Nastroje w Rybniku po sobotnim spotkaniu są coraz lepsze, po pokonaniu na własnym obiekcie Wybrzeża Gdańsk przyszedł czas na drugą „ofiarę” Rekinów. Padło na H.Skrzydlewską Orła, który, mimo szans na zwycięstwo, musiał uznać wyższość ekipy ROW-u.

Orzeł podchodził do tego spotkania jako zwycięzca ostatniego starcia w Ostrowie z miejscową Arged Malesą. Był to jednak mecz, który mało przypominał ligową rywalizację, bardziej walkę o przetrwanie. Mecz ten wciąż odbija się szerokim echem w środowisku, nikt jednak łodzianom nie zabierze zwycięstwa na trudnym terenie spadkowicza z PGE Ekstraligi. ROW natomiast, jak wspomnieliśmy na początku, w końcu przełamał beznadziejną passę i wygrał spotkanie z Wybrzeżem. Obie ekipy chciały więc zaznaczyć swoją zwyżkę formy na torze.

Pierwsze biegi, o dziwo, padły łupem gości, którzy widocznie lepiej spasowali się z rybnickim torem. Po piątym biegu mieli oni już sześć punktów przewagi i wydawało się, że mecz może skończyć się blamażem miejscowych. Wtedy jednak ruszyli oni w pogoń konsekwentnie odrabiając straty, by po dziesiątej gonitwie wyjść na prowadzenie. W trzynastym biegu co prawda goście drgnęli podwójnie wygrywając i zmniejszając stratę do minimum, to jednak nie wstrzymało rozpędzonych gospodarzy, którzy już w czternastej gonitwie przypieczętowali swoje zwycięstwo.

Ostatecznie rybniczanie przed rewanżem w Łodzi mają sześć punktów przewagi, niestety, to może być za mało, żeby obronić punkt bonusowy. To złe informacje dla rybniczan, którzy jeśli chcą walczyć o miejsce premiowane jazdą w  play-offach musi mieć lepszy bilans punktowy od Wybrzeża Gdańsk i łódzkiego Orła. Wydaje się jednak, że to właśnie wspomniani rywale ROW-u okażą się w dwumeczu lepszymi ekipami. Na obecną chwilę jednak rybniczanie wygrzebują się z dołka, a takie dwa zwycięstwa mogą podbudować podłamane morale ekipy Krzysztofa Mrozka.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.