Rok temu kończył karierę. Po kilku miesiącach wrócił do żużla, a teraz znalazł klub w Polsce!
Gdy rok temu w listopadzie ogłosił, że kończy karierę i skupia się na czymś innym wielu zastanawiało się, jak długo wytrzyma bez jazdy w lewo. I nie mylili się ci, którzy przewidywali powrót już w kolejnym sezonie. Teraz pewien Szwed wykonuje kolejny krok.
Antonio Lindbäck bo to o nim mowa, do ścigania w krajowych rozgrywkach wrócił na przełomie maja i czerwca. Radził sobie ze zmiennym szczęściem, ale potrafił w Bauhaus-Ligan kręcić się w okolicach dwucyfrówek, które z kolei osiągał w Allsvenskan League. Teraz Szwed postanowił wrócić również do polskiej ligi, a szansę da mu pierwszoligowiec – Aforti Start Gniezno.
To zawodnik, który jest głodny jazdy i chętny do powrotu także i do Polski. Może i kibice traktują ten fakt trochę z przymrużeniem oka, ale dlaczego nie dać szansy? W tym przypadku 100% przygotowania do sezonu jest po stronie Antonio, nie ma żadnych inwestycji ze strony klubu. Team żużlowca zapewnia, że będzie świetnie przygotowany do jazdy
– mówi Radosław Majewski cytowany przez serwis klubowy.
Dla Szweda to powrót do Gniezna, bowiem dla Startu zdobywał już punkty w latach 2012-2013. W pierwszym sezonie na pierwszoligowym froncie wywalczył 169 punktów i 14 bonusów w 16 spotkaniach. Rok później w Ekstralidze pojechał w sześciu meczach i wywalczył w nich 44 oczka z czterema bonusami.
Przedsezonowe treningi i mecze kontrolne wszystko zweryfikują i pozwolą nam ocenić, w którym miejscu jest Antonio. Jeśli będzie na tyle skuteczny, żeby przebić się do składu, wszystko jest możliwe. Na dziś takich gwarancji nie ma i rozpatrujemy go jako zawodnika rezerwowego, a doświadczenie z ubiegłego sezonu pokazuje, że i taki zawodnik musi być w kadrze. Zakontraktowany w połowie roku Peter Ljung wiązał się z obciążeniem klubowego budżetu, a nie przełożyło się to na wyniki na torze. W przypadku Lindbäcka nic nie ryzykujemy
– dodaje dyrektor GTM Startu Gniezno.
Przypomnijmy, że Aforti Start Gniezno doszedł już do porozumienia również z Oskarem Fajferem i Peterem Kildemandem, a dalszą chęć rozwoju w pierwszej stolicy Polski wyraża także Philip Hellström-Bängs.