Zdunek Wybrzeże bez wychowanków w składzie. „Pouciekało paru zawodników”
W żużlowym ośrodku nad morzem pierwszy raz od bardzo dawna będzie miała miejsce dziwna sytuacja, bowiem w sezonie 2022 w Gdańsku nie będzie się ścigał żaden wychowanek. W tym klubie od lat działa szkółka żużlowa, która wypuszczała na świat wielu zawodników.
Niestety, na owoce pracy na małym torze trzeba jeszcze poczekać, opowiedział o tym w wywiadzie dla portalu trójmiasto.pl trener młodzieży – Piotr Szymko.
Po rozstaniu się z Krystianem Pieszczkiem nad morzem próżno szukać miejscowych twarzy w pierwszej drużynie. Nie świadczy to w żaden sposób o zmianie polityki klubowej, tylko o niezadowalających wynikach samego żużlowca. Prezes Tadeusz Zdunek ominął go w swoich planach i postawił na zawodników perspektywicznych, ale o mniejszych nazwiskach. Niestety, wciąż pojawia się problem z obsadą pozycji juniorskich. Gdańszczanie muszą obyć się bez swoich rodowitych zawodników, co jest swego rodzaju sporym zaskoczeniem.
W Gdańsku nadal czekają na młodych adeptów ze szkółki, wtedy problem ten zniknie. W szkółce są m.in. Antoni Kawczyński oraz Eryk Kamiński, a niedługo w barwach Wybrzeża licencję na klasę 500cc zdawać będzie Mateusz Łopuski. Uprawni go to do jazdy w DMPJ, w Gdańsku uważany jest za duży talent. W lidze pełnoprawnie startować będzie mógł od maja 2023 roku, a Jakub Kowalski, który z kolei szesnaste urodziny obchodzić będzie w listopadzie, na swój debiut będzie raczej musiał poczekać do sezonu 2024.
Rozwój technologii, zdecydowanie więcej alternatyw rozwoju osobistego, zbyt duże wydatki, kontuzje. Powodów dla których obecnie coraz mniej osób chce uprawiać ten sport może być wiele, niestety to właśnie te aspekty bardzo często zmuszały ambitnych zawodników do rezygnowania z jazdy na żużlu. To również jest powodem, że w Zdunek Wybrzeżu panują lata juniorskiej posuchy, gdyż nadzieje na rozwój były spore, co opisuje Piotr Szymko:
Pouciekało paru zawodników. Pracując cztery lata temu w Gdańsku miałem duże nadzieje co do Pawła Tyburskiego. Fajnie jeździł na małym torze, zabrakło jednak przejścia na duży. Z Bartkiem również przez lata pracowałem, był to wielki talent. Jesienią ubiegłego roku próbowałem sprowadzić go z powrotem do klubu, trenował z nami zimą, żałuję że na wiosnę nie podjął próby. Wciąż jest młody, ma 16 lat. Gdyby spróbował raz jeszcze, to mogłoby to przynieść efekt. Decyzja należy do zawodnika, jak i jego rodziców. Nie możemy mu nic na siłę narzucać. Żużel jest sportem urazowym. Namawianie na siłę może spowodować odwrotny skutek. Nie chcę brać na siebie ewentualnych kontuzji. Decyzja należy do rodziców, ale będę jeszcze rozmawiał.
– przyznał trener.