Z perspektywy juniora (2) – Jakub Miśkowiak: W Częstochowie naprawdę czuję się jak w rodzinie (wywiad)
Przerwa międzysezonowa to bardzo dobry moment na to, aby przybliżyć kibicom sylwetki polskich młodzieżowców. W kolejnym odcinku naszej serii w ogniu pytań znalazł się Jakub Miśkowiak – zawodnik Eltrox Włókniarza Częstochowa. Dla młodzieżowca będzie to trzeci sezon z rzędu w barwach częstochowskich „Lwów”.
Wiktoria Sztuka (twojportalzuzlowy.pl): Na początek pytanie, które jest nieodłącznym elementem tego, abyśmy mogli poznać dalszy etap Twojej żużlowej kariery. Mowa tutaj o początkach przygody z czarnym sportem. Jak wyglądało to w Twoim przypadku?
Jakub Miśkowiak: Żużel, jak wiadomo, od urodzenia jest w moim życiu. Mój wuja jeździ na żużlu, a ja praktycznie od urodzenia przebywałem w tym środowisku, ale jakoś specjalnie nie ciągnęło mnie do żużla. Od 4 roku życia jeździłem na motocrossie i to sprawiało mi ogromna frajdę. Jednego dnia właśnie wuja jechał na trening na tor do Rawicza. Trochę uknuliśmy spisek przed moją mamą (bo ona była przeciwna jazdy na żużlu), że pojadę tylko mu pomóc, a miałem właśnie spróbować. No i spróbowałem, i tak już zostało do dziś.
– Kiedy i gdzie zdałeś egzamin na licencję „Ż”? Jak wyglądały Twoje przygotowania do tego dnia?
– Jak już zacząłem trenowałem pod okiem wuja Roberta. Z treningu na trening robiłem postępy, zbierałem doświadczenie i postanowiliśmy, abym zdał licencję. A było to na torze w Ostrowie Wielkopolskim.
– Pamiętasz swój pierwszy debiut w rozgrywkach? Jakie masz wspomnienia z tego dnia?
– Oj tak. Troszkę się denerwowałem. Były to zawody młodzieżowe w Gorzowie Wielkopolskim i w pierwszym moim starcie… zaliczyłem taśmę. Później już było dobrze. Chyba za bardzo chciałem dobrze wypaść.
– Nie da się ukryć, że często mówi się o tym, jak ciężko juniorom zdobyć dofinansowania na sprzęt, który będzie w stanie zagwarantować spore możliwości w jeździe. Pozyskanie sponsorów także nie jest najłatwiejszym zadaniem. Jak zatem poradzić sobie w sytuacji przy ewentualnym braku funduszy czy osób chętnych do pomocy, bądź współpracy?
– Ja miałem troszkę łatwiej niż inni. Nie ukrywam tego. Nieocenioną pomoc otrzymałem od mojego wuja, za co jestem mu bardzo wdzięczny. W sumie na początku w dużej mierze on i moja mama byli moimi „sponsorami”. Teraz już jest zupełnie inaczej. Mam kilku sponsorów, za co im z całego serca dziękuję, że zaufali mi i chcą mi pomagać w rozwoju mojej kariery żużlowej. Co najważniejsze są ze mną na dobre i na złe, za co im naprawdę bardzo dziękuję.
– W Twoim teamie swoje miejsce ma Twój wujek – Robert Miśkowiak. Jest on dla Ciebie wsparciem i żużlową inspiracją, która zawsze służy dobrą radą?
– Jak już wcześniej wspomniałem bez wuja nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem. Jest dla mnie wsparciem, inspiracją i najlepszym przyjacielem, za co również chciałbym mu z całego serca podziękować. Pewnie, że czasem mamy „sprzeczki”, ale wiem, że jak już atmosfera po zawodach opadnie, to zawsze podamy sobie ręce i potrafimy normalnie rozmawiać.
– Okienko transferowe już dawno za nami, jednak chciałabym się na chwilę do niego cofnąć. Pomimo licznych ofert z innych klubów, co skłoniło Cię do dalszego pozostania w drużynie spod Jasnej Góry?
– Już kilkakrotnie wspominałem, ale ludzie, którzy tu są tworzą niesamowitą atmosferę. W Częstochowie naprawdę czuję się jak w rodzinie. Są też tu naprawdę dobre warunki, aby w spokoju rozwijać żużlową karierę. To było głównym czynnikiem, który skłonił mnie do pozostania w drużynie spod Jasnej Góry.
– Sezon zbliża się coraz większymi krokami. Jak zatem wyglądały Twoje tegoroczne przygotowania do nadchodzących rozgrywek?
– Zimę przepracowałem bardzo intensywnie, właśnie razem z moim wujem Robertem. Mam nadzieję, że przyniesie to rezultaty w nadchodzącym sezonie.
– Skład Eltrox Włókniarza na sezon 2021 nieco się zmienił. Co sądzisz o tych transferach i czy masz nadzieję, że będzie to rok, w którym razem z drużyną powalczysz o medale w najlepszej żużlowej lidze świata?
– Uważam, że młoda krew w drużynie to naprawdę dobry krok do tego, aby w końcu powalczyć o miejsca medalowe. Są to naprawdę bardzo utalentowani zawodnicy. Uważam, że nasza formacja juniorska ze mną, Mateuszem i Bartkiem jest w stanie dokładać cennych punktów, aby przybliżyć nas najpierw do play-off, a później powalczyć dalej… Tego bym sobie życzył.
– Postawiłeś przed sobą jakieś konkretne cele na nadchodzący sezon?
– O celach nie chcę głośno mówić, ale pewnie ze mam. Czas pokaże. Podchodzę do wszystkiego z chłodną głowa i mam nadzieję, że wszystko poukłada się tak, jak sobie to zaplanowałem.
źródło: inf. własna