Piętnastu zawodników straciło angaż w Polsce. Dilger otwarty na wszystkie możliwości
Wraz z wycofaniem się z rozgrywek ligowych drużyny MSC Wölfe Wittstock, angaż w 2. Lidze Żużlowej straciło piętnastu zawodników. Jednym z nich jest nasz medialny podopieczny Max Dilger, który rozpoczął już poszukiwania nowego klubu, ale wie, że nie będzie to łatwe zadanie.
Frank Mauer w listopadowym okienku transferowym podpisał kontrakty z piątką zawodników o statusie stranieri, z szóstką seniorów oraz czwórką młodzieżowców, nie uwzględniając w tym zestawieniu Bena Ernsta, który miał startować w drugoligowym zespole na zasadzie gościa. Nie każdemu z nich uda się znaleźć nowego pracodawcę, choć kilka nazwisk może wydawać się łakomym kąskiem dla polskich klubów.
W Wittstock do końca mieli nadzieję, że jednak uda im się wystartować. – To nie był łatwy czas dla nas wszystkich, ale jednak wierzyliśmy, że ostatecznie uda nam się pojechać. Teraz będzie bardzo ciężko nam znaleźć cokolwiek nowego. Robimy dosłownie wszystko, aby znaleźć nowy klub, ale o tej porze, to nie jest takie łatwe… – przyznaje lekko podłamany Max Dilger.
32-letni żużlowiec z Lahr chciałby zapewne znaleźć klub, który zapewni mu możliwość startów, a jak sam przyznaje, jest gotów do wyzwań, nie tylko na najniższym szczeblu ligowym. – Jestem otwarty na wszystkie możliwości i myślę, że jestem w stanie dobrze punktować wszędzie, zarówno w 1., jak i w 2. lidze.
Dla niemieckich zawodników decyzja klubu z Wittstock jest wyjątkowo trudna, bowiem w związku z odwołaniem rozgrywek ich krajowej Bundesligi wielu z nich będzie musiało spisać sezon na straty. – Pracujemy nad planem „B”, ale na razie nie ma żadnych konkretów
Drużynowego Mistrza Niemiec w tym roku wyłoni tylko jeden turniej, który odbędzie się 25 września w Güstrow. Oprócz miejscowych o medale powalczy również drugi z niemieckich klubów w polskiej lidze – AC Landshut, a stawkę uczestników uzupełniają Nordstern Stralsund i MSC Brokstedt. – Nie mogę na ten temat za wiele powiedzieć. Jedynie co, to jest mi przykro z tego powodu, że czeka nas tylko jeden turniej, ale cóż… Ja nie jestem od planowania.