W jedynym spotkaniu ligowym w tym tygodniu mieliśmy okazję śledzić zaległą rywalizację H.Skrzydlewskiej Orła z Arged Malesą Ostrów. Spotkanie należało do wyrównanych, jednak gospodarze musieli uznać wyższość gości.

Już po pierwszej serii było wiadomo, że w spotkaniu nie zabraknie emocji. Obie ekipy były bowiem w stanie wygrać bieg drużynowo, jednak to gospodarze dzięki podwójnej wygranej w 1. biegu wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Ten stan rzeczy nie trwał jednak długo, gdyż w kolejnych biegach do głosu zaczęli dochodzić goście, którzy wyglądali na łódzkim owalu zdecydowanie pewniej od swoich rywali. Tym samym przed długą przerwą Arged Malesa prowadziła sześcioma „oczkami” dwukrotnie wygrywając podwójnie. Wydawało się więc, że goście rozpoczną ucieczkę na łódzkiej Motoarenie, wtedy jednak machina się zacięła.

Dzięki przebudzeniu drugiej linii gospodarzy byli oni w stanie najpierw zastopować ucieczkę rywali, by ostatecznie w 12. biegu wyrównać stan spotkania. Nie obyło się bez kontrowersji, szczególnie w przypadku wykluczenia Krawczyka po kontakcie z Dulem. Nie zmieniło to jednak faktu, że Orzeł wrócił z dalekiej podróży i miał szanse na zdobycie ważnych punktów do tabeli. Gorące głowy miejscowej ekipy szybko jednak ostudziła para Musielak-Walasek, która podwójnie pokonała Iversena i Holtę. Tym samym wyszli na czteropunktowe prowadzenie przed biegami nominowanymi.

Swoją lepszą postawę goście potwierdzili remisując 14. bieg i 15. wygrywając w stosunku 5:1 zamykając jakąkolwiek dywagację na temat zwycięzcy. Gospodarze mogą czuć niedosyt, jednak bez drugiej linii i bardzo nierównymi liderami nie można wygrać meczu z tak solidnym rywalem jak Arged Malesa. Ostrowianie mogą być zadowoleni, bo w ostatnich spotkaniach zdobywają bardzo cenne punkty i wracają na ścieżkę, którą każdy przed sezonem dla nich przewidywał.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.