Sezon 2021 był dla kibiców z Ostrowa wyjątkowy. Klub spisywany na porażkę pewnie awansował do PGE Ekstraligi, nie pozostawiając rywalom żadnych złudzeń. Prawdziwe schody dopiero się jednak zaczną.

Czy Arged Malesa Ostrów Wielkopolski była faworytem do awansu w sezonie 2021? Absolutnie nie. Ba, praktycznie nikt na drużynę z Wielkopolski nie stawiał, poważnie zaliczając ją do grupy zespołów walczących o utrzymanie w eWinner 1. Lidze. Ostatecznie podopieczni Mariusza Staszewskiego poważnie zaskoczyli, jadąc więcej niż bardzo dobrze i spełniając marzenia kibiców, którzy sami nie byli pewni, czy ich pupili będzie stać na aż tak duży sukces.

Ze względu na formę w stosunkowo niedawno zakończonych rozgrywkach, na drużynę z Ostrowa patrzy się zupełnie inaczej. W sieci brakuje bowiem materiałów poważnie analizujących możliwości doświadczonej drużyny. Duża w tym zasługa m.in. Grzegorza Walaska, który mimo dość równego poziomu sportowego w ostatnich latach, jest uznawany za silny punkt zespołu, który będzie w stanie z powodzeniem rywalizować z najlepszymi. Czy jest to jednak prawda?

W 2020 roku w PGE Ekstralidze startowała drużyna ROWu Rybnik, która była, mówiąc wprost, chłopcem do bicia. Skończyło się na zaledwie jednym ligowym zwycięstwie z będącą w bardzo dużym kryzysie u progu krótkiego sezonu Stalą Gorzów. Wtedy jednak bardzo otwarcie mówiło się o składzie zespołu z Rybnika, który, według wielu, był zdecydowanie za słaby na walkę w najlepszej żużlowej lidze świata. Porównajmy więc ówczesny skład Rekinów z obecnym zespołem Ostrovii.

ROW Rybnik 2020 (przed sezonem):
1. Andrzej Lebiediew (2,306 w I lidze)
2. Mateusz Szczepaniak (2,013 w I lidze) / Adrian Miedziński (1,312 w Ekstralidze)
3. Vaclav Milik (1,233 w Ekstralidze)
4. Siergiej Łogaczow (2,044 w I lidze)
5. Kacper Woryna (2,385 w I lidze)
6. Mateusz Tudzież (0,607 w I lidze)
7. Kamil Nowacki (0,848 w I lidze)
8. Robert Lambert (1,227 w Ekstralidze) – będący później najjaśniejszym punktem

Oznacza to, że awansujący ROW miał w swoim zespole trzech spadochroniarzy z klubów PGEE w postaci Miedzińskiego, Milika i Lamberta, którzy nie mieścili się w składach swoich poprzednich drużyn (Adrian Miedziński postanowił zostać w Toruniu na jazdę w I lidze), 2 gwiazdy I ligi (Woryna, Lebiediew), które zmieściły się w czołowej czwórce (!) średnich biegowych oraz bardzo solidnego polskiego seniora w postaci Mateusza Szczepaniaka. Wbrew pozorom nie wyglądało to więc aż tak źle.

Sprawdźmy więc jak może wyglądać przyszłoroczny skład Ostrovii:
1. Grzegorz Walasek (2,103 w I lidze)
2. Mathias Nielsen (1,857 w II lidze) / Tim Sørensen (1,556 w II lidze)
3. Oliver Berntzon (1,897 w I lidze) / Nicolai Klindt (1,618 w I lidze)
4. Tomasz Gapiński (2,035 w I lidze)
5. Chris Holder (1,594 w Ekstralidze)
6. Jakub Krawczyk (1,654 w I lidze)
7. Sebastian Szostak (1,597 w I lidze)
8. Tim Sørensen (1,556 w II lidze)

Wygląda więc na to, że na papierze skład Ostrovii wygląda… gorzej niż ten ROWu Rybnik w sezonie 2020. Mamy bowiem jednego spadochroniarza z klubu ekstraligowego w postaci Chrisa Holdera, jednego zawodnika z czołowej 10 średnich eWinner 1. Ligi oraz kilku solidnych seniorów, z których zaledwie jeden wykręcił średnią lepszą niż 2,0 w sezonie 2021. Jedyną różnicą działającą na korzyść klubu z Ostrowa są juniorzy, którzy mogą być bardzo silnym punktem zespołu.

Skąd więc w całym środowisku przekonanie, jakoby Ostrovia miała narobić w Ekstralidze więcej zamieszania? Sprawa jest prostsza niż się wydaje. Zespół jest bowiem zbudowany z zawodników, którzy w przeszłości mieli przyjemność prezentować bardzo wysoki poziom. Najlepszym tego przykładem jest Nicolai Klindt, który w sezonie 2020 pojechał jedno spotkanie w barwach Stali Gorzów jako gość, zdobywając 11 oczek w sześciu wyścigach. Bardzo dużo mówi się także o Grzegorzu Walasku, który z kolei… ostatni raz w Ekstralidze ścigał się w sezonie 2018, kiedy to w gorzowskich barwach wykręcił średnią… 1,275 punktu na bieg. Rok wcześniej w Toruniu nie było wiele lepiej, bo skończyło się na średniej 1,476 punktu na bieg. Biednie, prawda? 

W przypadku Tomasza Gapińskiego, jego ekstraligowa historia zakończyła się w 2015 roku, kiedy to przyszło mu bronić barw klubu… a jakże, z Gorzowa. Jego średnia wynosząca 1,182 punktu na bieg mówi jednak sama za siebie. Drobny epizod w najmocniejszej lidze świata miał też oczywiście Oliver Berntzon, który w 2020 roku pojechał jeden mecz w barwach Sparty Wrocław, zdobywając 3 punkty w 6 wyścigach. Nie wygląda to więc specjalnie okazale.

Żeby jednak nie było aż tak negatywnie, należy pamiętać, że ekstraligowe kluby w sezonie 2020 nie musiały korzystać z zawodników do lat 24, a jak wiadomo, przepis ten nieco obniżył poziom. Wydaje się jednak, że po doświadczeniach z niedawno zakończonego sezonu, wszystkie drużyny wyciągnęły wnioski, więc sytuacja może być… interesująca. 

Jak będzie w 2022 roku? Nikt z nas nie wie i dlatego też sport jest piękny. Kibice z Ostrowa mogą być jednak nieco zaniepokojeni, choć nadzieja umiera ostatnia. kto wie, może ekipie z Grudziądza czy Częstochowy przydarzy się dużo gorszy rok?

POLECANE

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.