Chciałby wystartować w zawodach z licencją Sri Lanki i ściągnąć speedway do tego kraju
W sporcie żużlowym mamy wielu zawodników, którzy pochodzą z dosyć egzotycznych dla żużla krajów. Jednym z nich jest Thomas Madawan Sørensen, który co prawda urodził się i po dziś dzień mieszka w Danii, jednakże jego korzenie sięgają rejonów, które od kraju Hamleta dzieli… 10 tysięcy kilometrów.
Thomas Madawan Sørensen nie jest znanym w Polsce zawodnikiem, choć na żużlu ściga się od… ćwierć wieku, jednakże nie może się pochwalić nadmiarem sukcesów, a na co dzień jeździ głównie w duńskiej Division 1. Jak się u niego zaczęło zainteresowanie „czarnym sportem”? – Tata mnie zabierał na mecze, ponadto, gdy tylko była transmisja w telewizji, to zawsze oglądaliśmy – przyznaje Duńczyk, który pytany o to, skąd pomysł na to, aby jeździć w lewo, dodaje: – Jak pamiętam, to jeździliśmy wiele razy na tor, gdzie mogłem spróbować tego sportu, ale jakoś nigdy nie chciałem się ścigać. W 1996 roku dostałem jednak swój pierwszy motocykl o pojemności 50cc. Trzeba było go wypróbować i zostałem. Pierwsze zawody, jakie pamiętam, to odbyły się w Vissenbjergu, gdzie zająłem drugie miejsce. To był dla mnie wielki dzień.
Sørensen nosi nazwisko, które w świecie żużla jest w jakimś stopniu może nie tyle znane, co kojarzone, a to za sprawą, chociażby dużo młodszego rodaka Tima Sørensena, obecnego reprezentanta 7R Stolaro Stali Rzeszów. – Nie jesteśmy w żaden sposób spokrewnieni. Po prostu mamy takie samo nazwisko.
Na dzisiejszy gość, choć tak jak wspomnieliśmy nie jest znanym zawodnikiem w kraju nad Wisłą, to nie znaczy, że nie miał żadnej styczności z polskim żużlem. Miał, choć od tego momentu minęło już ponad dziesięć lat. – W 2009 roku byłem, jeśli dobrze pamiętam w Krośnie, gdzie zostałem zaproszony na kilka treningów oraz zawody. To było wspaniale, że miałem okazję tego spróbować. Rok później byłem zawodnikiem klubu z Ostrowa Wielkopolskiego, jednak koledzy byli lepsi ode mnie, a ja nie miałem odpowiedniego nastawienia do żużla. Nie ścigałem się więc w wasej lidze, a podpisanie kontraktu na kolejny rok też było trudne.
Zapytaliśmy Sørensena, czy uważa się za zawodnika będącego w stanie nawiązać ewentualną skuteczną walkę na poziomie, choćby 2. Ligi Żużlowej. – Wiesz co, myślę, że dałbym radę, ale tak naprawdę powinienem tam startować już pięć, może sześć lat temu.
W tym sezonie Duńczyk zdobywa punkty dla Esbjerg Motorsport, gdzie w Divison 1 idzie mu ze zmiennym szczęściem. Lepsze biegi przeplata bardzo słabymi, choć pamiętać trzeba, że ten poligon ligowy w Danii nie jest obsadzony w mocne nazwiska, jednakże ścigają się tam m.in. Brayden McGuinness czy Fraser Bowes z Australii, a spośród krajowych żużlowców np. Bjarne Pedersen. – Ścigam się tylko w drugiej lidze w Danii i miewałem spotkania, gdzie zdobywałem po 14 czy 15 punktów. Ten sezon to dla mnie rok, w którym chcę się dowiedzieć… czego chce i na tym się skupić. Chcę się cieszyć żużlem, pomagać młodszym zawodnikom i dobrze się bawić.
Jeździec w rozmowie z naszym portalem zdradził również, że jego ulubionym żużlowcem jest inny Skandynaw – Tony Rickardsson. – Pamiętam, jak w 1991 roku zdobył srebrny medal i zawsze się wyróżniał na tle innych. Pamiętam jego wygląd – motocykle, kaski, cały osprzęt.
Jak już zostało wspomniane we wstępie do tego artykułu, Sørensen na świat przyszedł i mieszka do dziś w Danii i to właśnie pod flagą tego kraju ściga się na co dzień w rozgrywkach żużlowych. Jednakże jego rodzina pochodzi z dosyć odległego kraju, a mianowicie ze Sri Lanki. – Tak, ja całe życie mieszkam w Danii i to właśnie z licencją tego kraju ścigam się w zawodach. Marzę jednak o tym, aby kiedyś wystartować pod flagą Sri Lanki, aczkolwiek teraz wydaje mi się to bardzo odległe do realizacji.
Rozmawiając z Mariuxi Taranto, która pochodzi z Ekwadoru i również zaliczyła epizod na żużlowych torach poruszyliśmy temat ewentualnego zainteresowania speedwayem w jej ojczyźnie, gdyby udało się zainteresować kogoś zainwestowaniem i wybudowaniem obiektu żużlowego. A czy żużel przyjąłby się na Sri Lance? – Chciałbym sprowadzić żużel do tego kraju i coś tam zacząć. To zajmie jednak wiele czasu, a w sytuacji koronawirusa nie można nawet marzyć o takim projekcie, więc na chwilę obecną jest to wszystko wstrzymane – kończy Thomas Madawan Sørensen, któremu na razie pozostają starty w kevlarze, który niejako można potraktować za narodowy dla Sri Lanki.