli odpowiednie ustawienia i byli w stanie wygrać biegi drużynowo, konsekwentna jazda gości pozwoliła im zmniejszyć przewagę przed biegami nominowanymi do pięciu punktów. To sprawiło, że wynik był sprawą otwartą a goście nie zamierzali się poddawać. Gospodarze w drugiej fazie spotkania niestety zaczęli odczuwać swoje braki kadrowe, co skrzętnie chcieli wykorzystać zawodnicy ROW-u. Decydujące biegi zapowiadały się więc piorunująco ciekawie.
Czternasta gonitwa padła łupem gości, którzy wygrali 4:2, na wysokości zadania stanął bowiem Patryk Wojdyło pokonując Matiasa Nielsena, Matej Zagar natomiast uporał się z Jakubem Krawczykiem. Przewaga, którą na początku spotkania wypracowali sobie gospodarze zmalała właściwie do zera. Żeby wygrać goście potrzebowali jednak podwójnego zwycięstwa w ostatnim biegu. Pierwsza odsłona niestety nie zakończyła się dobrze, na tor upadło aż trzech zawodników a z powtórki za spowodowanie przerwania biegu wykluczony został Grzegorz Walasek.
Osamotniony Oliver Berntzon miał więc nieprawdopodobnie odpowiedzialne zadanie, dowieźć co najmniej dwa punkty. Zadanie było jednak piekielnie trudne, gdyż na przeciwko niemu stawali dwaj najlepiej tego dnia dysponowani rybniczanie – Wojdyło i Kurtz. Doświadczony Szwed podszedł do sprawy bardzo rozsądnie, puścił do przodu piekielnie szybkiego Australijczyka i skupił się na obronie drugiej pozycji. Dzięki jego rozsądnej jeździe Arged Malesa zdobywa bezcenne dwa punkty i może odetchnąć z ulgą. Goście mają natomiast nad czym myśleć.
Największym przegranym tego dnia jest z pewnością Matej Zagar w którym prezes ROW-u pokładał spore nadzieje. Niestety, Słoweniec nie pokazał na torze niczego szczególnego, przegrywał pozycje na trasie, był wolny, nie potrafił odnaleźć się na ostrowskim owalu. Można śmiało powiedzieć, że gdyby pojechał on na swoim poziomie, goście cieszyliby się ze zwycięstwa.