Polski Związek Motorowy opublikował w ostatnich dniach nowe regulaminy oraz zasady obowiązujące w sporcie żużlowym w sezonie 2021. Niektóre zapisy budzą kontrowersje, a inne… śmiech. Do jednego z punktów odniósł się Bartłomiej Jejda.

Zawodnikom, wszystkim osobom z ekipy zawodnika oraz sztabu szkoleniowego zabrania się korzystania w parku maszyn, paddocku i podczas obchodu toru z hulajnogi, roweru lub innego rodzaju pojazdu.

Wreszcie! – westchnąłem, słysząc, że władze PGE Ekstraligi (to ta najlepsza, najbogatsza żużlowa liga świata – powód do chwalenia się uzasadniony, choć konkurencja mizerna) zrobiły porządek z zawodnikami śmigającymi pomiędzy boksami parków maszyn na zabójczych hulajnogach, z – nie bójmy się użyć tego słowa – piratami budzącymi popłoch wśród użytkowników tej mitycznej niemal przestrzeni, do której nie wpuszcza się już nie tylko kibiców, ale i większości dziennikarzy.

Władze PGE Ekstraligi wreszcie pochyliły się z troską nad problemem siejących popłoch gwiazd. Ale czy można się działaczom dziwić? Jedzie taka gwiazda na hulajnodze, a śmierć niemalże wisi w powietrzu. Przecież to nie są żarty. Żużel jest sportem tak niebezpiecznym, że potęgowanie ryzyka hulajnogowymi szarżami, to proszenie się o tragedię. Zrozumieli to działacze i w trosce o życie nie tylko swoje, ale i mechaników, reporterów czy osób funkcyjnych powiedzieli głośno i wyraźnie: STOP! Stop hulajnogowemu szaleństwu!

Wszyscy zatem są już bezpieczni. Na konto włodarzy wędruje kolejny sukces w walce zarówno o wartość medialną, jak i o zdrowie oraz życie wszystkich uczestników zawodów żużlowych. Sukces kolejny, choć nie ostatni. Jak wieść gminna niesie kolejne kroki będą nie mniej spektakularne: prześwit między daszkiem czapeczki a oczami zawodnika podczas prezentacji musi wynosić minimum cztery i trzy dziesiąte centymetra, sznurówki osób przebywających w parku maszyn po zawiązaniu muszą ułożyć się w pętelkę o promieniu nie większym niż siedem centymetrów, a po zakończonym wyścigu aż do momentu odcięcia zapłonu w boksie żużlowcy otrzymają zakaz trzymania kierownicy jedną ręką (nie chodzi wyłącznie o zminimalizowanie ryzyka upadku podczas dziękowania sobie po biegu, ale i budowanie autorytetu sędziego, w kierunku którego zawodnicy nierzadko posyłają nieżyczliwe gesty).

Przestrzeganiem tych zasad zajmie się specjalnie powołany komisarz dajmy na to wizerunkowy (kwestia do przedyskutowania), mający obowiązek stawić się na stadionie cztery dni przed meczem.

Bo przecież w polskim żużlu nie ma większych problemów. Co tam regulamin, którego nie ogarniają nawet sędziowie; co tam nie znający się na swoim fachu komisarze toru; co tam prezesi szwędający się pomiędzy boksami; co tam padające szkolenie. Priorytetem są hulajnogi i identyczne maseczki, bo przecież dzięki wyeliminowaniu pierwszych a wprowadzeniu drugich wartość medialna PGE Ekstraligi wzrośnie niewyobrażalnie.

Cóż. Nie pozostaje powiedzieć nic innego niźli dziękujemy! Panom już dziękujemy!

źródło: inf. własna

ZOBACZ RÓWNIEŻ

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.