Ten dzień musiał nadejść, mierząca się z wieloma problemami ekipa ROW-u Rybnik w końcu wygrała mecz! Udało im się to w starciu z osłabionym Wybrzeżem Gdańsk, które mimo tego walczyło do ostatniego biegu o zwycięstwo w tym spotkaniu.

ROW Rybnik do tej pory był czerwoną latarnią ligi, na swoim koncie nie miał ani jednego punktu. Kilkukrotnie w ostatniej chwili te zwycięstwa wymykały się ekipie Krzysztofa Mrozka, czuć też było, że atmosfera w klubie gęstnieje. Do starcia z Wybrzeżem podchodzili więc bardzo zmotywowani, bo poprzez osłabienie przeciwnika mieli szanse na przełamanie się. Gdańszczanie natomiast, mimo braku Jepsena Jensena mieli nadzieję na zaskoczenie ROW-u, tak jak to miało miejsce niedawno w Łodzi.

Spotkanie rozpoczęło się od kilku upadków, przez które pierwsza seria mocno się przedłużyła. Mimo tego atut własnego toru pozwolił gospodarzom na zbudowanie siedmiopunktowej zaliczki, która, jak się okazuje, nie miała już wzrosnąć w tym spotkaniu. Odpowiednie przełożenia znaleźli goście i zaczęli notować indywidualne zwycięstwa co w konsekwencji przekuło się na zmniejszenie straty do jednego „oczka” w biegu 13. Nominowane biegi zapowiadały się więc gorąco a większe szanse na zwycięstwo mieli rozpędzeni goście.

Wtedy jednak gospodarze zwarli szeregi i dzięki wygranej i remisie w biegach nominowanych zapewnili sobie pierwsze punkty w sezonie 2023. Aż dało się słyszeć uchodzące powietrze z kibiców, zawodników i całego zarządu ROW-u. Z pewnością wszyscy w Rybniku mają nadzieję, że te zwycięstwo pozwoli im rozpocząć wspinaczkę w górę tabeli. Wybrzeże natomiast może jedynie żałować, że w Rybniku zabrakło lidera gdańszczan – Jepsena Jensena. Wtedy wynik byłby najprawdopodobniej zupełnie inny, podopieczni Eryka Jóźwiaka wracają więc do domów ze spuszczonymi głowami i poczuciu straconej szansy.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.