Cieszą go pozytywne opinie na jego temat. Podpatruje Kołodzieja, czerpie inspirację ze Zmarzlika i Madsena
Kajetan Kupiec jest jednym z kilku adeptów częstochowskiego Włókniarza. Nie jest to jednak miejscowy chłopak, a ściągnięty z Tarnowa. Dlaczego wybrał „Lwy”, a nie „Jaskółki” i jakie ma plany związane z tym sezonem? O tym w wywiadzie z twojportalzuzlowy.pl.
Konrad Cinkowski (twojportalzuzlowy.pl): Zacznijmy tradycyjnie – skąd u Ciebie zainteresowanie sportem żużlowym?
– Zainteresowanie rosło od pierwszego meczu, na którym byłem, a był to oczywiście mecz Unii Tarnów. Z każdym kolejnym spotkaniem podobało mi się coraz bardziej. Dlatego, gdy tylko podrosłem, to postanowiłem zapisać się do szkółki Janusza Kołodzieja, aby spróbować swoich sił w tym sporcie.
– Swoje pierwsze kroki w motosporcie stawiałeś jednak w Cross Country, gdzie udało ci się osiągnąć kilka sukcesów. To nie był sport dla Ciebie, że go zmieniłeś?
– Zgadza się, przejeździłem wiele godzin na PitBike’u i również wiele zawodów na terenie całego kraju, gdzie z każdą jazdą zdobywałem nowe doświadczenie. Muszę też wspomnieć, że ludzie, których napotkałem na mojej drodze związanej z motocrossem podczas zawodów czy treningów tworzyli świetną atmosferę i na pewno będę miło wspominał każdy wyjazd. Nie ukrywam też, że moim celem była jazda na żużlu, więc muszę odpuścić jazdę na motocrossie z powodu braku czasu. Ale jeśli tylko będzie możliwość pojeździć na pit bike’u chętnie z tej możliwości skorzystam – treningowo czy też na zawodach.
– I kiedy pojawił się pomysł na to, by jeździć na żużlu i jak zareagowali na to rodzice?
– Pomysł tak naprawdę pojawił się już w wieku siedmiu lat, kiedy byłem małym kibicem Unii Tarnów i właśnie wtedy już pojawiały się pierwsze plany związane ze sportem żużlowym. Jak to bywa pewnie w większości przypadków, mama była, jest i pewnie zawsze będzie się martwić o mnie. Tato od samego początku bardzo mnie w wyborze tej drogi wspierał, mimo że również się martwi. Mam u rodziców cały czas wsparcie.
– Starty na motocrossie w jakimś stopniu ułatwiły ci przenosiny i ten „start” na żużlu? Mam tutaj na myśli, że miałeś już jakieś obeznanie z motocyklami i prędkością.
– Tak, dokładnie na motocrossie stawiałem swoje pierwsze kroki związane z motosportem, przede wszystkim cieszę się, że podczas startów w zawodach mogłem się zaznajomić ze stresem przed startem oraz z tego, że mogłem poczuć rywalizację i adrenalinę na torze.
– Obecnie trenujesz w szkółce częstochowskiego Włókniarza. Jak do tego doszło, że życie pokierowało Cię pod Jasną Górą?
– Dwa lata temu miałem okazję uczestniczyć w treningu w Częstochowie, gdzie za zgodą prezesa Michała Świącika mogliśmy uczestniczyć w zajęciach razem ze szkółką Janusza Kołodzieja. Po zakończonym sezonie miałem okazję wręczyć panu prezesowi podziękowania za użyczenie toru w imieniu całej Akademii. To właśnie podczas tego spotkania otrzymałem propozycję dołączenia do Włókniarza. Poczułem się wyróżniony. Moi rodzice się zgodzili i tak jestem zawodnikiem w klubie częstochowskim, z czego się bardzo cieszę.
– A Włókniarz to była jedyna dla Ciebie opcja czy tych zainteresowanych klubów jest więcej?
– W tym okresie była to jedyna propozycja. W Częstochowie mam świetne warunki do rozwoju, atmosfera, która panuje w tym klubie, bardzo mi sprzyja. Na pierwszym spotkaniu inni zawodnicy jeżdżący we Włókniarzu przyjęli mnie do swojej grupy. Czuję się tutaj jak w domu, pomimo iż dom mam oddalony o około 230 km.
– Nie sposób nie zapytać – a dlaczego nie Tarnów, skąd pochodzisz?
– Od najmłodszych lat kibicowałem Unii Tarnów, chodziłem na mecze, lecz dostałem propozycję kiedy byłem w Akademii Żużlowej Janusza Kołodzieja od pana prezesa Michała Świącika z Częstochowy i można powiedzieć, że mam wszystko, co jest mi potrzebne do dalszego rozwoju, dlatego jestem bardzo zadowolony, że jestem tu, gdzie jestem.
– Rozmawiałem na twój temat z Januszem Kołodziejem. Mówił, że świetnie rokujesz i jeśli będziesz się dalej tak rozwijał, jak dotychczas, to wróży ci długą i fajną karierę. Takie słowa z ust mistrza Polski mobilizują podwójnie?
– Na pewno tak i bardzo się z tego cieszę, ale ja staram się pracować z całych sił, na każdym treningu czy to na torze czy na siłowni, ponieważ przecież do tego dążę, aby nadać faktycznie sens tym słowom.
– Włókniarz twój kontrakt ogłaszał tytułem z zawartym hasłem „wielki talent”. W środowisku też mówi się, że masz sporą smykałkę. Takie głosy i opinie pomagają, przeszkadzają czy odcinasz je od siebie?
– Bardzo mnie cieszy taka opinia i dodaje motywacji, lecz nie skupiam się na tym ani nie myślę o tym na co dzień, ja po prostu staram się robić swoje. Ciągle się rozwijać, z każdego treningu na trening wynosić coraz więcej wiedzy i doświadczenia, aby stawać się coraz lepszym.
– Ostatnie dwa sezony ścigałeś się w klasie 250cc. Uważasz, że to dobry etap przed przenosinami na „pięćsetkę”?
– Tak, dla mnie są to kolejne doświadczenia, jakie zbierałem na wielu torach, które są bardzo cenne i z pewnością przydadzą mi się w nadchodzącym wielkimi krokami sezonie.
– A trudno jest łączyć treningi na motocyklu 250 i 500cc?
– Treningów na 250cc nie było zbyt wiele, ponieważ starałem się jeździć na każdym treningu na 500cc, aby nie odzwyczaić się od tej mocy silnika i wszystkiego, co stanowi otoczkę wokół jazdy na tym motocyklu, a każde zawody, w których brałem udział na 250cc uważam za trening, który przygotowywał mnie do wejścia w dorosły żużel.
– Szesnaste urodziny będziesz świętował dopiero 9 grudnia, ale rocznikowo możesz ubiegać się o certyfikat żużlowy w klasie 500cc. Będziesz przystępował do niego w tym roku czy plan zakłada dalsze starty w 250cc?
– Dokładnie tak, mam nadzieję, że sytuacja panująca w naszym kraju się już nie pogorszy i dane mi będzie, zdać egzamin w klasie 500cc w dniu 30 marca, do czego się już przygotowuję. Za mną już dwa treningi na torze. W klasie 250cc nie będę więcej startował, ponieważ chcę się skupić na zawodach DMPJ oraz zawodach indywidualnych w klasie 500cc.
– Domyślam się, że twoim mentorem i wzorem do naśladowania jest Janusz Kołodziej. A czy masz jeszcze innych zawodników, z których czerpiesz wzorce?
– Tak. Trenera Janusza starałem się naśladować już od najmłodszych lat i podpatruję do dziś. Jeśli chodzi o innych zawodników to na pewno chciałbym dążyć do opanowania motocykla tak jak Bartosz Zmarzlik. Inspiruje mnie również zawziętość i walka na torze Leona Madsena, dlatego chciałbym nauczyć się od każdego z tych zawodników co najlepsze i kiedyś stanąć z nimi pod taśmą.
– Jakie masz marzenia związane ze swoją karierą i zarazem jaki cel numer jeden na ten rok?
– Marzeń jest wiele, oczywiście jak każdy sportowiec chciałbym być najlepszy, ale do tego jeszcze długa droga oraz wiele wyrzeczeń z tym związanych. Natomiast w tym roku chciałbym razem z drużyną na zawodach DMPJ 2021 osiągnąć jak najlepsze wyniki. Chciałbym mieć jak najwięcej możliwości startów czy to w zawodach, abym mógł zbierać doświadczenie i co najważniejsze ciągle się rozwijać.
– Dziękuję za rozmowę. Chciałbyś coś dodać na koniec od siebie?
– Również dziękuję, chciałbym podziękować mojemu teamowi oraz bliskim, którzy bardzo mi pomagają w rozwoju, ale przede wszystkim Panu Michałowi Świącikowi, który obdarzył mnie wielkim zaufaniem i dał mi szansę, którą chcę jak najlepiej wykorzystać. Również chciałbym podziękować moim sponsorom za wsparcie. Dziękuję także wszystkim tym, od których otrzymuję dobre słowa w mediach społecznościowych.
źródło: inf. własna
Niestety tak wychodzą pewne powiazania w Tarnowie że młodzież ucieka. Chora sytuacja. Dlaczego Janusza nie ma w Tarnowie to inna bajka. Miał być Mirek i jego szkółka ale niestety to też następna bajka.