Žagar o rozmowach z klubami z Ostrowa i Krosna. Mówi też o odejściu z Falubazu
Był jednym z tych zawodników, którzy zdecydowali się w sezonie 2022 zejść o jedną klasę rozgrywkową niżej. Dla wielu klubów był on bardzo łakomym kąskiem, jest to w końcu zawodnik z ogromnym bagażem doświadczeń. Ostatecznie wybrał jazdę dla Abramczyk Polonii, ale rozmawiał też z innymi ekipami.
Dla słoweńskiego zawodnika poprzedni sezon był jednym z trudniejszych w karierze. Przeciętny sezon w spadkowiczu ligi, kontuzje i nierówna jazda, to przyczyniło się do decyzji o zmianie otoczenia. Jak się okazuje, zielonogórska drużyna bardzo chciała go zatrzymać, warunki jakie miał otrzymać, miały być bowiem bardzo kuszące.
Zmieniłem klub dlatego, że uznałem, że przyszedł czas na zmianę. Rzeczywiście, na początku chciałem zostać i planowałem dalszą jazdę w Zielonej górze, ale niestety Falubaz spadł z Ekstraligi. A dalej prosta rzecz, warunki finansowe jakie dostałem z różnych klubów, najlepsze miałem z Zielonej Góry. Można to napisać wielkimi literami: Falubaz chciał Žagarowi zapłacić najwięcej
– mówi w rozmowie z Tygodnikiem Żużlowym.
W zakończonym sezonie Słoweniec na torach PGE Ekstraligi zanotował średnią na poziomie 1,689 punktu na bieg (dane z portalu gurustats.pl). Nie jest to najgorszy wynik, patrząc na fakt, że sezon ten był dla niego trudny pod względem kontuzji. Przygody z Falubazem nie wspomina za dobrze, ale z klubem rozstał się w dobrych relacjach.
Ja tam miałem koszmarny sezon, zaliczyłem dwa upadki a jeden skończył się tym że teraz po sezonie musiałem przejść operację. Dla mnie to było za dużo w jednym roku, nigdy wcześniej tego nie miałem. Stwierdziłem, że spróbuję w Polsce zmienić otoczenie i chcę o tym wszystkim zapomnieć. Nie chcę, aby taki sezon mi się powtórzył. Do klubu z Zielonej góry absolutnie nic nie mam, bo warunki były super, ale taka była moja decyzja. Gdyby chodziło o pieniądze, to dzisiaj byłbym zawodnikiem Falubazu, to nie jest żadna tajemnica
W kuluarach poza klubami z Bydgoszczy i Zielonej Góry o zakontraktowanie zawodnika walczyły jeszcze dwa ośrodki. Jednym z nich była Arged Malesa, jednak sytuacja szybko została wyjaśniona i podpisywania kontraktu w Ostrowie nie było. Wielu dziennikarzy uważało, że Słoweniec czekał na telefon z tego klubu
Czy czekałem? W sumie tylko raz z nimi rozmawiałem i na tym się skończyło. Ci ludzie mają swoją wizję, mają swoje pomysły i powiem tylko, że życzę im powodzenia w Ekstralidze.
Poza sensacyjnym beniaminkiem PGE Ekstraligi polowanie urządziły sobie krośnieńskie Wilki. Niestety, dość szybko zrezygnowały z powodów finansowych, ponoć oczekiwania zawodnika były bardzo wysokie i rozmowy spełzły na niczym.
No i co mam zrobić? Były rozmowy z Krosnem, ale ja się na te tematy nie chce wypowiadać. Z różnymi klubami się rozmawia, są różne tematy, nie o wszystkim trzeba mówić. Ja się od tego odcinam, bo to są ustalenia między zawodnikiem a klubem. Może niektórych kibiców czy dziennikarzy to interesuje, ale ja nie zaglądam im do portfela. Jeżeli są zawodnicy, którzy chcą mówić z kim rozmawiali, to proszę bardzo, ja się w takie rzeczy nie bawię. Jest dżentelmeńska umowa i każdy powinien się tego trzymać
– zakończył były uczestnik cyklu Grand Prix.
POLECANE