Wybrzeże Gdańsk w tym sezonie radzi sobie w kratkę, raz wygrali, raz wysoko przegrali. Nie milkną jednak echa po niedzielnej porażce z Enea Falubazem, gdzie gdańszczanie ulegli aż 37:53. Głównym winowajcom miał być owal przy Zawodników 1, nie pierwszy raz.
Tor Wybrzeża Gdańsk nie należy do najłatwiejszych, prawdę mówiąc to ciężko znaleźć zawodnika, który na tym owalu czułby się jak ryba w wodzie. Zdarzały się takie sytuacje, jednak, o dziwo, z reguły byli to przyjezdni. Taka sytuacja w Gdańsku trwa od kilku lat i na obecną chwilę nie widać wyjścia z tej patowej sytuacji. Przybliżmy to trochę na świeżym przykładzie z niedzielnego spotkania.
Gdański owal nie wybacza błędów. Mało brakowało, a Wybrzeże uległoby osłabionej Arged Malesie, tam jednak szczęście dopisało. Następnie przyszedł czas na rywalizację z faworytem ligi, do którego konsekwentnie się przygotowywano. Mimo treningów, które odbyły się na torze w Gdańsku miejscowi wyglądali na nim jak „dzieci we mgle”, dość powiedzieć, że pierwszy bieg indywidualnie wygrali w… ósmym biegu. To zdecydowanie za późno, jeśli myśli się o zwycięstwie z tak silnym rywalem. Po spotkaniu nie szczędzono komentarzy pod adresem zawodników, ale i toru.
Przeglądając komentarze dało się odczuć, że żużlowcy nie są zadowoleni ani z siebie ani z owalu. Ponoć był zupełnie inny, niż na wcześniejszych treningach. Uwagę zwrócił na to między innymi Nicolai Klindt, co jednak nie spodobało się osobom funkcyjnym, które w osobie Eryka Jóźwiaka uznały, że „tor był równy dla wszystkich”. Trudno się z takim rozumowaniem nie zgodzić, gdyż taka sytuacja ma miejsce od kilku dobrych lat. Warto podać przykłady.
Dokonaliśmy analizy pierwszych sześciu kolejek od roku 2018 do obecnego, gdzie sprawdziliśmy ile razy Wybrzeże wygrało domowe spotkanie w tym okresie. Wyniki mogą zaskakiwać, ale i pokazywać skalę problemu. Badaniem objęte zostały pierwsze cztery domowe mecze od sezonu 2018. Wyniki prezentują się następująco: siedem wygranych, jeden remis, dwanaście porażek.
Statystyki raczej marne, warto też podkreślić, że wygrane spotkanie tyczyły się często beniaminków np. Tarnów, Kraków. Przeciwko solidnym przeciwnikom jedynie w 2021 Wybrzeże może pochwalić się zwycięstwem, mowa o wygranej z Abramczyk Polonią. Poza tym ich domowe mecze były raczej marne i kończyły się porażkami. Teraz pozostaje pytanie, czy kłopotem jest tor, czy zawodnicy?
Nawet w sezonie 2021, gdzie Wybrzeże miało bić się o awans do PGE Ekstraligi, pierwsze domowe spotkania to statystyka: jedna wygrana, remis i dwie porażki. Zdecydowanie za mało jak na „lidera rozgrywek”. To chyba zamyka wszelką dyskusję i pokazuje, że problemem w rzeczywistości jest tor. Wielokrotnie po porażkach dało się słyszeć głosy, że „tor zaskoczył”, niestety nie inaczej wyglądało to w starciu z Enea Falubazem. Czy to oznacza, że gospodarze na własnym torze czują się jak na wyjeździe?
Najprawdopodobniej tak, nie pomagała budowa silnego zespołu, przebudowywanie nawierzchni, liczne rozmowy. Na podstawie naszego małego badania można więc stwierdzić, że gdański tor dla miejscowych jest niesamowitą zagadką, a to może przyczynić się do daleko idących kłopotów. Być może to okres, gdy warto pomyśleć o budowie nowego stadionu? Bo takie pomysły również się pojawiały.
Franciszek Majewski zdecydował się na pozostanie w Rzeszowie i podpisał kontrakt obowiązujący do 2027 roku.…
Lech Kędziora został nowym trenerem Energi Wybrzeża Gdańsk. Tym samym doświadczony szkoleniowiec wraca do pełnienia…
Dostępny jest już kolejny numer Tygodnika Żużlowego. W wydaniu nr 42 przeczytacie między innymi rozmowy…
Patryk Dudek zwyciężył w rozgrywanym w Ostrowie Wielkopolskim 72. Turnieju o Łańcuch Herbowy. Drugi był…
Marko Lewiszyn zwyciężył w VII Memoriale Krystiana Rempały który odbył się na torze w Tarnowie.…
Marcin Nowak ma za sobą całkiem udany sezon na zapleczu PGE Ekstraligi. Kapitan Texom Stali…