Wielokrotny uczestnik mistrzostw świata, Europy oraz Wielkiej Brytanii. Na jego szyi zawisło wiele złotych, srebrnych i brązowych medali, jednakże wszystkie znaczące sukcesy celebrował wyłącznie w drużynie. Indywidualnie szczęście go omijało.

Początki

John Henry Davis przyszedł na świat 10 listopada 1954 roku w Oksfordzie. Początki Johna z „czarnym sportem” są niemalże standardowe, jak dla wielu z nas. To tata zabrał go po raz pierwszy na żużel, a następnie regularnie odwiedzał brytyjskie obiekty. Bardzo mu się ten sport spodobał, a dodatkowo jego najlepszym przyjacielem była postać, która jest nam doskonale znana w świecie speedwaya – Neil Middleditch. Razem dorastali, a jak sam przyznaje, żużel był czymś naturalnym dla niego. Był też etap gry w piłkę nożną i to na poziomie rozgrywek hrabstwa. Jednak w tamtym czasie liczył się dla niego tylko jeden sport.

W wieku piętnastu lat rozpoczął treningi w szkółce Weymouth Eagles. Choć znacznie bliżej z domu miał do innych ośrodków, to właśnie tam stawiał pierwsze kroki i uczył się żużlowego rzemiosła, by później jeździć również pokazowo m.in.w Poole, Oksfordzie czy na Wembley. Nie mógł brać udziału w zawodach, nim nie osiągnie szesnastego roku życia, który pozwalał uzyskać licencję uprawniającą do ścigania w zawodach. Zadebiutował w treningu punktowanym przed własną publicznością, kiedy to „Orły” podejmowały juniorów z Poole.

Karty swojej kariery zaczął kreślić w 1971 roku. I na brak zainteresowania swoją osobą narzekać nie mógł, bowiem w debiutanckim sezonie zdobywał punkty dla trzech klubów: Oxford Cheetahs, Poole Pirates i Peterborough Panthers. Był też związany z West Ham Hammers, ale swojej szansy nie dostał. Zbieranie doświadczenia zaowocowało nie tylko coraz lepszymi występami w lidze, ale również pierwszymi podbojami indywidualnymi.

Dwa razy gościł w finale Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Wielkiej Brytanii, dwukrotnie zdobywając siedem punktów. To dało mu kolejno dziewiąte (w 1972) i ósme (w 1973) miejsce. Szczególnie mocno wzrosły jego średnie w ’73, kiedy to w British League Divison Two jako „Pantera” kręcił się w okolicach dziewięciu „oczek” na mecz.

Sukcesy

Na pierwsze znaczące osiągnięcia musiał czekać do 1977 roku. U siebie otarł się o zdobycz w mistrzostwach Wielkiej Brytanii (4. miejsce). Przyczynił się za to do tego, że jego kadra narodowa sięgnęła po Drużynowe Mistrzostwo Świata. 18 września na torze we Wrocławiu pełnił rolę rezerwowego. Na tor wyjechał dwukrotnie – w biegu dziesiątym oraz piętnastym i obie te gonitwy wygrał. To nie była jego jedyna obecność w finałach DMŚ. Trzy lata później ponownie został powołany do kadry. Po raz drugi przyjechał do Wrocławia jako rezerwowy, ale tym razem na tor nie wyjechał.

Swoje dwa kolejne medale z kadrą świętował w 1981 roku w Olching (srebro) oraz w 1985 roku w amerykańskim Long Beach (brąz). Wjeżdżał również do finałów Indywidualnych Mistrzostw Świata. Gościł w nich trzykrotnie, a najlepszy wynik osiągnął w szwedzkim Göteborgu w 1980 roku, kiedy to z dziewięcioma punktami zajął szóste miejsce.

Piętnaście razy był finalistą Indywidualnych Mistrzostw Wielkiej Brytanii. Nigdy nie było mu dane być tym najlepszym na domowym podwórku. Najbliżej tego sukcesu był w 1985 roku, ale w Coventry musiał uznać wyższość Kenny’ego Cartera. Oprócz tego jednego medalu najwyższymi lokatami Davisa były czwarte miejsca – w 1977 i 1979 roku.

Wśród mniejszych sukcesów drużynowych ma m.in. czterokrotny tytuł mistrza Niemiec, a wśród indywidualnych m.in. zwycięstwo w turnieju o Zlatą Prilbę w Pardubicach w 1984 roku.

Polska

W kraju nad Wisłą Brytyjczyk startował tylko przez jeden sezon, ale nie była to jego jedyna styczność z polskim żużlem. 21 czerwca 1987 roku wziął udział w turnieju pożegnalnym Zenona Plecha, właśnie na torze, gdzie cztery lata później przyszło mu już rywalizować o ligowe punkty. W tamtych zawodach wywalczył dziewięć „oczek”, co dało mu szóste miejsce. Interesujące są też kulisy negocjacji z zawodnikiem. To właśnie Plech zadzwonił do Davisa z pytaniem, czy ten nie zechciałby spróbować się w naszej lidze. Urodzony w Oksfordzie żużlowiec przebywał wówczas na tournée w Republice Południowej Afryki, ale to nie przeszkadzało mu w tym, aby porozumieć się z gdańskim klubem na temat umowy.

Wybrzeże w ’91 rywalizowało na drugoligowym froncie. Przypomnijmy jednak, że był to sezon, kiedy mieliśmy tylko dwie ligi, a na niższym pułapie ligowym ścigało się, aż dwanaście zespołów. Davis był „maszyną do zdobywania punktów”. Wystartował w 81 wyścigach, co oznaczało, że maksymalnie mógłby zdobyć 243 punkty. Takiego rezultatu osiągnąć mu się nie udało, ale i tak był niesamowicie skuteczny.

203 „oczka”, siedem bonusów i średnia 2,556. W jednym z wywiadów wspomina, że ten wynik mógłby być okazalszy, gdyby nie m.in. dwa defekty w tym jeden na prowadzeniu. Był ważnym ogniwem w walce o awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. To właśnie Davis wygrał najważniejszy bieg sezonu, w którym to gdańszczanie przypieczętowali swój sukces. – To był okres moich najszczęśliwszych czasów w karierze. Fani mnie kochali, a ja kochałem ich, co sprawiało, że czułem się jeszcze szybszy i jeszcze mocniejszy. Dodatkowo te wasze tory – duże i szybkie. Świetnie mi się na nich ścigało – mówił kilka lat temu w wywiadzie dla „Tygodnika Żużlowego”.

Jednak jak się okazało, więcej na gdańskim torze w roli zawodnika Wybrzeża, ani żadnego innego polskiego klubu już się nie pojawił. Powodem była groźna kontuzja. Po upadku w Swindon został wyeliminowany z jazdy w lewo na prawie rok czasu, a lekarz mówił mu wprost – do żużla już nigdy nie wróci.

Otworzył gastronomiczny biznes, ale wrócił do speedwaya. Przez trzy lata (1993 – 1995) jeździł w Niemczech. Nie ścigał się już jednak profesjonalnie. W pewnym momencie powiedział „pas”. – Jeździłem w Niemczech. Tego dnia padał deszcz, padał śnieg, pogoda była naprawdę nieprzyjemna. Siedziałem w swoim boksie w parku maszyn, myśląc: „co ja tu właściwie robię?!”. Miłość do żużla zaczęła się ulatniać, więc pomyślałem, że to już koniec mojej kariery. Zatem postanowiłem zjechać całkowicie z torów – dodawał.

Egzotyczne wojaże

Liga brytyjska oraz polska, to nie jedyne rozgrywki, gdzie kibice mogli podziwiać Davisa. Ten ścigał się również w Drużynowych Mistrzostwach Szwecji, gdzie bronił barw Dackarny Målilla, a także w lidze niemieckiej, gdzie z kolei reprezentował ekipę MSC Diedenbergen.

Lubił jednak podróżować również w typowo egzotyczne rejony świata. W pierwsze wojaże rzucił się w 1975 roku, kiedy to z grupą rodaków udali się do Nowej Zelandii. Tam wzięli udział m.in. w mistrzostwach kraju i na obiekcie w Palmerston North zajęli wszystkie trzy miejsca na podium. Davis był drugi z czternastoma punktami. Wygrał Dave Morton (15 punktów), a trzeci był Craig Pendlebury (12). Czwarte miejsce zajął najlepszy z gospodarzy – Robin Adlington (11).

W 1991 roku Brytyjczycy oraz Kelly Moran ze Stanów Zjednoczonych udali się do Nowej Zelandii. Tam ścigali się m.in. na „Corobrik Speedway” w Germiston. To właśnie na tym owalu rozegrano mistrzostwa kraju, w których zagraniczni goście wzięli udział i zdominowali turniej na tle krajowej ekipy. Davis znów zdobył srebro (14 punktów) przegrywając z Markiem Loramem (15), a pokonując m.in. Marvyna Coxa (12), Richarda Knighta (12), Chrisa Louisa (11) i Morana (10). Jako ciekawostkę można odnotować, że ósme miejsce zajął reprezentant… Zimbabwe, David Steen (7 pkt.).

Dwukrotnie gościł z kolei w Argentynie. W 1987 roku wywalczył w letnich mistrzostwach tylko 66 „oczek”, co dało mu przedostatnią, jedenastą pozycję. Wyprzedził jedynie jeźdźca klubu z Punta AltaRodolfo Pereyrę. Drugi raz ojczyznę Diego Maradony odwiedził w 1992 roku. Spisał się wówczas znacznie lepiej, bo przy jego nazwisku pojawiło się 111 punktów. I zaledwie „oczka” zabrakło mu do tego, aby wrócić do domu z brązowym medalem, który ostatecznie trafił w ręce Sergio Martineza. Cykl zdominował wówczas Austriak – Heinrich Schatzer, któremu udało się wywalczyć 191 punktów.

Nie tylko na klasyku

John jest jednym z wielu zawodników, którzy w lewo ścigali się nie tylko na torach liczących od dwustu do czterystu metrów. W 1993 roku, czyli na dwa lata przed zakończeniem przygody z żużlem Davis wziął udział w Indywidualnych Mistrzostwach Europy w wyścigach na torze trawiastym. Pierwszym sprawdzianem była runda kwalifikacyjna, która była rozgrywana 30 kwietnia w Moosinning w RFN.

Na torze wywalczył 16 punktów, co pozwoliło mu zająć drugie miejsce, tuż za rodakiem – Claytonem Williamsem. Półfinał z udziałem Davisa rozegrano 5 czerwca w Bad Waldsee (również RFN). Wynik słabszy, bo ledwie dwanaście oczek, co pozwoliło zająć ósme miejsce i na szczęście dla niego – awansować do finału. Także i tutaj triumfował Williams.

Gospodarzem finału był obiekt w Nadlstadt. Tak, w RFN. 15 sierpnia osiemnastu najlepszych zawodników jazdy „po trawie” rywalizowało o komplet medali, a impreza ta padła łupem gospodarzy, którzy zgarnęli złoto (Christian Brandt) oraz srebro (Erich Schafferer). Brytyjczycy musieli się zadowolić miejscami od trzeciego (Gerald Short) do szóstego oraz ósmą lokatą Johna Davisa.

Nasz dzisiejszy bohater zdołał uzyskać jedenaście punktów, co dało mu sklasyfikowanie w połowie tabeli. Jako ciekawostkę dodajmy, że nad nim znaleźli się m.in. Jeremy Doncaster (5 miejsce) czy Martin Hagon (6), a za jego plecami m.in. Milan Špinka (13 miejsce), czy ścigający się do dziś w longtracku – Bernd Diener (14).

Mentor – dla Lee i dla córki

Po zakończeniu kariery Davis nie rozstał się ze sportem. Wspierał dwójkę utalentowanych ludzi – swoją córkę Yazmin Davis, która uprawiała konne skoki przez płotki i szło jej w tym sporcie całkiem nieźle, bowiem wygrała wiele zawodów na poziomie światowym, w tym również ranking Scope CSI 2 Grand Prix. Był również mentorem dla żużlowca ze swojej ojczyzny, dla Lee Richardsona. Był u jego boku jeszcze za czasów, gdy sympatyczny zawodnik ścigał się w roli młodzieżowca. Davis w jednym z wywiadów przyznał, że był związany z Lee do czasu, kiedy Lee stracił życie…

POLECANE

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.