Dziś w serii „Twarze speedwaya” wspominamy Waldemara Miechowskiego, jednego z prekursorów żużla w Częstochowie. Miechowski zmarł 2 czerwca 2021 roku w wieku 91 lat.
Ta historia nie może zaczynać się inaczej. 16 stycznia 1945 roku 2 batalion czołgów Armii Radzieckiej wkroczył do Częstochowy, nie napotykając większego oporu ze strony uciekających w popłochu oddziałów niemieckich. Pojedyncze potyczki nie zachwiały w najmniejszym stopniu zwycięskiego pochodu czerwonoarmistów, którzy oficjalnie zakończyli okupację Częstochowy przez siły hitlerowskich Niemiec. Krótko później przez miasto przemaszerowały oddziały radzieckie, a świadkiem tego był między innymi 11-letni Marek Hłasko. Ale nie tylko on.
Częstochowa była ważnym punktem na mapie ówczesnej Polski. To tutaj trafiali ludzie po przegranym powstaniu warszawskim oraz powracający z Niemiec jeńcy wojenni. Warto zauważyć, że w maju 1945 roku zameldowanych w mieście było nieco ponad 100 000 ludzi, natomiast drugie tyle stanowił wspomniany trudny do zewidencjonowania „element napływowy”. Miasto przypominało tygiel, w którym mieszały się różnego rodzaju przekonania polityczne. O ważnej roli Częstochowy powinien również świadczyć fakt, iż to właśnie tutaj generał Okulicki wydał rozkaz rozwiązania Armii Krajowej. Nie oznacza to jednak, że nowa władza miała łatwo. Działalność społeczną i polityczną co jakiś czas utrudniały akcje podziemia, którego liczebność określano jako średnią na tle województwa kieleckiego.
Z dzisiejszej perspektywy politycznej trudno wyrokować kto bardziej przysłużył się Polsce. Nie zmienia to jednak tego, że po zakończeniu sześcioletniej okupacji chciano przede wszystkim normalności. Pomimo trudności ekonomicznych i gospodarczych powoli swe funkcjonowanie wznawiały lub rozpoczynały od nowa przedsiębiorstwa i zakłady. Działalność wznawiały również organizacje i kluby sportowe. Jednym z nich było Częstochowskie Towarzystwo Cyklistów i Motocyklistów, którego historia sięga początków XX wieku. Wówczas powstało Częstochowskie Towarzystwo Cyklistów, którego nazwę krótko później rozszerzono do Częstochowskiego Towarzystwa Cyklistów i Motocyklistów właśnie. Pierwszy cyklodrom znajdował się przy ówczesnej ulicy Teatralnej. Burzliwe pierwsze dwudziestolecie XX wieku nie pozostawało bez wpływu na działalność stowarzyszenia, które nieraz zawieszało swe funkcjonowanie, by krótko później wracać na sportową mapę miasta. Po zakończeniu działań wojennych na terenie Częstochowy już w kwietniu 1945 roku odbyło się pierwsze spotkanie organizacyjne CTCiM.
W czerwcu 1946 roku podczas Dni Sportu CTCiM zorganizowało na bieżni w III Alei NMP w Częstochowie wyścigi motocyklowe, w których udział wziął 16-letni zaledwie Waldemar Miechowski. Młodzian bez większych problemów przeszedł rundy eliminacyjne, by w finale spotkać się ze Stefanem Sejfriedem.
– Pamiętam ten dzień – opowiadał po latach Miechowski Januszowi Wróblowi w jego monografii „Jest tylko jeden taki klub”. – To co nazywaliśmy torem, było zwyczajną bieżnią lekkoatletyczną, wąską i zaniedbaną. Oczyściliśmy ją trochę ze szkła, żelastwa i różnych rupieci. Najpierw były popisy, na koniec wyścigi. Zostało czterech chętnych: Andrzej Morawski i Zdzisław Wierzbicki – obaj na NSU – Stefan Sejfried i ja na DKW 200. Komisja sędziowska postanowiła, że najpierw będą półfinały, a potem zwycięzcy spotkają się w walce o pierwsze miejsce. Nie przypominam sobie czy ktoś to wtedy nazwał wyścigiem na żużlu. Nigdy wcześniej nie widziałem prawdziwych zawodów, ale coś tam o nich słyszałem. Bardzo chciałem wygrać i wykombinowałem, że pojadę „dirt trackiem”, czyli tak, jak to sobie wyobrażałem. W mojej jeździe nie było śladu taktyki ani, tym bardziej, specjalistycznych umiejętności. Intuicyjnie czułem, że takie półobroty i uślizgi będą lepszym sposobem niż szosowe przejeżdżanie sypkich i ciasnych łuków – przyznawał szczerze.
Wygrana Miechowskiego była sporym zaskoczeniem. Styl jazdy 16-latka wzbudził jednak wątpliwości. Dywagowano czy podpieranie się nogą, stosowane przez zawodnika są dopuszczalne. Sędziowie po długiej naradzie postanowili nie odbierać mu zwycięstwa. Wieść gminna niesie, że już następnego dnia na bieżni pojawili się naśladowcy Waldemara Miechowskiego.
Krótko później na Zawodziu otwarto tor żużlowy, na którym CTCiM regularnie organizowało zawody. Podobnie działo się zresztą w innych częściach kraju. Widząc to Polski Związek Motorowy postanowił zorganizować rozgrywki ligowe. W tym celu, według nieznanego nikomu klucza, dopuszczono do eliminacji szesnaście klubów. Chyba nikomu nie trzeba przypominać, że eliminacje były trzy, a w każdej startował inny przedstawiciel danego klubu. Po trzecim turnieju sumowano punkty i według nich klasyfikowano zespoły. Częstochowianie znaleźli się w gronie wytypowanych do rywalizacji zespołów. Oczywiście na pierwszy turniej do Łodzi pojechał nasz bohater.
– Miałem już wtedy „grastracka” – Rudge’a 250. Nie miałem za to zielonego pojęcia o nawierzchni łódzkiego toru, nie wiedziałem też, na czym pojadą rywale, których w większości nawet nie znałem. Ot, taka partyzantka… – wspominał po latach.
Jego występ był naprawdę przyzwoity. Częstochowianin zajął siódmą lokatę. Był to dobry prognostyk na przyszłość, bo kolegom wystarczało lokować się w okolicach środka stawki, by CTCiM znalazło się w I lidze. Niestety jadący do Pucka Leonard Ciurzyński (poinformowany o zawodach w ostatniej chwili) oraz prześladowany defektami Marian Kaznowski nie sprostali wyzwaniu i częstochowianom przyszło pisać historię od drugiego szczebla rozgrywek.
Miechowski był w tamtym sezonie najskuteczniejszym zawodnikiem CTCiM. Zdobył 23 z 58 punktów zespołu, który uplasował się na niskiej, siódmej lokacie. Następne rozgrywki był bardziej udane dla częstochowian, jednak ciągłe reformy i reformy reform sprawiły, że na awans do najwyższej klasy rozgrywkowej przyszło czekać kibicom aż do roku 1950. Częstochowianie, już pod nazwą Włókniarz, nie pozostawili rywalom żadnych złudzeń. Liderem był oczywiście Miechowski, który zapisał na swoim koncie 52 punkty ze 173 zdobytych.
W 1953 roku Miechowski zadebiutował w finałach indywidualnych mistrzostw Polski. Co prawda nie były to występy na miarę jego talentu, ale ale pośród kibiców panowało przeświadczenie, że jest jeszcze młody i wciąż się uczy. Z eliminacji warszawskiej był zmuszony wycofać się po dwóch wyścigach z powodu kłopotów sprzętowych. W Lesznie poszło mu już nieco lepiej (4 punkty), zaś 5 punktów zapisał przy swoim nazwisku po zawodach we Wrocławiu. Dwa lata później wystąpił w zaledwie dwóch turniejach i nie został sklasyfikowany.
Nie da się ukryć, że reprezentant Włókniarza nie miał szczęścia do zawodów indywidualnych. O niebo lepiej szło mu w lidze. Powoli dołączali do niego młodsi zawodnicy, którzy szlifowali swoją formę. Konsekwencją tego była oczywiście nierówna dyspozycja zespołu w lidze i wkalkulowane w szkolenie spadki z I ligi. W 1957 roku częstochowianie zajęli już jednak miejsce tuż za podium w DMP. Obok Miechowskiego solidnym wsparciem zespołu byli przede wszystkim Julian Kuciak, Bernard Kacperak, Zdzisław Jałowiecki, Bronisław Idzikowski oraz Stefan Kwoczała. Można więc powiedzieć, że częstochowianie, których czekała zmiana organizacyjna, byli solidnym zespołem, bez wyraźnego lidera. I właśnie lidera zabrakło do wywalczenia pierwszego w historii klubu medalu DMP. Rok później zabrakło jeszcze mniej. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze…
Czas mijał i do głosu dochodzili młodzi. Waldemar Miechowski coraz rzadziej pojawiał się na torze. Miał już inny pomysł na życie. Częstochowianie wzmocnieni przed sezonem 1959 Stanisławem Rurarzem, o którego biło się kilka sekcji, urośli do miana faworyta ligi. Wyśmienicie radzili sobie Stefan Kwoczała oraz Bernard Kacperak. W konsekwencji doświadczony zawodnik stracił miejsce w podstawowym składzie, jednak w trudnych momentach można było na niego liczyć. Na torze w sezonie 1959 miał okazję pojawić się tylko raz, podczas meczu ze Startem Gniezno. Zdobył wówczas jeden punkt. Na zakończenie kariery weteran żużlowych torów spełnił jedno ze swoich marzeń – został mistrzem Polski.
Zakończenie kariery nie oznaczało, że Miechowski wycofał się z żużla. Wręcz przeciwnie. Był działaczem i zawsze służył pomocą, kiedy klub tego potrzebował. Pomimo upływu lat żywo interesował się wynikami klubu i jego funkcjonowaniem. Od czasu do czasu spotykał się z kolegami z toru. Zmarł 2 czerwca 2021 roku, w wieku 91 lat.
Wszystkie występy ligowe Waldemara Miechowskiego:
1948
Eliminacje do ligi: 25.04.1948, Łódź (VII miejsce – 13 punktów)
DM II ligi: Rybnik 4 (1,1,2), Częstochowa 7 (2,3,2), Częstochowa 7 (3,1,3), Bydgoszcz 5 (2,1,2)
1949
DM II ligi: Rzeszów 2 (2,-,-), Częstochowa 6 (1,3,2), Częstochowa 8 (2,3,3), Bydgoszcz 5 (d,2,3)
1950
DM II ligi: Częstochowa 14 (4,3,4,3), Bydgoszcz 11 (b.d.), Bytom 16 (4,4,4,4), Krotoszyn 11 (b.d.)
1951
DMP: Górnik Rybnik (wyjazd) 4 (2,1,1), Gwardia Bydgoszcz (w) 3 (1,2,0), CWKS Warszawa (w Lublinie) (b.d.), Kolejarz Rawicz (w Łodzi) 3 (1,d,2), Unia Leszno (w) 2 (0,1,1), Budowlani Warszawa (w Katowicach) 6 (1,3,2), Stal Ostrów (w Katowicach) 6 (2,3,1), Ogniwo Bytom (dom) 0 (u,0,0), Spójnia Wrocław (d) 7 (3,2,2)
1952
DMP: Spójnia Wrocław (w) 7 (3,3,1), Kolejarz Rawicz (d) 9 (3,3,3), Gwardia Bydgoszcz (w) 4 (0,2,2), Unia Leszno (d) 3 (1,1,1), Ogniwo Łódź (w) 8 (2,3,3)
1953
DMP: Budowlani Warszawa (d) 7 (2,2,3), Kolejarz Rawicz (w) 8 (3,3,2), Gwardia Bydgoszcz (w) 1 (d,1,u)
1954
DMP: Gwardia Bydgoszcz (d) 5 (d,3,2), Kolejarz Rawicz (w) 5 (2,d,3), Ogniwo Łódź (d) 9 (3,3,3), Spójnia Wrocław (w) 5 (0,3,2), Stal Świętochłowice (d) 5 (3,0,2), Unia Leszno (w) 0 (0,0,0), Budowlani Warszawa (d) 9 (3,3,3), CWKS Wrocław (w) 3 (1,2,d), Górnik Rybnik (d) 8 (3,3,2), Gwardia Bydgoszcz (w) 2 (1,0,1), Kolejarz Rawicz (d) 1 (1,0,0), Ogniwo Łódź (w) 3 (1,1,1), Spójnia Wrocław (d) 1 (0,1,0), Stal Świętochłowice (w) 9 (3,3,3), Unia Leszno (d) 6 (1,3,2)
1955
DM II ligi: Stal Gorzów (d) 9 (3,3,3), Kolejarz Ostrovia Ostrów (w) 6 (3,3,-), Górnik Rybnik (d) 6 (3,3,u), Stal Świętochłowice (w) 8 (3,2,3), Sparta Łódź (d) 7 (1,3,3), Stal Rzeszów (d) 5 (2,3,d), Stal Gorzów (w) 9 (3,3,3), Kolejarz Ostrovia Ostrów (d) 9 (3,3,3), Górnik Rybnik (w) 3 (u,2,1), Stal Świętochłowice (d) 9 (3,3,3), Sparta Łódź (w) 4 (b.d.), Stal Rzeszów (w) 4 (2,d,2)
1956
DM II ligi: Stal Gorzów (d) 4 (1,1,2), Start Gniezno (d) 9 (3,3,3), AMK Katowice (w) 6 (3,3,?), Gwardia Poznań (w) 9 (3,3,3), Sparta Śrem (d) 6 (3,3,-), Resovia Rzeszów (d) 7 (1,3,3), Kolejarz Piła (d) 4 (2,2,-), Stal Gorzów (w) 7 (3,1,3), Start Gniezno (w) 9 (3,3,3), AMK Katowice (d) 6 (2,2,2), Sparta Śrem (w) 8 (b.d.), Kolejarz Piła (w) 9 (3,3,3), Gwardia Poznań (d) 9 (3,3,3).
Faza finałowa: Stal Gorzów (d) 6 (b.d.), Stal Świętochłowice (w Katowicach) 9 (3,3,3), Ostrovia Ostrów (d) 8 (2,3,3)
1957
DMP: Śląsk Świętochłowice (d) 8 (b.d.), Sparta Wrocław (w) 6 (1,2,2,1), Kolejarz Rawicz (w) 11 (3,2,3,3), Polonia Bydgoszcz (d) 6 (3,0,2,1), Legia Warszawa (w) 11 (3,3,3,2), Tramwajarz Łódź (w) 6 (3,3,u), Górnik Rybnik (d) 5 (3,2,u,0), Śląsk Świętochłowice (w) 6 (b.d.), Sparta Wrocław (d) 7 (3,2,1,1), Kolejarz Rawicz (d) 6 (1,3,2,ns), Legia Warszawa (d) 0 (u,-,-,-), Tramwajarz Łódź (d) 7 (b.d.), Górnik Rybnik (w) 3 (2,0,1,-)
1958
DMP: Sparta Wrocław (d) 3 (0,1,2,u), Polonia Bydgoszcz (w) 1 (1,0), Górnik Rybnik (d) 2 (2), Legia Warszawa (d) 6 (3,3), Stal Rzeszów (w) NS, Unia Leszno (d) 7 (1,2,3,1), Śląsk Świętochłowice (w) 4 (2,2), Śląsk Świętochłowice (d) 4 (2,2), Unia Leszno (w) 0 (0,-,-,-), Stal Rzeszów (d) 2 (2,d), Górnik Rybnik (w) 0 (0,-,-,-), Polonia Bydgoszcz (w) 1 (1,d,-,-), Sparta Wrocław (w) 1 (1)
1959
DMP: Start Gniezno (d) 1 (1)
Gdańska ekipa nadal nie wie w której lidze przyjdzie jej się ścigać, mimo to kompletuje…
Stal Gorzów poinformowała za pośrednictwem swoich mediów, że Waldemar Sadowski podjął decyzję o zakończeniu swojej…
Od pewnego czasu na zapleczu PGE Ekstraligi dochodzi do dużych zmian. Z roku na rok…
Dostępny jest już kolejny numer Tygodnika Żużlowego. W wydaniu nr 43 przeczytacie między innymi o…
Kilka dni temu Abramczyk Polonia Bydgoszcz poinformowała, że Tomasz Bajerski pozostanie jej trenerem w sezonie…
Polski Związek Motorowy poinformował o wynikach egzaminów na licencję Ż i 250cc. Pozytywne wyniki egzaminów…
Zobacz komentarze
Ależ fascynujący artykuł! Dziękuję za podanie wiedzy, o której nie miałam pojęcia. Powinniśmy pamiętać o bohaterach z dawnych lat.
Piękna historia Częstochowskiego sportu motorowego