Wierzy w siebie i swoje umiejętności. Żałuje, że Skórnickiego spotkał tak późno (wywiad)
Dla Piotra Pióro rozpoczyna się nowy rozdział żużlowej kariery. Zawodnik rodem z Tarnowa, który żużlowego rzemiosła uczył się w szkółce Janusza Kołodzieja, od tego sezonu będzie się ścigał w gronie seniorów. Jak sam przyznaje – wierzy w siebie i jest optymistą.
Zawodnik w listopadowym okienku transferowym postanowił pozostać w ekipie Orła Łódź, gdzie Adam Skórnicki będzie mógł z niego korzystać zarówno w roli zawodnika do lat 24, jak i pod ósemką, która przeznaczona jest dla jeźdźca U23. Przynajmniej na razie wygląda na to, że przed tarnowianinem walka o skład, ale znajomość torów i doświadczenie w rozgrywkach ligowych może zaowocować „triumfem” nad swoimi partnerami.
Piotr Pióro w tym roku będzie również ścigał się w „biało-zielonych” barwach serwisu Twój Portal Żużlowy, gdyż nasza Redakcja objęła nad sympatycznym „Lolkiem” patronat medialny.
Konrad Cinkowski (Twój Portal Żużlowy): Porozmawiajmy najpierw o ubiegłym sezonie. Średnia 0.909 to wynik, który nie jest zły, ale chyba też odbiega nieco od satysfakcjonującego?
Piotr Pióro: Dokładnie, odbiega i to zdecydowanie. Stawiałem sobie wyżej poprzeczkę przed sezonem, ale… wyszło, jak wyszło.
– W czym tkwił problem, że nie mogłeś wykrzesać z siebie tego, co w tobie drzemie? Miewałeś przecież naprawdę fajne występy w 1. lidze.
– Problem leżał na różnych płaszczyznach, w zależności od części sezonu. Przeanalizowałem cały sezon na spokojnie i wyciągnąłem wnioski na przyszłość. Na pewno pierwsze mecze sezonu nie były najgorsze, pomimo tego, że zaczął się on później i był dosyć intensywny. W drugiej części sezonu były góry i doliny, z którymi cały czas walczyłem…
– Potwierdzasz, że pod okiem Adama Skórnickiego poczyniłeś progres?
– Zdecydowanie tak! Szczerze mówiąc, to szkoda, że wcześniej nasze drogi się nie spotkały. Trener Adam dał mi bardzo dużo wskazówek speedwaya i wierzę, że dalej będę mógł słuchać jego rad i je wykorzystywać.
– Gdy rozmawialiśmy ostatnio, to mówiłeś, że gdzieś z tyłu głowy zawsze siedzi ta myśl, że to ostatni sezon w kategorii do lat 21. To w jakiś stopniu wywierało dodatkową presję w trakcie roku?
– Na pewno było to gdzieś z tyłu głowy. Myślę, że bardzo chciałem wykorzystać ten ostatni rok juniorski na pokazanie się z jak najlepszej strony. To chyba jednak przeszkadzało, za bardzo mnie to spinało i popełniałem za dużo błędów. Teraz jest jednak nowy sezon, nowe zadania do wykonania i patrzę tylko do przodu, nigdy za siebie.
– Skończyłeś starty w wieku juniora. Jak podsumowałbyś te lata występów jako junior?
– Może nie miałem spektakularnych wyników, jednak na przestrzeni czasu patrząc na moją przygodę ze speedwayem, mogę być z siebie zadowolony. Sam wiem, ile pracy mnie to kosztowało. Mimo że w swojej rodzinie nie miałem tradycji żużlowych, co uważam, że ułatwia w znacznej mierze młodym zawodnikom, to tym bardziej mogę mieć głowę podniesioną. Często uczyłem się na własnych błędach, które często wiele kosztowały. Poza tym dwa razy byłem w finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski, co dla mnie bardzo dużo znaczy.
– Spektakularnych sukcesów nie udało ci się osiągnąć, bo brakuje medali. Ale czy upatrujesz jakieś, chociaż małe plusy?
– Są plusy i minusy. Zdecydowanie żużel wiele mnie nauczył na różnych płaszczyznach i dalej się cały czas uczę. Na pewno mile wspominam różne zawody, przygody oraz sytuacje, które miały miejsce na przestrzeni paru lat. Pracuję i wierzę, że jeszcze będzie mi dane przeżyć piękne chwile.
– Z perspektywy czasu uważasz, że któreś decyzje okazały się naprawdę złe dla Ciebie i twojej kariery?
– Każda decyzja niesie za sobą konsekwencje, takie jest życie. Były to dobre, ale i złe decyzje. Nie wiemy, co by było, gdyby… To już jest za mną. Nie mam zamiaru rozpatrywać tego, co było. Jestem tu, gdzie jestem i patrzę przed siebie. Z tego miejsca chciałbym też podziękować Ernestowi Kozie, bo mogłem zawsze liczyć na rady od niego, a także na pomoc, gdy takowej potrzebowałem od samego początku swojej przygody ze speedwayem.
– Teraz pogadajmy o tym, co było w listopadzie. Zostałeś w zespole Orła Łódź. Powiedz mi najpierw, czy miałeś jakieś inne oferty?
– Były jakieś różne tematy, ale przede wszystkim klub z Łodzi i pan Witold Skrzydlewski, to porządna firma. Zostałem w Łodzi i bardzo się z tego cieszę.
– Nie myślałeś, aby przenieść się np. do drugiej ligi, gdzie teoretycznie konkurencja mniejsza, a może i jakieś pewne miejsce w składzie?
– Rozważałem różne opcje. Jednak jestem zawodnikiem Orła i tanio skóry nie sprzedam.
– Podpisując kontrakt w Orle, wiedziałeś, że czekać będzie na Ciebie tylu konkurentów w walce o miejsce w składzie?
– Wiedziałem, na co się piszę. Dobrze wiem, że gdy będę w dobrej dyspozycji, to wierzę, że sztab szkoleniowy to zauważy i będę w podstawowym składzie. Kadra jest szeroka, ale myślę, że to nam nie będzie przeszkadzać i będziemy się dobrze dogadywać z chłopakami.
– Przechodząc do nowego sezonu. Jak zapatrujesz się na walkę o skład i jak oceniasz swoje szanse? Na papierze wydaje się, że twoim atutem może być znajomość torów.
– Wierzę w siebie i swoje umiejętności.
– Co sądzisz o zbudowanym składzie w Łodzi i jak oceniasz wasze szanse w walce o awans do PGE Ekstraligi?
– Drużynę mamy naprawdę ciekawą. Wierzę, że ciężką pracą pokażemy się z jak najlepszej strony naszym kibicom oraz sponsorom. Nie lubię wróżyć z fusów, dlatego zostawiam to dla innych.
– Poczyniłeś jakieś zmiany sprzętowe przed kolejnym sezonem?
– Zmiany są zawsze, ale podstawa została ta sama. Silniki oraz ramy motocykli są już przygotowane do sezonu i czekają na pierwsze treningi.
– A w przygotowaniu fizycznym zmiany czy postawiłeś na sprawdzony tryb?
– Postawiłem na sprawdzone rozwiązania, ale dodałem też kilka nowości. Wierzę, że na pewno pomogą mi one w nadchodzącym sezonie.
– W zimie nie próżnowałeś, bo oprócz treningów również m.in. pracowałeś dla jednej z kwiaciarni Witolda Skrzydlewskiego. Opowiedz coś o tym.
– Ja żadnej pracy się nie boję. Pomagałem, dostarczając kwiatki do sieci kwiaciarni pana Witolda Skrzydlewskiego. Praca bardzo przyjemna, a przy okazji nauczyłem się kilku nazw kwiatów, ale nie wszystkie udało mi się zapamiętać (śmiech). Bardzo cenię pana Witolda, zawsze mogę liczyć na jego pomoc w różnych kwestiach, dlatego chciałem się po prostu w jakiś mały sposób odwdzięczyć.
– Dziękuję za rozmowę. Chciałbyś coś dodać na koniec od siebie?
– Również dziękuję i chciałby podziękować wszystkim partnerom, którzy wspierają mnie w tych ciężkich czasach: Bistro „Pod Świtem”, Samson Dom, Rehamedica, AutoKuba – części samochodowe, Redruk, Top Bike, a także „Torebka w cukierce”. Podziękowania również dla mojej rodziny, przyjaciół oraz narzeczonej Wiktorii. Przy okazji pozdrawiam wszystkich kibiców, nie tylko tych z Łodzi. Życzę wam wszystkim zdrowia i mam nadzieję, że do zobaczenia już wkrótce na stadionach!