Trzydzieści punktów, z taką zaliczką tydzień temu do Zielonej Góry wracali zawodnicy Enea Falubazu. Już wtedy nikt nie miał najmniejszych wątpliwości kto awansuje do półfinału. Pozostało odjechać spotkanie rewanżowe w którym zielonogórzanie ponownie pokazali, że są o klasę, jak nie dwie, lepsi od Wybrzeża.

Już dwie pierwsze gonitwy, które zakończyły się podwójnymi wygranymi gospodarzy zapowiadały jak wyglądało całe spotkanie. Pomimo pojedynczych zrywów gości nie było najmniejszych wątpliwości, że przewaga gospodarzy będzie jedynie rosła. Bez swojego lidera – Nicolaia Klindta Wybrzeże nie miało argumentów do stawienia się zielonogórskiemu „walcowi”. Dwie pierwsze serie zakończyły się więc dwunastopunktową przewagą gospodarzy.

W następnych gonitwach gospodarze zadawali kolejne ciosy na już znokautowanym przeciwniku. Przed biegami nominowanymi gospodarze byli już pewni zwycięstwa wygrywając 53:25. Mimo, że sytuacja była już rozstrzygnięta mieliśmy niebezpieczną sytuację w gonitwie czternastej. Na tor upadł Przemysław Pawlicki, na szczęście liderowi miejscowych nic się nie stało. Został jednak wykluczony z powtórki. Mimo to w powtórce biegu żadnych szans przyjezdnym nie dał Becker.

W kończącym rywalizację wyścigu ponownie padł remis. Tym samym goście zdobyli więcej punktów na wyjeździe niż na własnym obiekcie. Oczywiście wszelkie oceny przedmeczowe sprawdziły się w stu procentach, Wybrzeże kończy tym samym sezon po łomocie od faworyta rozgrywek. Zielonogórzanie natomiast wykonali kolejny krok do upragnionego awansu ponownie pokazując wielką klasę.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.