Sezon 2021 nie był łatwy dla drużyny GKMu Grudziądz. Jednym z zawodników, którzy na przestrzeni całego roku nie zawodzili, był Nicki Pedersen, choć i Duńczyk miał swoje kłopoty. Teraz, kiedy wszystko jest już za wielokrotnym mistrzem świata, przyszedł czas na podsumowania.

Historia utrzymania GKMu Grudziądz w niedawno zakończonym sezonie PGE Ekstraligi z pewnością zasługuje na krótki film dokumentalny. Kiedy wszyscy spisywali „Gołębie” na straty, drużyna Janusza Ślączki potrafiła się podnieść, by ostatecznie zająć 7 miejsce w ligowej tabeli. Bezwzględnym liderem zespołu był Nicki Pedersen, który podczas gali PGE Ekstraligi odpowiedział na kilka pytań dziennikarzy speedwayekstraliga.pl, przyznając jednocześnie, że ostateczny ligowy happy-end był dla niego wielkim wydarzeniem.

To był bardzo ciężki rok dla klubu. Mieliśmy w drużynie kilku zawodników, którzy nie prezentowali się tak, jak można było się spodziewać. Dużo rzeczy szło źle. Teraz możemy być dumni z drużyny – wygraliśmy ostatni, najważniejszy pojedynek, który dał nam pozostanie w PGE Ekstralidze. Czułem się, jakbyśmy zwyciężyli w całych rozgrywkach. To było tyle emocji i radości. Oznacza to też duże pieniądze od telewizji, co umożliwi promocję żużla – świetnie, że ZOOLESZCZ DPV LOGISTIC GKM Grudziądz będzie częścią tego. Czuję ulgę, że nie spadliśmy.

– powiedział Duńczyk.

Niestety w 2021 roku, trzykrotny mistrz świata nie ustrzegł się też kilku bardzo niewdzięcznych kontuzji. Mimo 44 lat, Pedersen zdołał jednak szybko się wyleczyć, pomagając zespołowi w najważniejszych momentach. Co więcej, organizm jednej z największych gwiazd speedwaya w historii wciąż odpowiednio reaguje i pozwala szybko się regenerować.

Czuję się już bardzo dobrze. Zacząłem już pracę nad moją kondycją fizyczną na nowy sezon. Wszystko wraca do normy – zajęło mi to kilka tygodni, chciałem być gotowy na mecz z ELTROX WŁÓKNIARZEM Częstochowa.  Na wcześniejsze spotkania nie czułem się w 100% przygotowany, ale na ostatnie byłem w pełni sprawny. Niezależnie od tego czy masz 23, czy 44 lata. Jeśli jesteś w dobrej formie, to uda ci się wrócić po tak ciężkim upadku.

– dodał urodzony w Odense zawodnik.

W ostatnich dniach, nowy promotor cyklu Speedway Grand Prix, grupa Discovery, zaprezentowała zawodników, którzy w sezonie 2022 będą walczyć o indywidualne mistrzostwo świata. Na liście 15 nazwisk zabrakło Nickiego Pedersena, który jednak nie ma żalu do organizatorów. Duńczyk nie ma bowiem zamiaru wracać do walki o złoto.

Już pytali mnie o to w zeszłym roku po ostatniej rundzie, odnośnie sezonu 2021. Odpowiedziałem wówczas, że nie, gdyż mamy czas pandemii, musiałbym znaleźć więcej sponsorów, aby wrócić do Grand Prix, nie czułem tego. Sezon 2021 był dla mnie wyjątkowo dobry. Jestem szczęśliwy – podpisałem dwuletni kontrakt w PGE Ekstralidze, czuję się częścią tego klubu. Naprawdę nie chcę ponownie być w Speedway Grand Prix. Będąc tam, potrzebujesz bardzo mocnego teamu wokół ciebie – mam na myśli mechaników, menedżerów itd. Miałem to wszystko przez 20 lat. Zarabiam dzięki moim klubom w Polsce i Danii oraz moim sponsorom. Mam szczęśliwe życie – nie mógłbym prosić o nic lepszego. Podsumowując, nie jestem zawiedziony. Prawdopodobnie gdybym chciał, to być może dostałbym dziką kartę, ale nie potrzebuję tego.

– dodał trzykrotny mistrz globu.

POLECANE

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.