Felietony

Bartłomiej Jejda: Miejskie pieniądze w żużlu (felieton)

Weźmy taką frazę: prezes klubu żużlowego – nie dość, że brzmi dumnie, to jeszcze kusząco, bowiem wiąże się z całkowitym brakiem odpowiedzialności. Można sprawdzić się w roli toromistrza, można spełnić ambicje trenerskie, można brylować w mediach, nawiązywać znajomości…

Wszystko niemalże można, dopóki są wyniki i pieniądze, a raczej pieniądze i wyniki, bo te drugie bez tych pierwszych w dzisiejszym żużlu nie mają prawa zaistnieć. A skąd wziąć pieniądze? Dróg jest wiele, ale po co błądzić, skoro można wybrać najłatwiejszą? Zaś najłatwiejsza droga prowadzi do miejskiego ratusza, gdzie rządzący miastami co roku gryzą się skąd wziąć środki na funkcjonowanie komunikacji miejskiej, na szpitale, szkoły, żłobki, miejsca użyteczności publicznej, ścieżki rowerowe czy podjazdy dla niepełnosprawnych. I nierzadko pieniędzy tych nie znajdują, przekładając kolejne inwestycje na przyszłość. Ale dla sportu nie znajdą? Dla żużla nie znajdą? Groźba społecznego ostracyzmu jest zbyt duża, by prezydenci mieli odwagę odmówić dotowania profesjonalnych klubów sportowych, tym bardziej, że istnieje pięknie brzmiące „promowanie miasta poprzez sport”.

Żeby było jasne, jestem przeciwnikiem dotowania profesjonalnych klubów sportowych każdej dyscypliny. Pozwolą Państwo jednak, że skupię się na sporcie żużlowym, ponieważ mam wrażenie, że to żużel najbardziej Państwa interesuje – uważam, że jedyne na co powinny być przeznaczone miejskie pieniądze, to wsparcie funkcjonowania szkółek żużlowych i klubów mini żużlowych, tak, aby każdy, nawet najbiedniejszy młody człowiek miał szansę na rozwój. Tymczasem w dzisiejszym żużlu bez pieniędzy nie ma się szans na zaistnienie. Kluby szkolą na siłę, najczęściej zresztą tych, których na własny sprzęt stać. Reszcie pozostają marzenia.

Kto zatem korzysta z miejskich funduszy? Zawodowcy, gwiazdy, ci sami którzy realizują tylko założenia kontraktowe i w przypadku rozbieżności przy podpisywaniu aneksu, nie mają żadnych skrupułów, by zmienić pracodawcę. Oczywiście takie jest ich prawo i trudno ich za to winić – kariera sportowa, a żużlowa w szczególności, trwa krótko.

A propos kontraktów, zastanawiam się ilu prezesów pochyliło się jesienią nad sytuacją w naszym kraju i przewidziało, że może być problem z wpuszczaniem na trybuny najważniejszego – a przy tym najmniej docenianego – sponsora, kibiców? Czy aby na pewno prezesi negocjowali kontrakty na miarę swoich finansowych możliwości? Czy przewidzieli straty poniesione podczas rozgrywania meczów przy pustych trybunach? Szczerze wątpię. Ale czy można im się dziwić? Bankructwo nie będzie ich winą. Znikną, jak znikali wszyscy, doprowadzający w przeszłości do upadku kolejne kluby żużlowe. Winnych znajdzie się bez większych trudności – pandemia, kryzys gospodarczy, miasto przelewające niezadowalającą kwotę z publicznych pieniędzy w tych trudnych czasach…

źródło: inf. własna

[poll id=”28″]

POLECANE

Share
Dodane przez
Bartłomiej Jejda

Polecane newsy

Franciszek Majewski zostaje w Stali Rzeszów!

Franciszek Majewski zdecydował się na pozostanie w Rzeszowie i podpisał kontrakt obowiązujący do 2027 roku.…

11 godzin temu

Lech Kędziora trenerem Energi Wybrzeża Gdańsk

Lech Kędziora został nowym trenerem Energi Wybrzeża Gdańsk. Tym samym doświadczony szkoleniowiec wraca do pełnienia…

12 godzin temu

Nowy numer Tygodnika Żużlowego (42)

Dostępny jest już kolejny numer Tygodnika Żużlowego. W wydaniu nr 42 przeczytacie między innymi rozmowy…

16 godzin temu

Patryk Dudek wygrał 72. Turniej o Łańcuch Herbowy

Patryk Dudek zwyciężył w rozgrywanym w Ostrowie Wielkopolskim 72. Turnieju o Łańcuch Herbowy. Drugi był…

1 dzień temu

Marko Lewiszyn wygrywa VII Memoriał Krystiana Rempały

Marko Lewiszyn zwyciężył w VII Memoriale Krystiana Rempały który odbył się na torze w Tarnowie.…

2 dni temu

Marcin Nowak: Wiem to, że stać mnie na więcej

Marcin Nowak ma za sobą całkiem udany sezon na zapleczu PGE Ekstraligi. Kapitan Texom Stali…

3 dni temu