Od mechanika do zawodnika. Ciężka droga do spełniania marzeń (wywiad)
Adrian Piątek ma 28 lat i pochodzi z okolic Tarnowa. Przygodę z żużlem zaczynał od bycia mechanikiem Stanisława Burzy. Ma za sobą udział w pierwszych zawodach amatorskich. O swojej drodze do startów opowiedział naszej korespondentce.
Julia Lewandowska (twojportalzuzlowy.pl): Zacznijmy od początku – skąd wzięła się u ciebie fascynacja czarnym sportem?
Adrian Piątek: Starsi koledzy z sąsiedztwa posiadali motocykl żużlowy, dzielili się nim w trójkę. Jeździli trenować na tor do Machowej. Widziałem i słyszałem żużlówkę z bliska i bardzo mnie to fascynowało. Pewnego dnia sąsiad zabrał mnie na trening, gdzie przewiózł mnie motocyklem. Odkręcił manetkę w łuku, a ja pierwszy raz poczułem jazdę ślizgiem.
– Jak potoczyła się twoja przygoda z żużlem?
– Będąc niepełnoletni, do jazdy na żużlu potrzebna jest zgoda obojgu rodziców. Ja niestety jej nie dostałem, lecz gdy już przekroczyłem wiek 18 lat, postanowiłem zapytać w Unii Tarnów, czy mogliby sprawdzić moje umiejętności. Klub wysłał mnie na badania. Nie było łatwo, skierowania, rejestracja, oraz długi czas oczekiwania – to wszystko zajęło mi prawie cały okres zimowy. W marcu przychodząc do klubu z badaniami stwierdzono, że jestem już za stary na rozpoczęcie kariery.. Zaczęto szukać wymówek. Usłyszałem, że jeżeli będę posiadał swój własny motocykl, klub pozwoli mi trenować. Czyli kolejna blokada…
– Jednak bardzo ci zależało i dopiąłeś swego..
– Uczyłem się w technikum, więc nie zarabiałem i nie miałem skąd wziąć pieniędzy na sprzęt. W okresie wakacji pracowałem na budowie brukując. Była to dość ciężka praca, ale po dwóch miesiącach zarobiłem na swój pierwszy motor. Nie była to żużlówka, ale cross o pojemności 250cc. Później nadarzyła się okazja, aby zamienić tego crossa na motocykl żużlowy. Długo się nie zastanawiałem i dokonaliśmy takiej wymiany. Niestety ten motocykl nie nadawał się do trenowania. I wtedy w moim życiu pojawił się Stanisław Burza. Pojechałem do niego z tą żużlówką i zaczęliśmy pracę zarówno przy ramie, jak i przy silniku. Taki motocykl musiał być sprawny i jak najbezpieczniejszy. Udało nam się go naprawić, po czym udaliśmy się na tor do Janusza Kołodzieja do Nowodworza.
– Po wielu nieudanych próbach, w końcu miałeś możliwość wzięcia udziału w treningu.
– Tak, to była moja pierwsza jazda na torze i.. pierwszy upadek. Skleiło mnie w łuku, po czym wyprostowało. Przeleciałem przez kierownicę i upadłem na tor uderzając głową i lewym obojczykiem. Zwichnąłem wtedy bark. Operacja, rehabilitacja i po sezonie.
– Miałeś niesamowitego pecha, ale nadal się nie poddawałeś.
– Na kolejny sezon wylizałem się z kontuzji, stwierdziliśmy ze Staszkiem Burzą, że muszę trenować na normalnych torach, żeby było bezpieczniej. Akurat na stadionie Unii Tarnów było kilku amatorów i pojechałem trening. W pierwszym łuku przy krawężniku nie potrafiłem opanować sprzętu i za trzecim razem w tym samym miejscu, moja noga została pod motocyklem. Obróciło mnie i przewróciłem się na plecy. Zwichnąłem stopę i jak się później okazało, naderwałem więzadła w kolanie. Kolejna operacja, rekonstrukcja więzadeł krzyżowych, później rehabilitacja i powrót do zdrowia. Sprzedałem Jawkę, wydawało mi się, że już odpuściłem… Ale znalazłem żużlówkę w dobrej cenie. Zakupiłem rozebrany motocykl i silnik i sam to wszystko poskładałem w swoim garażu. Jedynie Staszek dopiął mi głowice i zważył. Motocykl odpalił, ale głośno pracował. I od początku.. rozbiórka i składanie. Tak małymi kroczkami jakoś szedłem po swoje.
– Nie chciałeś się poddać i z tego zrezygnować?
– Może i gdybym od początku miał łatwiej, to nie byłbym tak zdeterminowany. Pewnie już dawno dałbym sobie spokój. Jednak jestem uparty. Dwie kontuzje za sobą, pewnie niejeden już by odpuścił. Jestem tego zdania, że co cię nie zabije, to cię wzmocni. Miałem marzenia i zawsze chciałem coś z tym zrobić. Więc i tak jeżdżąc w amatorce ja już jestem spełniony i szczęśliwy, chociaż moja droga nie płynęła miodem i mlekiem.
– Po tylu nieudanych próbach, masz jakieś chwile w czarnym sporcie, które miło wspominasz?
– Oczywiście że tak, jak najbardziej. Przez około dwa lata pracowałem przy żużlu u Stanisława Burzy. Było wtedy wiele wspólnych wyjazdów, treningów, meczów, czy turniejów zagranicznych. Poznałem bardzo dużo wspaniałych osób. Mało kto wie, ale Staszek pokonując Grega Hancocka w Krośnie miał za mechanika właśnie mnie. Od czasu, gdy poskładałem swój własny motocykl, byłem na kilku treningach, które bardzo dobrze i miło wspominam. Nawet już jestem po pierwszych zawodach amatorskich i pierwszy puchar za uczestnictwo jest.
– No właśnie, postanowiłeś wystartować w zawodach amatorów. Skąd wziął się ten pomysł?
– W sumie ta amatorka była pomysłem Stasia. I tak naprawdę to on mi dał „wielkiego kopa”. Powiedział mi, że kiedy zaczynałem, to miałem takie same umiejętności, jak w jego przypadku i że mam „papiery na jazdę”. Więc zacząłem sobie trenować tam, gdzie się da.
– I pierwsze zawody za tobą. Jak ci poszło? Jesteś zadowolony?
– 10 lipca udało mi się wystąpić debiutując w II rundzie Gropex Speedway Cup w Bydgoszczy. Zdobyłem cztery punkty w czterech startach. W swoim pierwszym biegu przywiozłem 3 punkty, następnie punkt, po czym zaliczyłem defekt i w ostatnim starcie upadek. Może to nie był wymarzony debiut, bo trochę pogubiłem się z ustawieniami, lecz na pewno fajne doświadczenie i w końcu mogłem gdzieś się pokazać.
– Jakie masz plany na resztę sezonu?
– Chciałbym wyjechać jeszcze na kilka treningów i wystąpić w jakiś zawodach amatorskich. Mam nadzieję, że w Tarnowie takowe zorganizują, ponieważ jest to mój domowy tor. Liczę również na to, że znajdę jakieś wsparcie z zewnątrz i spotkam osoby, które będą chciały wesprzeć rozwój mojej kariery. Ten sport jest bardzo kosztowny i pochłania prawie wszystkie moje dochody oraz oszczędności. Wiele satysfakcji daje mi to, że potrafię serwisować motocykle żużlowe i sobie z nimi radzę. Aczkolwiek sprzęt i amortyzacja to studnia bez dna.
Zapraszam zainteresowanych na mój kanał na Yt jest tam kilka treningów, dwa biegi z debiutu oraz kilka mam nadzieję że dla Was drodzy czytelnicy i fani czarnego sportu ciekawych emocji. Pozdrawiam Adrian 👋