Nasz cykl poświęcony kobietom, które zasiadają motocykli bez hamulców powraca do Finlandii, a to za sprawą rozmowy z pewną mieszkanką Seinäjoki, której życie toczy się wokół koni – mechanicznych, ale i tych żywych rumaków.

Konrad Cinkowski (twojportalzuzlowy.pl): Nie jesteś znaną osobą w Polsce. Opowiedz mi na początek coś o sobie.
Piia Mäkelä: Mam 39 lat, a teraz mieszkam w Seinäjoki. Na co dzień jestem spawaczką, a wcześniej pracowałam zawodowo z końmi. Obecnie konie to moje hobby I rodzaj drugiej pracy.

– Twoje nazwisko jest dosyć znane w środowisku żużlowym. Jesteś spokrewniona z Juhą Mäkelä?
– Nie, nie znam go. Myślę, że nie jestem spokrewniona z żadnym z zawodników.

– Dlaczego zdecydowałaś się zatem na żużel?
– Muszę podziękować mojemu byłemu chłopakowi, bo to dzięki niemu poznałam ten sport. Kiedy zaczęłam się ścigać, byłam już nieco starsza od pozostałych chłopaków, którzy już jeździli w lewo, bo miałam około 32 lat. Potem przeniosłam się do Oulu, gdzie znajdował się team Huru-Ukot i tam robią to głównie hobbystycznie, chociaż niektórzy z nich w przeszłości ścigali się zawodowo. Każdej zimy przygotowują również tor pod jazdę lodową i przyczepiają do opon śruby. Ja też zaczęłam jeździć w ten sposób.

– A jak na twoją pasję zareagowała rodzina?
– Myślę, że moi rodzice są zdenerwowani, gdy jeżdżę. Ale jestem już dorosła I wiem, że są też ze mnie dumni i sami zachęcają do dalszych startów.

– Opowiedz o swoich początkach.
– Pierwszy raz, gdy zobaczyłam żużel, to pomyślałam sobie: „wow, co za zapach i dźwięk!”. Potem zaczęłam się zastanawiać, czy to tylko męski sport i dlaczego nie słyszałam o nim, kiedy byłam młodsza. Gdy próbowałam po raz pierwszy jeździć, to na początku nie miałam pojęcia, jak jeździć, ale byłam zdeterminowana, aby odnieść sukces. Następnego lata oglądałam wszystkie turnieje Grand Prix, a następnej zimy było już tak łatwo, że miałam pomysł na to, jak jeździć i to pokochałam. Później wiele cennych rad udzielili mi zawodnicy teamu Huru-Okot, za co im serdecznie dziękuję.

– Wiemy, że w Finlandii ściga się m.in. Nella Änkiläinen. Czy w twoim kraju jest jeszcze więcej kobiet, które jeżdżą na żużlu? Masz jakąś wiedzę na ten temat?
– Wiem, że niektóre dziewczyny ograniczają się tylko do treningów, ale niewiele o nich wiem, nawet nie znam ich imion. Myślę, że w tej chwili tak poważniej żużel traktujemy tylko my dwie, czyli ja i Nella, ale mogę się mylić.

– Nella bierze udział w różnych zawodach, a ty? Traktujesz żużel hobbystycznie, czy chciałabyś też się ścigać? A może już to robisz, ale my o tym w Polsce nie wiemy?
– Marzę o tym, aby rywalizować, jednak wydaje mi się, że jestem za… stara, aby brać udział w zawodach, a to też dosyć drogi sport. Ja też nie mam swojej drużyny, więc to wszystko może sprawiać, że jest już za późno.

– A na czym na co dzień jeździsz?
– Posiadam Jawę 500 cm3, ale nadaje się ona raczej tylko do treningów. Staram się dużo jeździć, głównie sama, ale również z zespołem Jappi-Ukot. Odwiedzają prawie każdy letni tor w Finlandii, a czasem nawet i tory w Szwecji. Często z nimi podróżuję i bardzo się cieszę, że mogę być częścią tego teamu.

– Jak są traktowane zawodniczki w Finlandii?
– Ludzie zwykle traktują mnie dobrze, choć czasem niektórzy faceci są na początku trochę zdezorientowani, ale kiedy dowiadują się więcej i wyjaśnię im, dlaczego chcę jeździć, to często mówią „Szanuję Cię”. Może kilka osób zdarza się, że jest zazdrosnych czy coś, ponieważ po prostu czuję, że nie mogę się z nimi dogadać. Nie obchodzi mnie to jednak, takie jest moje życie.

– Poza wspomnianym teamem, możesz liczyć na wsparcie kolegów?
– Tak, oczywiście. Słucham, obserwuję każdego innego zawodnika – starszego, ale i młodszego. Cały czas szuam lepszych ustawień swojego motocykla, testuję różne alternatywy. Zawsze mogę poprosić o pomoc, a ludzie mi pomogą.

– A czy uprawiając taki typowo męski sport nie czujesz się mniej kobieco?
– Nie, nie czuję się, bo nie wydaje mi się, aby to był aż taki męski sport. No chyba, że… to ja jestem trochę męska (śmiech). Wszyscy traktują mnie jak mężczyznę, pomagają mi i zachęcają do jazdy, przy okazji rozmawiając o wszystkim. W mojej obecnej pracy, jest około pięćdziesięciu do osiemdziesięciu mężczyzn i razem z nimi wykonuję swoją pracę. Jestem tylko jedną kobietą i jest to dla mnie w porządku. Naprawdę, idealne dla mnie (śmiech).

– Który żużlowiec jest twoim wzorem do naśladowania?
– Takim moim pierwszym wzorem i bohaterem jest dla mnie Greg Hancock. Po prostu lubię jego postawę – życiową oraz sportową. Jest też facetem mojej postury, takim nie za wysokim. Lubię jednak patrzeć na każdego zawodnika, czytać o nich i ich słuchać. To ciężki sport i nie dostajesz pucharów za darmo, tak samo jak dobrych wyników.

– Żużel to jednak nie jest jedyny sport w twoim życiu. Bierzesz udział także w wyścigach konnych.
– Miałam jakieś cztery lata, kiedy po raz pierwszy jeździłam konno. Pamiętam, że to było zimą, ale bardzo mi się podobało. Szybko pojawiła się we mnie chęć kolejnych przejażdżek. Kiedy podrosłam, to zapisałam się do szkółki, gdzie przez trzy lata opiekowałam się wyścigowymi końmi. Potem przez wiele lat miałam okazję z nimi pracować, a do moich zadań należało m.in. zakładanie im butów, wykonywanie masażu, trening, po prostu wszystko, co było im potrzebne. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała własny dom na wsi, gdzie będą konie i będę się mogła nimi ścigać w specjalnym wózku. Konie i motocykle żużlowe mają ze sobą wiele wspólnego, mają dużą moc i nie mają hamulców. A moje motto brzmi: „Życie jest za krótkie, aby jechać wolno”.

– Żużlowe marzenie?
– Chciałabym pojechać do Anglii na dzień treningowy w Iwade. Dotarcie tam jest moim głównym celem. Dostałam już zaproszenie od nich, ale pandemia covid-19 uniemożliwiła mi uczestnictwo w tym corocznym wydarzeniu. Chciałabym również kiedyś przybyć do Polski, a konkretniej na Grand Prix do Warszawy.

– Czy jest coś, o czym nie rozmawialiśmy, a chciałabyś o tym powiedzieć?
– Wiesz co, no mogę opowiedzieć, że np. gdy byłam młodsza, to trochę czasu spędziłam w roli pilota na rajdach samochodowych. To fajny sport, ale bardzo drogi. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła to powtórzyć. Mam też pewne doświadczenie w off-rodach, który też jest pięknym sportem.

POLECANE

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.