Kacper Gomólski: Wiem, że ojciec jest ze mną i czuję jego obecność na każdym kroku (wywiad)
W niedzielę doszło do pasjonującego starcia pomiędzy Abramczyk Polonią Bydgoszcz a ROWem Rybnik. Bohaterem tego spotkania został Kacper Gomólski, który walnie przyczynił się do zwycięstwa „Rekinów”. Na dwa biegi do końca spotkania goście przegrywali różnicą 6 punktów.
Wtedy to zmysłem taktycznym wykazał się Marek Cieślak, który postanowił dwukrotnie posłać do boju „GinGera”. Efekt? Dwie podwójne wygrane w stosunku 5:1 i tym samym zwycięstwo rybniczan rzutem na taśmę. O to, co po spotkaniu powiedział Gomólski.
Dominik Adamek (twojportalzuzlowy.pl): Kacprze, za Tobą kapitalny występ w Bydgoszczy. Imponowałeś nie tylko szybkimi wyjściami spod taśmy, ale i walką na dystansie. Dysponowałeś wyśmienitą prędkością. Jakie to uczucie zostać bohaterem spotkania?
Kacper Gomólski (zawodnik ROW-u Rybnik): Wczoraj dysponowałem fajną prędkością. To może cieszyć. Starty w moim wykonaniu również były dobre. Tak naprawdę straciłem punkty tylko i wyłącznie, gdy jechałem z czwartego pola. Z każdego innego pola te starty były znacznie lepsze. Niestety dla mnie, te czwarte pole było wczoraj najgorsze i wyszło jak wyszło. Ciężko było mi wyjechać z tamtego pola. Co do tego, czy czuję się bohaterem meczu, raczej nie. Jadę swoje, cieszy mnie moja dyspozycja. Cieszę się również, że mimo 6-punktowej straty do rywali przed biegami nominowanymi byliśmy w stanie odwrócić losy spotkania i zwyciężyć w tym meczu.
– Marek Cieślak zdecydował się na pokerową zagrywkę przed biegami nominowanymi, desygnując Cię do podwójnego startu w tych wyścigach. Czułeś presję czy byłeś w takim gazie, że czułeś, że nic Cię nie powstrzyma przed sukcesem?
– Szczerze mówiąc, oglądając trzynasty bieg, jeszcze przed upadkiem zawodnika z Bydgoszczy po ataku Wiktora Trofimowa pobiegłem w trakcie biegu do parkingu i powiedziałem swojemu teamowi, żeby szykowali się na bieg czternasty i piętnasty. Było to jeszcze przed tym, jak trener mnie poinformował, że będę jechać dwa razy. Czułem, że może być tak być, dlatego chciałem swój team na to przygotować. Później zebraliśmy się, trener powiedział, że będę jechał jako rezerwa taktyczna. Udało się finalnie dwa razy przywieźć 5:1. To cieszy.
– Porównując Twoje występy do zeszłego roku, można odnieść wrażenie, że nastąpiła totalna metamorfoza. W poprzednim sezonie dysponowałeś 34. średnią biegopunktową, w tej chwili plasujesz się na 4. pozycji w tej statystyce. Co uległo zmianie, że teraz jest tak dobrze?
– Dużo zmian, które były przed tym sezonem, począwszy od zmiany drużyny, wpłynęły na mnie korzystnie. Trener Marek Cieślak na pewno odgrywa w tym dużą rolę, przy nim rozwijałem się w Tarnowie. Dodatkowo zmieniłem swój team, od tego roku pracuje ze mną brat, jak i jego szwagier, Daniel. To także miało duży wpływ. Ścigam się na tych samych silnikach, co w zeszłym roku, jedynie przeszły one serwisy u tunerów. Więcej zmian nie poczyniłem. Oczywiście, cieszę się ze swojej dyspozycji.
– W tym roku imponujesz znakomitymi startami. Czy to jest Twoja recepta na sukces?
– Póki co te starty nie wyglądają źle, ale wiadomo, że zawsze mogłoby być lepiej. Największy problem miałem z tym aspektem w Łodzi, ale tam po prostu ciężko mi było się dopasować. Mam jednak nadzieję, że utrzymam dobrą dyspozycję w tym elemencie do końca roku. Na pewno będę się starał jeszcze nad tym elementem popracować.
– W 2018 spędziłeś sezon w Zielonej Górze, następnie 2 lata w Gdańsku. Okres ten choć wiązał się ze zdobyciem cennego doświadczenia, nie był jednak zbyt udany. W Rybniku obserwujemy odmienionego Kacpra Gomólskiego. Czy coś w tym klubie zaszło magicznego, że z Rekinem na piersi jeździsz tak dobrze? Być może osoba prezesa Mrozka czy też Marka Cieślaka wpłynęły na Ciebie mobilizująco?
– Ostatnie te 3 sezony nie były dobre. Miałem przebłyski dobrej jazdy, ale to za mało, żeby być z tego powodu zadowolonym. Na pewno włodarze klubu obdarzyli mnie dużym zaufaniem. Wierzą we mnie, ja to mocno czuję. Swoją postawą na torze chcę im za to podziękować. Jestem zadowolony, że zostałem obdarzony tak dużym zaufaniem, a klub z tego, że przywożę punkty. Oby ta współpraca trwała jak najdłużej.
– Przy kolejnym pytaniu, zanim je zadam, chcę złożyć Ci najszczersze kondolencje. Powiedz proszę, czy masz poczucie, że Tata czuwa z góry nad dobrymi przełożeniami i Twoimi wynikami?
– Dziękuję bardzo. Oczywiście, czuję tę obecność. Dla mnie zmieniło się to, że już się więcej z tatą nie zobaczę, ale czuję, że jest z nami cały czas, wspiera nas. Wierzę, że po śmierci dusze zmarłych zostają z nami i tego się trzymam. Wiem, że ojciec jest ze mną i czuję jego obecność na każdym kroku. Niech czuwa nad nami cały czas.
– Pamiętam, jak w 2019 roku założyłeś zbiórkę na zrzutka.pl, by umożliwić kibicom indywidualne wsparcie Twojej osoby. Czy planujesz podobne akcje na przyszłość, czy jednak sytuacja finansowa uległa poprawie i podobne akcje już nie są potrzebne?
– Pierwsza zbiórka, którą zorganizowałem, bardzo fajnie wyszła. Dzięki niej mogłem pozwolić sobie na „dosprzętowanie” do sezonu. Zakupiłem dzięki temu części, które się najbardziej zużywają, czyli tarczki, opony, dwa kaski. Ciężko powiedzieć, czy będę organizował podobne akcje w przyszłości. Chciałbym wpaść na coś innego, może nie zrzutkę, ale nadal coś takiego, żeby kibice mogli czuć się częścią teamu.