Zrobi wszystko, aby zaimponować – menedżerowi reprezentacji Danii i trenerom z Polski (wywiad)
Jest jednym z utalentowanych Duńczyków, ale na razie zostaje w cieniu swoich rówieśników. W pomoc zawodnikowi zaangażowany jest m.in. doskonale znany polskim kibicom – Roman Poważny, a sam zawodnik wierzy, że ten rok będzie dla niego przełomowy.
Konrad Cinkowski (Twój Portal Żużlowy): Bastian, z racji, że nie jesteś zbyt mocno znanym w Polsce zawodnikiem, to opowiedz nam coś o sobie na początek.
Bastian Borke: Mam osiemnaście lat, na żużlu ścigam się od sześciu, co oznacza oczywiście, ze zacząłem w wieku dwunastu lat. Mieszkam w Danii, a konkretnie w Silkeborg. Obecnie jestem na drugim roku studiów o kierunku „biznes w sporcie”.
– I jak to się u Ciebie wszystko zaczęło z tym żużlem?
– Zaczęło się od tego, że mój tata sponsorował jednego z lokalnych żużlowców. Zawsze przychodziliśmy go oglądać, gdy ten ścigał się w Silkeborgu i pomyślałem, że to naprawdę świetnie wygląda. Jednak to mój starszy brat jako pierwszy chciał jeździć na żużlu, więc poszliśmy na trening w ramach tzw. „otwartego domu” na miejscowym torze. Ja miałem tylko patrzeć, jak jeździ mój brat. Potem jednak i mnie wsadzili na motocykl i od tamtej pory zakochałem się w tym, co się czuje podczas jazdy na motocyklu i we wszystkich tematach związanych z żużlem.
– Masz takiego żużlowca, który jest dla Ciebie idolem?
– W zasadzie, to powiedziałbym, że takich zawodników, to jest dwóch. Pierwszym jest Nikołaj B. Jakobsen, ponieważ obserwowałem go, odkąd miałem zaledwie dziesięć lat, ponieważ był jednym z zawodników lokalnego klubu. Drugim jest Greg Hancock, ponieważ zawsze był to stabilnie jeżdżący zawodnik.
– Co możesz powiedzieć o ostatnim sezonie w swoim wykonaniu?
– Początek sezonu to cała masa treningów, co było nawet dobre, bo udało mi się nauczyć wielu nowych rzeczy. Potem zaczęliśmy się ścigać, a pamiętajmy, że to dopiero mój drugi sezon na motocyklach 500cc. Udało mi się złapać angaż w pierwszej lidze, ale to nie była taka zwykła pierwsza liga, bo z powodu odwołania Superligi (liga duńska – dop. aut.) wielu czołowych zawodników ścigało się również na zapleczu. Od początku była to dużo bardziej walka, niż wygrywanie, ale udawało się uczyć kolejnych rzeczy. Ogólnie udało mi się też wystartować w finale MIM Danii, gdzie zająłem dziesiąte miejsce, co uważam za dobry wynik, jeśli weźmiemy pod uwagę, że był to dla mnie pierwszy start w tej imprezie. Jednocześnie jeździliśmy wiele do Niemiec, raz byliśmy na Słowenii. Szkoda mi trochę, że w Niemczech nie udało się pościgać tyle, ile bym chciał, ale lepsze cztery imprezy, niż żadna. Parę razy byłem na podium, często nie schodziłem poniżej piątego miejsca tak naprawdę. Nie mogę się doczekać tego sezonu!
– To skoro już poruszasz temat tego roku, to jakie wyznaczasz sobie cele?
– Mam kilka celów. Podpisałem trzyletni kontrakt z Varde Speedway Club, gdzie będę startował przede wszystkim w Divison 1, ale jeśli będę wystarczająco dobry, to może uda się wystartować w meczu Superligi. Mając to na uwadze, mogę powiedzieć, że po prostu moim celem jest stanie się lepszym żużlowcem. Mam nadzieję, że z pomocą nowego klubu uda mi się dostać na szczyt pierwszej ligi. Mam również w planach kilka występów w Danii, Niemczech, we Włoszech czy na Słowenii, choć wszystko zależne jest od obostrzeń. W Danii na razie wiemy tylko o mistrzostwach Danii do lat 21 i zmaganiach we Frittie Cup. Jeśli zakwalifikuje się do MIM Danii, to chciałbym ponownie znaleźć się w pierwszej siódemce. Mam nadzieję, że z pomocą nowego klubu uda mi się dostać na szczyt pierwszej ligi. Mam również w planach kilka występów w Danii, Niemczech, we Włoszech czy na Słowenii, choć wszystko zależne jest od obostrzeń. W Danii na razie wiemy tylko o mistrzostwach Danii do lat 21 i zmaganiach we Frittie Cup. Jeśli zakwalifikuje się do MIM Danii, to chciałbym ponownie znaleźć się w pierwszej siódemce.
– Widziałem kilka zawodów z twoim udziałem. Widać, że drzemie w Tobie potencjał, ale nie do końca potrafisz go z siebie w 100% wykrzesać. Z czego to wynika?
– Prawdziwym powodem, który sprawia, że czasem mam duże problemy, aby pokazać swój potencjał jestem… ja. Czasem się tak dzieje, że mamy pewne awarie sprzętowe, ale muszę zacząć osiągać lepsze wyniki, zanim będę mógł mówić, że to coś innego było przyczyną. To mój dopiero drugi sezon startów, więc wiele testujemy i sprawdzamy, co będzie dla mnie najlepsze. Zauważyliśmy dużą różnicę w stylu jazdy i szybkością, z jaką mogłem jechać, gdy przesiadłem się na silniki Baby OFC. Ćwiczyłem na starszych silnikach, gdzie wydawało mi się, że one nie działały należycie, straciłem wiele punktów, ale musiałem się dowiedzieć, dlaczego to nie działa należycie.
– W twoim zespole jest osoba, która doskonale jest znana polskim kibicom. To ma być klucz do sukcesu?
– Na pewno będziemy próbować nowych rzeczy i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Cieszę się, że mam u swojego boku Romana Poważnego, który był zawodowym żużlowcem, a także mechanikiem m.in. u Emila Sajfutdinowa czy Maxa Fricke. Zdecydowanie pomógł mi bardzo się rozwinąć i sprawił, że próbowaliśmy kilku rzeczy o których sam bym nie pomyślał. Czasami to działa, czasami nie, ale taki jest żużel.
– Nie zostałeś powołany do kadry narodowej. Rozczarowany? Rozmawiałeś na ten temat z menedżerem reprezentacji?
– Rozmawiać rozmawialiśmy, ale nigdy o ewentualnym powołaniu. Oczywiście jestem trochę rozczarowany, ale Dania ma wielu świetnych zawodników i uważam, że musiałbym zrobić coś szalonego, aby zostać zauważonym. Pracowałem mocno poza sezonem, aby być lepiej przygotowanym fizycznie i mam nadzieję, że w tym roku bardzo mi się to uda, uda mi się zaskoczyć wielu ludzi i więcej osób o mnie usłyszy. Będę dalej ciężko pracował i zrobię co w mojej mocy, aby zaimponować duńskiemu menedżerowi i mam nadzieję, że wywalczę miejsce na kolejny rok.
– Jak będzie prezentował się twój park maszyn?
– Zbudowaliśmy trzy motocykle, takie same jak w zeszłym roku. Będę jeździł tylko na silnikach Baby OFC firmy BAR Engineering. Nie mogę się tego doczekać. Dodatkowo będę posiadał wiele nowych narzędzi i skrzynek narzędziowych od mojego sponsora TECOS.
– Nie podpisałeś kontraktu w Polsce. Dlaczego?
– Nie podpisałem, bo po prostu nikt się ze mną jeszcze nie kontaktował. Rozmawialiśmy jednak z jednym polskim menedżerem, że przyjedziemy na treningi, gdy tylko warunki na to pozwolą. Mam nadzieję, że taki trening zaowocuje większym zainteresowaniem z Polski i zrobię, co w mojej mocy, aby zrobić na nich jak największe wrażenie.
– A czujesz się na tyle dobry, aby dostać się do naszej ligi?
– Czuję, że jestem gotów na to wyzwanie. W ubiegłym roku jeździłem w Krško przeciwko zawodnikowi, który jeździł w polskiej lidze i go pokonałem. Nie oznacza to, że mogę pokonać każdego, ale myślę, że jestem gotów. Muszę tylko dostać szansę.
– A inne oferty? Na przykład z Wielkiej Brytanii albo ze Szwecji?
– Tak jak wspomniałem, to podpisałem kontrakt na 3 lata w Outrup. Czuję, że to dobra decyzja i mam nadzieję, ze pomoże mi to dostać się na szczyt. Oprócz tego mam kontrakt w Niemczech – w Parchim, gdzie jeżdżę od początku mojej żużlowej kariery i cieszę się z każdego przyjazdu tam. W tym roku miałem lecieć do Wielkiej Brytanii na weekendowe treningi, ale z powodu pandemii zostały one odwołane. Wyjazd tam zaproponował mi jeden z zawodników, który miał mi udostępnić swój motocykl, ale nie wyszło. Mam nadzieję, że to się uda np. w tym roku.
– A jak wygląda u Ciebie zaplecze sponsorskie?
– Mam około dwudziestu sponsorów, są to mniejsi i więksi partnerzy bez których pomocy nie dałbym rady jeździć. Potrzebuję ich jednak więcej na kolejny rok, bo musiałem w ubiegłym roku za wiele rzeczy płacić sam. I gdyby nie rodzice, nie byłbym w stanie się rozwijać.