Twarze Speedwaya (3): Samorodowem nie był, ale mistrzem został
Co roku w okresach, zarówno poprzedzającym, jak i następującym po finale Indywidualnych Mistrzostw Polski, pewne słowo powtarzane jest nader często i odmieniane przez wszystkie przypadki. No dobrze, z tą odmianą to przesada, w eterze krąży jeden przypadek, a dokładnie dopełniacz. Czapka kogo? Kadyrowa.
Throwback Thursday, czyli wspomnieniowy czwartek. W mediach społecznościowych te dwa wyrazy poprzedzone tradycyjną kratką oznaczającą hasztag są niezwykle popularne. Tego dnia, czyli w każdy czwartek użytkownicy social mediów dzielą się swoimi starymi zdjęciami – z dzieciństwa czy też czasów szkolnych, a np. sportowcy z okresu, gdy byli u progu swoich wielkich karier.
Twój Portal Żużlowy w każdy czwartek w godzinach wieczornych w ramach „wspomnieniowego czwartku” będzie publikował artykuły dotyczące zawodników, którzy zjechali już z torów, a przed laty tworzyli oni piękną historię naszego sportu. Trzecim bohaterem cyklu „Twarze Speedwaya” będzie Gabdrachman Kadyrow.
Kim był ów Kadyrow i czy na pewno nie chodzi o przymiotnik? Może z tą czapką to tak jak z ulicą Dworcową? Może chodzi o to, że wykonana jest z materiału o nazwie kadyr? Nie, takowy nie istnieje. Kadyrow to, bez cienia wątpliwości, arcymistrz wyścigów torowych pochodzenia tatarskiego.
Jest styczeń 1941 roku. Działania wojenne sieją spustoszenie w sporej części Europy, a do Północnej Afryki docierają pierwsze jednostki osławionego Afrika Korps dowodzonych przez Erwina Rommla. W podmoskiewskiej Szaturze para komsomolców oczekuje narodzin dziecka. W okolice stolicy trafili oddelegowani na roboty. Gasima Mahometowna przyjechała z odległej Baszkirii, natomiast Fajzurachman Fajzurachmanowicz z jeszcze dalszej Tartarii. Kadyrowowie pierworodnego syna witają na świecie 27 stycznia. Towarzyszy temu radość i nic nie wskazuje na to, że za niespełna pięć miesięcy sytuacja diametralnie się zmieni. Syn otrzymuje stare muzułmańskie imię Gabdrachman, co znaczy sługa miłościwego.
22 czerwca Adolf Hitler zdradza Józefa Stalina. III Rzesza ściśle współpracująca do tej pory z sowietami rozpoczyna swój okrutny marsz na wschód. Fajzurachman, młody ojciec, pozostawia rodzinę w Szaturze i wyrusza na front, by bronić swojej ojczyzny. Opuszczając dom, po raz ostatni spogląda na żonę i synka. Wyprawa na wojnę okazuje się być dla niego śmiertelną. Gasima dowiedziawszy się o śmierci męża załamuje się. Siły odzyskuje dzięki teściowej, która przypomina jej, że ma jeszcze dziecko. Utrzymanie zapewnia jemu i sobie pracując jako murarka.
Po zakończeniu wojny Gasima zabiera małego Gaba w rodzinne strony, do Biełoriecka w Południowym Uralu. Gabdrachman w wieku 6 lat przeprowadza się do stolicy Republiki Baszkortostanu, Ufy. Dziesięć lat później trafia do wojskowego klubu motocyklowego DOSAAF. Nastolatek posiada wówczas już własny motocykl, K-55. Środki na jego zakup pozyskał dzięki pracy w roli kinooperatora w kinie dziecięcym, a po zakończeniu szkoły w zawodzie ślusarza. Pracowity młodzieniec budził podziw, lecz byli i tacy, którzy budzili go z marzeń o sportowej karierze, goniąc do zdobycia profesji i zarabiania na chleb i swojej matki.
Kadyrow się jednak nie poddaje. Niedługo po swoich siedemnastych urodzinach startuje w pierwszym rajdzie. Z braku wyczynowej maszyny, pojechał na swoim poczciwym K-55. Trener wyznacza przed nim proste zadanie – ukończyć wyścig. Ta sztuka jednak się nie powodzi. Zerwany łańcuch w motocyklu uniemożliwia dotarcie do mety, a zawiedziony chłopak do siedziby klubu wraca ciężarówką. Kolejne rajdy kończą się jednak sukcesami. Następnie przychodzą pierwsze triumfy na torach żużlowych, lecz los wiedzie go także do siostrzanej dyscypliny – wyścigów motocyklowych na lodzie.
Ufa już wtedy była, można by rzecz, światową stolicą zimowego speedwaya. Nazwiska takie jak Farit Szajnurow, Igor Plechanow, Jurij Dudurin czy Nikołaj Czernow to ówczesne gwiazdy wyścigów na lodzie. Idolem ufimskich kibiców jest jednak ten najlepszy, uchodzący za niepokonanego – Boris Samorodow. Gience trudno wyjść z cienia tak znamienitego grona klubowych kolegów, jednak pewnego razu lider zespołu go dostrzega i mówi:
Dlaczego ty tak konsekwentnie zabijasz swoją indywidualność? Wyrób własną markę! Mimo wszystko, Samorodowem nie będziesz, ale mistrzem zawsze możesz zostać!
Te słowa okazują się cenną lekcją. Kadyrow jest świadom, że żaden z wyżej wymienionych nie odda mu pola walkowerem. Musi szykować się do walki o swoje.
Rok 1964, Indywidualne Mistrzostwa ZSRR w Moskwie. Wszystkie znaki na niebie i… lodzie, jeszcze zanim pierwsze szypy skuły gładką jak jedwab taflę toru, głoszą że zwycięży Samorodow. Po pierwszym dniu zdaje się ta teza znaleźć potwierdzenie w programie zawodów. Borys jest niepokonany. Drugiego dnia jednak, Kadyrow jedzie jak natchniony. Zdaje się lecieć tuż nad lodową taflą. Tym razem on z kompletem wygrywa. Łączna ilość zdobytych punktów pozwala mu świętować tytuł Mistrza Związku Radzieckiego. Przez wielu uważanych za rywalizację cięższą od światowego czempionatu! – Gabdrachman miał swój styl jazdy. Świetnie czuł motocykl. Po starcie unosił koło, tak dojeżdżał do wirażu i od razu kładł się na lewo – wspomina następca Wielkiego Gaba, Michaił Starostin.
16 lutego 1966 roku. Na stadionie Trud w Ufie spotyka się 16 najlepszych na świecie motocyklistów specjalizujących się w wyścigach na lodzie. Faworytem jest aktualny Mistrz ZSRR, Jurij Czekranow. Oprócz niego na starcie pojawili się także, były Mistrz Europy, Gabdrachman Kadyrow i obecny, Boris Samorodow – Zostać pierwszym mistrzem świata było moim marzeniem dlatego, bo zostałem pierwszym mistrzem Europy. Głównym rywalem był Jurij Czerarnow, zwycięzca IM ZSRR. Jest jeźdźcem mądrym i świetnym technicznie. Jego silna wola dorównuje odwadze. Brakuje mu doświadczenia, ale w przyszłości będzie wybornym zawodnikiem – mówi przed rozpoczęciem historycznych zmagań Ufimiec.
– Przez trzy okrążenia prowadziłem z ogromną przewagą. On już mnie nawet nie gonił. Wtem urywa mi się hak. Gdy nie stoisz na haku, szybkość spada w mgnieniu oka. Zobaczył, że mam urwany hak, który wisi na zabezpieczeniu, otworzył przepustnicę na maksa, wydzierając mi zwycięstwo na linii mety o pół motocykla. Poszedł „va banque”. Ja nie mogłem, bo w przeciwnym razie mógłbym stracić jeszcze te dwa punkty, które dawało mi drugie miejsce. Po biegu do mnie podjeżdża i pokazuje na wiszący hak. Jak on to zobaczył?! – z wyraźnym podekscytowaniem relacjonuje decydujący o złocie wyścig ten, który pechowo oddał szansę bycia pierwszym w historii mistrzem świata, faworyt Jurij Czekranow. Dla Kadyrowa był to pierwszy z sześciu tytułów IMŚ zdobytych w wyścigach motocyklowych na lodzie. Przez 38 lat to niekwestionowany rekord. W 2010 wyrównany przez Nikołaja Krasnikowa, a rok później pokonany. Kola złoto zdobywa jeszcze w 2012. Nowy rekord jest przebity z potężną nawiązką. Nie dość, że aż o dwa tytuły, to wszystkie osiem wywalczone w ciągu ośmiu lat!
– Kadyrow pięknie jeździł. Rozumiecie? Nie jeździł, on po prostu pięknie jeździł! On miał taką niezwykłą technikę jazdy. Na ogół ludzie są jednakowi, a różnią się detalami (śmiech). On na torze był zdecydowanie inny – Gienka zdaje się zbudować swoją indywidualność, o której przed laty mówił mu Samorodow. Poświadcza o tym członek sowieckiego Zrzeszenia Dziennikarzy, Wiaczesław Striżewski.
Piąta edycja światowego czempionatu w 1970 roku jest pierwszą, która opuściła siermiężne granice, nie tylko ZSRR, ale i całego bloku wschodniego. Finał rozgrywa się w szwedzkim Nässjö. Odmienna geometria torów wymaga od zawodników doskonałych startów. Takimi Kadyrow dysponuje, jednak w jednym z wyścigów zbyt gwałtownie odkręca gaz, a jego motocykl staje dęba. Stalowego konia udaje mu się poskromić, ale uciekają cenne ułamki sekund. Ten błąd wykorzystuje rywal. Nie jest to jednak jeden z całego szeregu ufimskich kolegów, a Czechosłowak Antonín Šváb. Ojciec byłego żużlowca Falubazu dzięki temu przełamuję hegemonię Rosjan na najwyższym stopniu podium lodowego czempionatu i do dziś pozostaje jednym z kilku nielicznych, którym ta sztuka się udała. Porażka Kadyrowa i innych radzieckich zawodników wywołuje wśród kibiców szereg dyskusji. Padają stwierdzenia, że Gab się zestarzał i wieszczą jego rychły koniec. Łatwo się domyśleć, że całej tej histerii by nie było, gdyby porażki doznał z rąk swojego rodaka. Siła przekazu jest tak silna, że sam Kadyrow poczyna tracić wiarę w swoje możliwości.
Wygranej Švába może nieco umniejszać fakt, że w tamtych czasach nie tak łatwo o przemieszczanie się z miejsca na miejsce. Rosjanie do Europy Zachodniej dojeżdżają sami, odbywając katorżnicze wyprawy za kierownicami swoich osobówek. – My praktycznie samolotami nie lataliśmy. Jeździliśmy samochodami. Kierowców nam nie dawali. Sami byliśmy dla siebie kierowcami. Do Anglii, do Szwecji, wszędzie jechaliśmy na własną rękę. My nie lataliśmy. Bilety na samolot były drogie. My cały sezon spędzaliśmy za kierownicą – raz samochodu, raz motocykla i tak na przemian – wspomina Czekranow.
Wiele osób ze świata sportu mówi, że mistrzem nie czynią Cię triumfy na arenie, ale to jak zachowujesz się poza nią, gdy zgasną flesze i jupitery. Kadyrow potwierdza swoją klasę w odniesieniu do swoich kolegów z toru – Kadyrow był zawsze w rosyjskiej kadrze. Ścigaliśmy się w Niemczech, Anglii, Szwecji, Austrii i wielu innych krajach. Miałem szczęście poznać go trochę bliżej. Był świetnym gościem! Najbardziej zapamiętałem go z tego, że zawsze był uśmiechnięty. Gdy inni byli poważni czy nawet smutni, jeśli nie wygrali odpowiedniej ilości wyścigów, Kadyrow był szczęśliwy. Oczywiście był też wspaniałym zawodnikiem. Nie mogę powiedzieć, że byliśmy jakimiś rywalami, ale rozumiesz… W żużlu zawsze musisz myśleć o sobie gdy się ścigasz (śmiech). Po zawodach wszyscy zawodnicy są przyjaciółmi, a Kadyrow był jednym z tych najbardziej przyjaznych – potwierdza jeden z najbardziej utytułowanych żużlowców w historii, Szwed Ove Fundin, który już na zawsze pozostanie rekordzistą toru The Firs w Norwich, stolicy hrabstwa Norfolk.
– Wieczorem wezwał go generał armii, szef DOSAAF. Zebrali cały sztab – kilku generałów, Samorodowa, Kadyrowa, trenera. Generał armii wtem zwrócił się do niego – „Słuchaj, co to u ciebie się stało?” Gabdrachman, który wcześniej pokłócił się ze szkoleniowcem odpowiedział „Byłem tak podekscytowany, wszedłem do restauracji wieczorem. Tam wszyscy siedzą, jedzą. Siadłem, zamówiłem kawałek mięsa, kieliszek wódki, wypiłem, zjadłem i wyszedłem. Mijam ich, a oni mówią – no Gaba, my ci to przypomnimy – wyminęliśmy się wrogo, poszedłem do pokoju, położyłem na poduszce i zasnąłem. Rano wszyscy byli podenerwowani, źle spali, a ja byłem wyspany”. Generał ciągnął wątek „Co tam u Ciebie, ty grubo postąpił z kierownictwem”, a on odpowiedział „czasem trzeba być ostrym, żeby wygrywać”. Generał temu zaaprobował, wprawiając wszystkich w zdumienie – kolejny przykład mistrzostwa Kadyrowa przytacza w anegdocie Striżewski.
W latach 80. i 90. XX wieku najlepszym radzieckim czy później rosyjskim żużlowcem jest Michaił Starostin, mający na swoim koncie starty w barwach Śląska Świętochłowice i Wandy Kraków. Misza wsławia się w całej żużlowej Europie nie tylko wyśmienitymi wynikami, ale także długowiecznością startów. Jeszcze dwie dekady temu jazda do z pięćdziesiątką na karku nie jest tak oczywista jak dzisiaj. Początki kariery jego kariery mocno wiążą się właśnie z Kadyrowem – W 1975 roku Kadyrow zakończył karierę na klasycznym żużlu. Dał mi swoje dwa motocykle, praktycznie nowe, strój i cały sprzęt. Wziął mnie do swojego boksu i od tego momentu zaczęła się moja praca z Kadyrowem. On jeszcze wtedy startował na lodzie. Przychodziłem pomagać w szypowaniu (montowaniu kolców – dop. red.) opon, a dokładnie w szlifowaniu kolców, dlatego że Kadyrow nikomu nie ufał i wszystko robił sam. Był wielkim zawodnikiem i wielkim mechanikiem – wspomina Starostin.
Rola trenera niejednokrotnie dla wielkich mistrzów okazuje się nie być tak łatwa i sukcesywna jak kariera zawodnicza. W Polsce mieliśmy przykłady Pawła Waloszka, Antoniego Woryny czy Andrzeja Wyglendy. Kadyrow zdaje się potwierdzać tę tezę – Na naszym legendarnym stadionie „Trud” podszedłem do niego stojącego na murawie. Zagaiłem „No Gaba, jak tam?” On odpowiedział mi „wiesz? Nie spodziewałem się, że będzie tak trudno. Samemu się ścigać jest prościej niż oglądać jak ścigają się twoi uczniowie. Od trenera wymaga się więcej i ponosi on większą odpowiedzialność. Dawniej ja odpowiadałem za siebie, a teraz stoję w tym kółku i odpowiadam za całą drużynę. Niektóre dzieciaki raz wygrywały, raz były drugie, raz piąte, a Gaba zawsze oczekiwał wygranej. Zarówno na torze, jak i w życiu – relacjonuje Striżewskij, który daje świadectwo cechom wielkich mistrzów sportu, które stanowiły charakter Kadyrowa.
Aktualnie sytuacja żużla w Republice Baszkortostanu jest opłakana. Choć pochodzący z Saławatu Emil Sajfutdinow trzykrotnie pod rząd poprowadził sborną do złota w DMŚ (Speedway of Nations), drużyna z jego rodzinnego miasta nie startuje w rozgrywkach ligowych. Na próżno też szukać w tabeli przedstawiciela miasta Stierlitamak, choć stamtąd pochodzą Roman Łachbaum i Igor Kononow. W pierwszej połowie lat 90. ucichły motocykle żużlowe w ukochanej przez Kadyrowa Ufie. Honoru broni tylko Oktiabrskij, gdzie nie bez problemów funkcjonuje zespół rywalizujący w lidze – Ten sport musi żyć w Baszkirii. Gdzie rosyjski żużel się rozwinął? No w Baszkirii! Z czego jest znana Baszkiria? Z Gabdrachamana Kadyrowa, Borisa Samorodowa, Igora Plechanowa – przekonuje Starostin.
Nieco lepiej sytuacja wygląda w przypadku wyścigów na lodzie. Od blisko dwóch dekad ze znakomitymi wynikami startuje ufimski klub upamiętniający Kadyrowa, Centrum Mechanicznych Dyscyplin Sportu CTWS (rus. Centr Tiechniczeskich Widow Sporta) – W 2005 roku z inicjatywy władz Republiki Baszkortostanu powołane zostało Centrum Mechanicznych Dyscyplin Sportu imienia Gabdrachmana Kadyrowa i w krótkim czasie naszym trenerem udało się zbudować bardzo waleczny kolektyw, który z wieloma sukcesami występuje na rosyjskich i międzynarodowych arenach – z dumą zaznaczał Rif Saitgariejew, prezes klubu.
Beatle Boy, bo tak Kadyrow nazywany był na zachodzie, ze względu na podobieństwo do Paula McCartneya, zmarł 31 czerwca 1993 roku podczas pobytu w sanatorium w Soczi. Miał zaledwie 52 lata. Przyczyną przedwczesnej śmierci była cukrzyca.
Największe sukcesy Kadyrow osiągał na torach lodowych. W klasycznym żużlu w 1967 roku w szwedzkim Malmö zdobył brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Świata. Wielokrotnie startował w eliminacjach do IMŚ, sześciokrotnie awansując do półfinałów kontynentalnych. Najlepszy wynik osiągnął w 1970 roku w Bydgoszczy, gdzie zajął dziewiąte miejsce. Wywalczył wtedy siedem oczek, a Jurij Czekranow – ostatni premiowany awansem zawodnik miał na swoim koncie o dwa punkty więcej.
A co z wspomnianą na początku czapką Kadyrowa, przechodnim trofeum Indywidualnych Mistrzostw Polski? Jej pochodzenie nie jest tak naprawdę znane i nie ma niepodważalnych dowodów, że ma ona związek z sześciokrotnym Indywidualnym Mistrzem Świata w wyścigach na lodzie. Jedna, bodaj najpopularniejsza, z teorii głosi, że Rosjanin żegnając Reprezentację Polski odjeżdżającą pociągiem do kraju po pobycie w ZSRR, zerwał ją z głowy jednego z kolejarzy będących na peronie i podarował przyjaciołom znad Wisły, a ci udekorowali ją pierwszego z kolei zwycięzcę krajowego czempionatu, którym był Antoni Woryna. Dojść prawdy będzie coraz trudniej, ponieważ coraz mniej jest wśród nas świadków tamtych czasów.
Źródła:
– „Первый чемпион Габдрахман Кадыров” – reż. Radik Kilmamatow, 2016
– ru.wikipedia.org
Współpraca i tłumaczenie: Artur Pisarek