Najbardziej „polskie” mistrzostwa na świecie
1 października w Pardubicach poznamy kolejnego indywidualnego mistrza świata juniorów. Kto nim będzie, jakie sukcesy już ma na swoim koncie, co przyjdzie mu osiągnąć jeszcze? Czy znów będzie to Polak? Szansę w tym roku na powtórzenie osiągnięć kolegów w „najbardziej polskich mistrzostwach na świecie” będzie miała trójka młodych biało-czerwonych.
O medal powalczą: Wiktor Lampart, Jakub Miśkowiak oraz Mateusz Świdnicki. Dlaczego Indywidualne Mistrzostwa Świata Juniorów są najbardziej polskimi na świecie? Nietrudno się domyślić: z powodu największej liczby zdobytych tytułów oraz sporej liczby drugich i trzecich zajętych miejsc. Tymczasem, w oczekiwaniu na pierwszy turniej finałowy, który zaplanowano na 4 września w Stralsund, liczącym niespełna 60 tysięcy mieszkańców mieście w niemieckim kraju związkowym Meklemburgia–Pomorze Przednie, przyjrzyjmy się historii tych rozgrywek.
Zaczęło się w 1977 roku, kiedy Międzynarodowa Federacja Motocyklowa (FIM) postanowiła wyłaniać najlepszego zawodnika do lat 21 na Starym Kontynencie. Sukces na ojczystej ziemi, w Vojens, odniósł wówczas Duńczyk Alf Busk. Na tym etapie o tytule decydowały jednodniowe finały.
Dwa lata później, choć w nazwie turnieju nadal widniała Europa, szansę startów zyskali również żużlowcy ze Stanów Zjednoczonych czy Australii. Światowa młodzieżowa elita zjechała się wówczas do Leningradu (dziś Sankt Petersburg), by walczyć o najważniejsze trofeum. Zakończyło się zwycięstwem Amerykanina Rona Prestona.
W 1988 roku cykl przeszedł małą rewolucję. Slaný w ówczesnej Czechosłowackiej Republice Socjalistycznej to arena zupełnie nowej odsłony zmagań, Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. To, co miało już miejsce od dziewięciu lat, zyskało umocowanie w nowej nazwie turnieju. Tym razem zatriumfowała „skandynawska koalicja”, a więc Szwedzi: Peter Nahlin i Henrik Gustafsson, trzecim miejscem zadowolić musiał się Brian Karger z Danii, dziś uznany na żużlowym rynku tuner, dostarczający sprzęt kilku duńskim zawodnikom młodego pokolenia.
Na pierwszego polskiego czempiona musieliśmy czekać trochę krócej niż w przypadku seniorów. Worek z medalami otworzył Piotr Protasiewicz, który dokonał tego 25 lat temu, 4 sierpnia 1996 roku, po finale w niemieckim Olching. Później poszło trochę szybciej niż w przypadku seniorów. Już dwa lata później kolejnym Polakiem w tym zacnym gronie został Robert Dados, z tytułem wywalczonym w Pile. 2001 rok to sensacyjna wiktoria Dawida Kujawy, odniesiona w Peterborough. Z Kumli w 2003 roku w glorii chwały wrócił Jarosław Hampel. Zapoczątkował on najdłuższą serię w IMŚJ: przez cztery lata mistrzami zostawali wyłącznie biało-czerwoni, po Hampelu byli to Robert Miśkowiak, Krzysztof Kasprzak i Karol Ząbik.
To jedyny taki przypadek w historii, by jedna nacja tak wyraźnie zdominowała inne. Następny taki przypadek, tym razem trzech mistrzów pod rząd z jednego kraju, także stała się udziałem Polaków, i to aż dwa razy. W latach 2013-2015 zwyciężali Patryk Dudek, Piotr Pawlicki i Bartosz Zmarzlik, a 2017-2019 dwukrotnie Maksym Drabik, a także Bartosz Smektała. Obie „polskie” serie przerwali Australijczycy – w 2016 roku Max Fricke, a rok temu Jaimon Lidsey. Ubiegły rok z powodu pandemicznych obostrzeń niejako wymusił powrót do jednodniowej formuły: Lidseyowi wystarczył zatem tylko jeden turniej do upragnionego tytułu 2010 to rok kolejnej przemiany.
O zdobyciu tytułu decydował nie jeden, a trzy turnieje, zwyciężał zatem ten, kto wykazał się równiejszą formą w dłuższym czasie. Wówczas w takim modelu najskuteczniejszy okazał się Darcy Ward. Jego droga wiodła przez Gdańsk, Daugavpils oraz Pardubice. Formuła przyjęła się, ponieważ od tej pory, z wyjątkiem 2020 roku, aby sięgnąć po medal, konieczne okazało się zbieranie punktów w kilku rundach.
Historia IMŚJ to też mała lekcja na temat tego, że nie zawsze sukcesy juniorskie są gwarancją sukcesu w późniejszych latach kariery, a dla kilku mistrzów los okazał się wyjątkowo brutalny w szczególny sposób. Wiele karier, jak choćby pierwszego mistrza Alfa Buska, Rona Prestona, Dawida Kujawy czy Karola Ząbika, nie nabrały odpowiedniego rozpędu. Także Lukas Dryml, kończąc starty w 2014 roku, poza zdobyczami juniorskimi nie miał w swoim żużlowym życiorysie imponujących dokonań.
Historie Pera Jonssona, Leigh Adamsa czy Darcy Warda kibice znają doskonale. To sport i kontuzje odniesione podczas jego uprawiania sprawiły, że przestaliśmy oglądać ich na żużlowych torach w roli zawodników, pozostali jednak blisko niego w roli mentorów, „dobrych duchów” klubów czy reprezentacji.
Kilku triumfatorów pomimo młodego wieku nie ma już z nami. Pierwszym z tego grona, który odszedł, był Robert Dados. Jego dzieje są doskonale znane fanom czarnego sportu. Perspektywiczna kariera została zatrzymana przez wypadek drogowy w 2000 roku. Jego konsekwencją były próby samobójcze, trzecia, z 23 marca 2004-niestety udana.
W 2006 roku los zabrał dwóch mistrzów-w lipcu, w wieku zaledwie 44 lat, Antonina Kaspera juniora (nowotwór nerki), w listopadzie w wyniku pobicia w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach zmarł Igor Marko, mistrz z Równego z 1986 roku, jeden z dwóch mistrzów pochodzących ówcześnie z tzw. bloku wschodniego. Również daty 13 maja 2012 roku nie trzeba sympatykom sportu specjalnie przypominać. To wówczas na wrocławskim torze wydarzył się wypadek, konsekwencją którego stała się śmierć czempiona z Vojens z 1999 roku Lee Richardsona.
Na zakończenie jeszcze garść ciekawostek związanych z IMŚJ:
– Zawodników, którzy zdobyli więcej niż jeden złoty medal, było do tej pory w historii Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów tylko trzech: zrobili to Emil Sajfutdinow, Darcy Ward i Maksym Drabik. Co ciekawe, pierwsza dwójka wymienionych swoje medale obroniła. Sajfutdinow triumfował w 2007 roku w Ostrowie Wlkp. i rok później w Pardubicach. W obu przypadkach na podium towarzyszył mu Chris Holder, we wspomnianych latach dwukrotny srebrny medalista. Ward zwyciężał w 2009 roku w Gorican, i tak jak Sajfutdinow obronił trofeum w Pardubicach. Maksym Drabik to jedyny żużlowiec najlepszy na świecie na przestrzeni lat. Pierwszy raz koronę przywdział w 2017 w Pardubicach, dwa lata później zrobił to ponownie – i to w tym samym miejscu!
– Skoro Pardubice pojawiły się w poprzedniej wzmiance aż cztery razy, zdradzę, że jest to rekordowe miejsce pod względem liczby rozgrywanych turniejów finałowych. Czeskie miasto kojarzone raczej z wyścigami konnymi to także stolica juniorskiego żużla. W 45-letniej historii walki o juniorski światowy czempionat aż dziesięć razy mistrza koronowano właśnie tam: po raz pierwszy w 1993 roku (Joe Screen), później także w latach: 2008, 2010, 2014, 2015, 2017, 2018, 2019, 2020, również w tym roku to tam zostanie wyłoniony najlepszy junior globu. Dodatkowo w 2011 roku odbył się tam trzeci z czterech turniejów finałowych, rok później piąty z siedmiu, a w 2016 druga z trzech batalii decydujących o mistrzostwie.
– Ciekawym faktem może być to, że choć od 1988 roku rozgrywki mają w nazwie „mistrzostwa świata”, finały tylko raz „wyjechały” poza Europę. W 2012 roku dwie z siedmiu rund odbyły się w argentyńskiej Bahia Blanca. Ogólnie rzecz biorąc, do tej pory finały odbyły się w dwunastu krajach, z czego jednym już nieistniejącym-w 1979 i 1990 był to Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich.
– Która nacja jest najbardziej utytułowana w tej dziedzinie żużlowego rzemiosła? Pewnie nie zaskoczę, pisząc, że są to Polacy. Reprezentant biało-czerwonych triumfował czternaście razy, na drugim miejscu w tym zestawieniu ex aequo znajdują się Australia i Dania, każde z nich z siedmioma tytułami na koncie.
– Dwa razy w dziejach całe podium IMŚJ zajęli przedstawiciele jednego kraju: Polski. W 2013 roku w Terenzano dzielił i rządził tercet Patryk Dudek, Piotr Pawlicki, Kacper Gomólski, dwa lata temu w Pardubicach Maksym Drabik, Bartosz Smektała oraz Dominik Kubera.
– Finały IMŚJ, zarówno te jednodniowe, jak i będące jednymi z kilku rund, organizowano w naszym kraju do tej pory szesnaście razy. Zaczęło się od Zielonej Góry w 1987 roku, później finały jednodniowe gościły Piła, Gorzów, Wrocław i Ostrów Wielkopolski. W erze kilku turniejów finałowych po jednej rundzie odbywało się w Gdańsku (i to dwukrotnie), Gnieźnie, Tarnowie, ponownie w Pile, ponownie w Ostrowie Wlkp., Lublinie (dwukrotnie), Poznaniu, a także Lesznie.
– W tym roku w tym gronie miast – gospodarzy zadebiutuje Krosno, goszczące drugą rundę, zaplanowaną na 25 września.
– Zdobycie tytułów juniorskich nie daje niestety gwarancji na sukcesu także po osiągnięciu wieku 21 lat. Spośród tego licznego grona złotych medalistów mistrzami świata seniorów zostało zaledwie czterech: Per Jonsson powtórzył juniorskie mistrzostwo wśród seniorów w 1990 roku w brytyjskim Bradford, Gary Havelock, mistrz do lat 21 z 1987 z Zielonej Góry, triumfował w „dorosłym” żużlu w 1992 roku, również w Polsce – na owalu we Wrocławiu. Jason Crump to chyba najbardziej utytułowany z tego grona, przecież po tytule młodzieżowym trzy razy zostawał seniorskim czempionem. Na najlepszej drodze do powtórzenia tego sukcesu jest ostatni w tym zacnym gronie Bartosz Zmarzlik, juniorski mistrz z Pardubic (2015), już dwukrotny złoty medalista „dorosłych” IMŚ. Czy uda mu się wyrównać lub prześcignąć osiągnięcia mistrza Jasona – przekonamy się już podczas dwóch ostatnich tegorocznych rund Speedway Grand Prix rozegranych na toruńskiej Motoarenie 1 i 2 października.