Przepis o polskich juniorach nie ma żadnej przyszłości (komentarz)
Choć wydaje się to dość dziwne, jesteśmy już prawie na półmetku sezonu zasadniczego. Tym samym doskonale wiemy, na co stać poszczególne zespoły i czego spodziewać się w kolejnych tygodniach. Jest jednak jedna sprawa, która cały czas nie schodzi z ust kibiców w całym kraju. Mowa oczywiście o juniorach.
Kiedy w 2011 roku w Ekstralidze zdecydowano się na wprowadzenie przepisu o dwóch krajowych juniorach, pomysł wydawał się być rozsądny. W końcu cała masa bardzo solidnych zawodników, pokroju choćby Borysa Miturskiego, zaliczała jedynie jeden wyścig w meczu, później oddając pole obcokrajowcom, takim jak Sajfutdinow czy Woffinden, co nie było najciekawszą opcją dla rozwoju kolejnych, bardzo mocnych zawodników znad Wisły. Aby jednak grupa krajowych młodzieżowców startujących w najwyższej klasie rozgrywkowej dodatkowo wzrosła, dodano także zmianę w tabeli biegowej, dając zawodnikom z numerami 6/7 i 14/15 po 3 wyścigi w meczu. Bez wątpienia było to bardzo ciekawe i dobre rozwiązanie, które początkowo pozwalało pozytywnie myśleć o kolejnych latach.
Z biegiem czasu, w szczególności patrząc na niższe ligi, sytuacja stawała się jednak coraz trudniejsza. Poza złotym pokoleniem, do którego możemy zaliczyć Bartosza Zmarzlika, Piotra Pawlickiego, Patryka Dudka czy Szymona Woźniaka, wychowywanie nowych gwiazd okazało się trudniejsze, niż wszystkim się wydawało, a przy dalszym ograniczeniu występów zawodnikom zagranicznym (niewiele brakuje, by obecnie w składzie mogło być maksymalnie dwóch, nie licząc rezerwowego), poziomy wszystkich lig wyraźnie się obniżyły. To, co widzimy w tym sezonie przechodzi, jednak ludzkie pojęcie.
Sezon 2021 jest jednym ze zdecydowanie najbardziej nieprzewidywalnych, ale i najsłabiej obsadzonych zarówno w Ekstra, 1, jak i 2 lidze. Bardzo mocno przyczynia się o tym przepis o dwóch polskich młodzieżowcach, którzy, co niezwykle smutne, zostali dostarczycielami punktów rywalowi. Nie to jest jednak najsmutniejsze.
Nie oglądaliśmy jeszcze w tym sezonie biegu młodzieżowego, poza PGE Ekstraligą, w którym nie „oczekiwalibyśmy” problemów. Absolutnym apogeum wybryków juniorów był mecz Aforti Startu Gniezno z Cellfast Wilkami Krosno, gdzie zawodnicy poniżej 21 roku życia mieli jedno zadanie – dojechać do mety i niestety nawet to przychodziło im z olbrzymim trudem.
W tym miejscu trzeba powiedzieć jasno – dalsze wymuszanie na klubach wystawiania Polaków na pozycjach juniorskich nie ma najmniejszego sensu. Poza kilkoma zawodnikami, których z powodzeniem możemy wyliczyć na palcach, nie ma bowiem żużlowców, przed którymi byłaby jakakolwiek przyszłość. Przyszedł więc czas na istotne i radykalne zmiany.
Jakkolwiek to zabrzmi, bardzo mocno udowodnił to też przepis o zawodnikach U24. Na ten moment nie ma klubu, w którym obcokrajowiec jeżdżący właśnie na tej pozycji, nie byłby wyraźnie lepszy od polskich juniorów. Co więcej, wielu z nich to także młodzieżowcy, którzy na pozycjach 6/7 czy 14/15 znacznie podnieśliby poziom rozgrywek. Spójrzmy na takich zawodników jak Marcus Birkemose, Jan Kvěch, Alexander Woentin, Jewgenij Sajdullin, Mads Hansen, Keynan Rew czy Norick Blödorn. Każdy z nich z powodzeniem potrafi nieźle zajść za skórę zdecydowanie bardziej doświadczonym zawodnikom, zdobywając cenne punkty dla własnego zespołu.
Co więcej, w poniedziałek wystartowała brytyjska SGB Premiership. W niej, od samego początku, mogliśmy oglądać młodych zawodników robiących naprawdę dużo szumu i wykorzystujących swoje niemałe umiejętności techniczne. Wśród dziennikarzy zajmujących czarnym sportem niezwykle popularny stał się klip, na którym młodziutki Tom Brennan, na przyczepnym i szybkim torze w Manchesterze, wyprzedza na trasie Troya Batchelora. Początkowo próbowano porównać umiejętności Brytyjczyka do Aleksa Rydlewskiego czy Mateusza Błażykowskiego. Szybko jednak się poddano, gdyż nie miało to żadnego sensu.
Way to go, @TomBrennan27! ⭐️
📺 Live on @Eurosport_UK 2️⃣
#️⃣ #britishspeedway🇬🇧
pic.twitter.com/NZUOleWENT— Official British Speedway (@SpeedwayGB) May 17, 2021
Jeśli faktycznie chcemy stworzyć krajowym zawodnikom odpowiednie warunki rozwoju, należy przede wszystkim rozpocząć poważną selekcję tych, którzy biorą udział w rozgrywkach ligowych, utrzymując przepis o trzech wyścigach. Walka o miejsce w składzie z zawodnikami zagranicznymi z pewnością nauczyłaby niektórych, że nie mogą być pewni występów. Jednocześnie warto zająć się tematem zawodów młodzieżowych, w których każdy z zawodników musiałby wziąć udział we wszystkich programowych wyścigach, by nie dochodziło do sytuacji takich, jak ta z Aleksem Rydlewskim, który opisał ją w ostatnich dniach.
Zróbmy coś, by polski żużel w przyszłych latach nie stał zawodnikami mającymi problem z płynnych przejechaniem jednego okrążenia.
[poll id=”32″]