Według wielu ekspertów to spotkanie miało być najmniej ciekawym w rozgrywanej w ten weekend  kolejce startów. Bezapelacyjny lider zmierzył się bowiem z walczącą wciąż o awans do fazy play-off drużyną Zdunek Wybrzeża. Goście niemal nie sprawili sensacji sezonu, ostatecznie ulegli jednak 41:49.

Pierwsze spotkanie tych drużyn w Gdańsku nie przyniosło zbyt wielu emocji. Wydawało się nawet, że do Enea Falubaz rywalizuje na własnym obiekcie. Na stadionie im. Zbigniewa Podleckiego wygrali bardzo wysoko – 55:35. Mało kto więc stawiał, że inaczej sprawa przedstawi się w Zielonej Górze, gdańszczanie są jednak znani z tego, że potrafią zaskoczyć w najmniej spodziewanym momencie, tak też się stało.

Początek zawodów zapowiadał co prawda znany już scenariusz – pewną wygraną gospodarzy, którzy na inaugurację wygrali podwójnie. Jak się jednak okazało tej przewagi nie udało im się powiększyć aż do gonitwy zamykającej drugą serię startów. Wtedy to Pawlicki i Jensen pokonali osamotnionego Wysockiego a przewaga wzrosła do ośmiu „oczek” by po biegu 9. wynieść aż dwanaście. Gospodarze zapewne uznali, że sprawa jest rozstrzygnięta. Wtedy goście zaatakowali.

W przeciągu czterech biegów zredukowali przewagę faworytów do minimalnych dwóch punktów. Na trybunach i w parku maszyn dało się wyczuć ogromne zaniepokojenie. Pomimo niepewności gospodarze wygrali bieg 14. w stosunku 4:2. Tym samym praktycznie zapewnili sobie zwycięstwo, do pełni szczęścia potrzebowali dwóch punktów. Zdobyli pięć podwójnie pokonując Rew i Klindta, zakończyło się to więc szczęśliwie dla faworytów. Niewiele zabrakło a straciliby pierwsze punkty w sezonie.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.