Mówią o nim „klon Piotra Pawlickiego”. Adept Unii cieszy się z takich porównań
Maksym Borowiak jest jednym z kilku adeptów Unii Leszno, którzy w tym sezonie będą się ubiegać o żużlowy certyfikat. W młodym jeźdźcu drzemie olbrzymi potencjał, a wielu z nich porównuje go do Indywidualnego Mistrza Polski z 2018 roku.
– Od najmłodszych lat rodzina zabierała mnie na stadion żużlowy i zawsze mi się to bardzo podobało. Gdy miałem ok. cztery lata, to rodzice postanowili mi zakupić małego, elektrycznego quada. Nigdy nie bałem się na nim jeździć i nie bałem się prędkości. Zawsze lubiłem jazdę, której towarzyszyła adrenalina – rozpoczyna Maksym Borowiak w rozmowie z naszym serwisem.
Dla młodego adepta Unii Leszno to już trzeci sezon nauki żużlowego rzemiosła pod okiem Romana Jankowskiego. Speedway nie był jednak pierwszym sportem, z którym młody leszczynianin miał styczność. – Próbowałem swoich sił w wielu sportach zaczynając od taekwondo, później była piłka nożna, koszykówka i motocross. Te sporty nie wychodziły mi najlepiej, no oprócz motocrossu, w którym byłem dobry. Trener chciał, abym spróbował się na bardziej crossowym sprzęcie, ale ja już tego nie chciałem i zrezygnowałem. Szlifowałem swoje umiejętności na podwórku. Gdy miałem trzynaście lat, to postanowiłem zapytać się rodziców, czy mógłbym spróbować jazdy na maszynie żużlowej. Oboje zgodzili się bez problemu i zapisali mnie do szkółki, którą prowadzi trener Roman Jankowski.
Przez ostatnie dwa sezony Borowiak ścigał się w klasie 250cc, gdzie miewał naprawdę dobre występy, a jeśli nawet nie był w stanie wygrywać, to punktował na regularnym poziomie. – Uważam, że to bardzo dobry etap, ponieważ można było się przyzwyczaić do jazdy w czwórkę oraz poznać geometrię większej ilości torów.
Obserwując w akcji młodego leszczynianina, można zauważyć niesamowite podobieństwo do Piotra Pawlickiego juniora, gdy ten był u progu swojej wielkiej kariery. – Bardzo mnie to cieszy, że są ludzie, którzy porównują mnie do tak świetnego zawodnika, jakim jest Piotr.
Utalentowany adept nie ukrywa, że Indywidualny Mistrz Polski sprzed kilku sezonów jest jednym z jego ulubionych zawodników, ale… – Tak, to jeden z moich idoli oraz ulubionych zawodników, ale nie wzoruję się na jego sylwetce, ponieważ jest on znacznie wyższym ode mnie zawodnikiem, więc muszę podpatrywać takich niższych jeźdźców.
Leszczyńscy kibice nie ukrywają, że z Borowiakiem wiążą duże nadzieje. Adept przyznaje nam, że żadnej presji jeszcze nie odczuwa, przynajmniej w Unii Leszno, ale już niedługo to się może zmienić. Pod koniec miesiąca ma się on udać na egzamin na licencję. – Na motocyklach o pojemności 500cc jeżdżę od początku mojej przygody z tym sportem, więc uważam, że jestem gotowy do tego, aby się ścigać i nie mogę się doczekać egzaminu na licencję, który zaplanowano na 30 marca.
Żużlowiec na co dzień ma od kogo czerpać wzorce, bowiem na co dzień trenuje pod okiem wspomnianego Romana Jankowskiego, a także m.in. u boku Emila Sajfutdinowa, Janusza Kołodzieja czy jeszcze do niedawna Bartosza Smektały. – Tak, na treningach słyszę wiele podpowiedzi od starszych kolegów, a szczególnie od trenerów, którzy przekazują cenne informacje.
Jak wygląda przygotowanie sprzętowe oraz zaplecze sprzętowe u naszego rozmówcy? – W tym sezonie mój park maszyn posiada dwa kompletne motocykle i posiadam dwa swoje, bardzo dobrze przygotowane przez klub maszyny. Myślę, że ze sponsorami u mnie jest bardzo dobrze. Bardzo chciałbym im podziękować za pomoc w tym bardzo drogim sporcie, ponieważ bez sponsorów, ale i bez moich rodziców, którzy mi bardzo dużo pomagają, to nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem obecnie.
Na koniec zapytaliśmy, na co stać jego zdaniem Fogo Unię Leszno w sezonie 2021. – Mam nadzieję, że sięgnie po następne mistrzostwo.
źródło: inf. własna