Chciał być liderem Unii Leszno i wrócić do Grand Prix
Śmiało można powiedzieć, że Piotr Pawlicki wygraną w pierwszej rundzie SEC w Bydgoszczy miał na wyciągnięcie ręki. Ostatecznie jednak pokonany został po walce przez poobijanego Duńczyka, Leona Madsena. Po bardzo dobrych zawodach w jego wykonaniu prowadzi jednak w klasyfikacji generalnej z dorobkiem 15-stu punktów.
Z pewnością reprezentant leszczyńskich Byków słabszą formę, która między innymi była widoczna w PGE Ekstralidze, ma już zażegnaną. – Po tym jak ten okres słabszy mam za sobą jest się z czego cieszyć. W finale popełniłem błąd nie tyle co techniczny, ale bardziej sprzętowy. Mogłem może bardziej zaryzykować ale bałem się zmieniać te ustawienia na tyle, żeby przypadkiem nie przegrać tego startu, który miałem dziś rewelacyjny. Wydaje mi się, że wszystkie straty wygrywałem i udawało mi się przywozić punkty, także jakieś wnioski wyciągnęliśmy.
Kapitan leszczyńskiej Unii postanowił zaryzykować i pojechać na silnikach, które wcześniej założył w lidze szwedzkiej i nie zostały przed zawodami „przejechane” na treningach. Zaliczył on w meczu, pomiędzy Västervik Speedway a Masarną Avesta, bardzo dobry występ. Jego drużyna przegrała sporą ilością punktów, jednak to właśnie on był głównym zawodnikiem dokładającym punkty i zdobył ich w sumie 14 i jeden bonus. Niestety bardzo długo dobre wyniki w lidze szwedzkiej nie przekładały się na ligę polską.
– Testowałem, albo w sumie może bardziej zaryzykowałem i włożyłem nową jednostkę. Chciałbym z tego miejsca podziękować mojemu prezesowi, Piotrkowi Rusieckiemu, który bardzo mi pomógł i mnie wspomógł. Bardzo doceniam pracę wszystkich tunerów na świecie, bo z Ashleyem Holloway’em dobrze mi się współpracowało przez lata i nadal współpracuje. Jednak na razie nie mogę się dograć z tymi silnikami i trzeba było pomyśleć nad jakimiś zmianami i zaryzykować. Udało się to i mam nadzieję, że jest to droga do coraz lepszych wyników.
Piotrowi Pawlickiemu nie zdarzał się wcześniej taki słaby okres, więc musiał mocno popracować nie tyle co nad sprzętem jak i nad głową oraz nastawieniem. Jak sam wspomina wymagał od siebie bardzo dużo. – Sam sobie nałożyłem duże obciążenie, może niepotrzebnie. Zarówno team, jak i wszystko dookoła mam na dobrym poziomie zbudowane, więc miałem prawo, by pomyśleć nad byciem liderem w Unii Leszno, by wrócić do Speedway Grand Prix oraz być na czele w cyklu SEC. Jednak uspokoiłem trochę głowę i mam nadzieję, że będzie lepiej – mówi w materiale letsmakespeedway.
Przed reprezentantem Polski jeszcze 3. rundy cyklu SEC i jeśli okaże się, że wypracowana forma zostanie z pewnością ma szanse na to by wygrać Mistrzostwa Europy i tym samym awansować do Mistrzostw Świata.