Tak, ten artykuł o historii Indywidualnych Mistrzostw Polski na żużlu będzie trochę inny niż większość. Nie znajdziecie tu suchych informacji, że w roku X finał odbył się w mieście X, a mistrzem został zawodnik Y. Postarałam się skupić tylko na tych finałach, które okazały się w jakiś sposób wyjątkowe, a oprócz tego przygotowałam garść ciekawostek.
Już w najbliższą niedzielę, 11 lipca, o godz. 17.30, zawodnicy spotkają się na stadionie im. Alfreda Smoczyka w Lesznie, by powalczyć o 73. trofeum w historii. Wyłoniona w drodze ćwierć- oraz półfinałów szesnastka żużlowców powalczy o tradycyjny puchar oraz przechodnią czapkę Kadyrowa, na której przyjdzie im wyhaftować swoje nazwisko. Droga do finału wiodła przez sito eliminacyjne – ćwierćfinały w Bydgoszczy, Łodzi, Rawiczu i Opolu oraz półfinały w Gnieźnie i Krośnie. Wielkim nieobecnym będzie z pewnością Patryk Dudek.
Wszystko zaczęło się w 1932 roku w Mysłowicach, mieście, które obecnie niespecjalnie kojarzymy z żużlem. Początkowo walczono z podziałem na klasy w zależności od pojemności silnika motocykla. Nie zachowały się w pamięci czy dokumentach wszystkie nazwiska, niekiedy nie znamy imienia triumfatora. Pewni natomiast jesteśmy tego, że pierwszym mistrzem w klasie 250 cm3 został Alfred Weyl z KM Unii Poznań, natomiast w klasach 350 cm3 i ponad 500 cm3 konkurencji nie miał Rudolf Breslauer.
Przez okres, który pozostał do wybuchu II wojny światowej, tylko dwa razy wyłoniono nowego mistrza. Na pierwsze zawody po zakończeniu globalnego konfliktu zbrojnego przyszło poczekać kibicom do 1947 roku. Nadal z podziałem na cztery klasy, a więc mistrzów było aż czterech. W 1950 roku mistrzem został zawodnik, który nawet nie wziął w nim udziału. Chodzi oczywiście o Alfreda Smoczyka, który zginął w wypadku drogowym i honorowo dostał tytuł. Po latach przyznano go jednak prawowitemu właścicielowi, który zajął w tamtych zawodach pierwsze miejsce, Józefowi Olejniczakowi z Unii Leszno.
Finał rozegrany w Zielonej Górze w 1992 roku był wyjątkowy, był bowiem pierwszym, w którym zwyciężył Tomasz Gollob. Ciekawe były także te rozgrywki, w których faworyci zostali ograni przez nieco mniej popularnych zawodników. Te finały pamiętam najlepiej, bo do dziś. Pamiętam leszczyński finał z 2008 roku, kiedy triumfował Adam Skórnicki. Choć był wychowankiem miejscowej Unii, wówczas startował jako poznański „Skorpion”. To było bardzo zaskakujące, ale i piękne. Tak jak szalona radość nieodżałowanego Tomasza Jędrzejaka w Zielonej Górze w 2012 oraz Szymona Woźniaka pięć lat później… Ujęcia telewizyjne całującego zielonogórski owal „Ogóra” przeszły do historii polskiego żużla.
Mistrzowskie „naj, naj, naj”, czyli coś, o czym czytelnicy mogli nie słyszeć/nie wiedzieć/nie zastanawiać się nad tym:
Najbardziej utytułowanym zawodnikiem w historii jest oczywiście Tomasz Gollob. 16 zdobytych medali (8 złotych, 5 srebrnych, 3 brązowe) plasuje go na niezagrożonym pierwszy miejscu w klasyfikacji medalowej wszech czasów. Sześć razy triumfował jako zawodnik Polonii Bydgoszcz, raz reprezentując barwy Unii Tarnów i raz startując w Stali Gorzów. Drugie miejsce w tym zestawieniu należy do Zenona Plecha, pięciokrotnego mistrza i dwukrotnego wicemistrza Polski. On z kolei był zawodnikiem dwóch klubów: dwie pierwsze wiktorie przypadły mu pod egidą klubu z Gorzowa, trzy następne-gdańskiego Wybrzeża.
Najwięcej medalistów w momencie swego triumfu reprezentowało barwy Unii Leszno. Związani z „Bykami” zdobyli łącznie 13 złotych, 9 srebrnych i 7 brązowych medali. Wicemistrzostwo w tej kategorii dzierży Stal Gorzów Wielkopolski z ośmioma złotymi, 12 srebrnymi i 12 brązowymi medalami, trzecie – ROW Rybnik (8 złotych, 10 srebrnych i 5 brązowych).
Najczęstszym miejscem rozgrywania finałów jest Rybnik. Do tej pory mistrza na tym właśnie obiekcie wyłaniano aż trzynaście razy, po raz ostatni w 1971 roku. Jest to związane z zasadą, według której finały IMP organizuje DMP z ubiegłego roku, a w tamtym okresie na śląską drużynę nie było mocnych. Na drugim miejscu plasuje się Leszno – tegoroczna batalia będzie jedenastą w tym miejscu.
Najmłodszym mistrzem w historii był Zenon Plech. W momencie koronacji po finale w Bydgoszczy w 1972 roku liczył sobie dokładnie 19 lat i 9 miesięcy.
Tegoroczny finał IMP to powód do radości działaczy i kibiców klubu z Krosna. Reprezentanci tej drużyny, i to od razu w liczbie dwóch (nie będą to niestety wychowankowie), czyli Tobiasz Musielak i Mateusz Szczepaniak, będą pierwszymi „Wilkami” w gronie finalistów od 61 lat.
Co zadziwiające, choć żużel to sport bardzo rodzinny, tylko raz zdarzyło się, że tytuł mistrzowski trafił zarówno w ręce ojca, jak i syna. W 1990 roku w finale w Lublinie triumfował Zenon Kasprzak, 24 lata później w Zielonej Górze czapka Kadyrowa trafiła do jego syna – Krzysztofa. Kilka razy zdarzyło się jednak, że w finałach brali udział przedstawicieli różnych pokoleń tej samej rodziny. W tym roku jako zawodnik rezerwowy w IMP zadebiutuje Kacper Woryna, którego dziadek Antoni w 1966 roku w Rybniku wywalczył złoty medal, oprócz tego jeden srebrny i jeden brązowy.
Zbigniew Dobrucki to mistrz z 1976, jego syn Rafał może pochwalić się dwukrotnym zajęciem trzeciego miejsca (1995, 2010). Robert Miśkowiak to zdobywca piątej pozycji w turnieju z 2016, w niedzielę jako pełnoprawny uczestnik zaprezentuje się jego siostrzeniec Jakub. Uczestnikiem, niestety bez większych sukcesów, był także Piotr Pawlicki senior. Pojechał w finałach z 1989 i 1990 roku, zajmując odpowiednio 10. i 9. pozycję. Syn Przemysław dwukrotnie wywalczył drugie miejsce (Leszno 2011, Gorzów Wlkp. 2017), a Piotr jr to mistrz ze stadionu im. Alfreda Smoczyka (2018). Sławomir Dudek siedem razy brał udział w finałach, jego najważniejszym osiągnięciem jest brązowy medal (Toruń 1991). Patryk Dudek przebił osiągnięcie ojca, kiedy w 2016 roku w Lesznie został najlepszym zawodnikiem Polski. Nie sposób nie wspomnieć o braciach Gollobach: Tomasz dokonał mistrzowskiej sztuki osiem razy, jego brat Jacek dokonał tego jedynie raz.
„Mistrzem jednego toru” żartobliwie można nazwać Andrzeja Wyglendę. Czterokrotny czempion Polski wszystkie swoje tytuły (1964, 1968, 1969, 1973) zdobył na macierzystym torze w Rybniku.
Kilkukrotnie dochodziło do sytuacji, kiedy całe podium zajmowali reprezentanci jednego klubu. Po raz pierwszy miało to miejsce w Lesznie (1988): gospodarze nie okazali się zbyt gościnni i pierwszą trójkę stanowił tercet Unii: Roman Jankowski, Jan Krzystyniak i Zenon Kasprzak. Ponownie taki fakt miał miejsce w 2005 roku w Tarnowie, złote czasy Unii przejawiły się w osobach Janusza Kołodzieja, Tomasza Golloba i jego brata Jacka.
W rozgrywanej w 1998 roku batalii w Bydgoszczy doszło do jedynej w swoim rodzaju sytuacji, kiedy pierwszą trójkę stanowili reprezentanci jednego regionu: Kujaw i Pomorza. Mistrz Jacek i jego brat Tomasz byli wówczas miejscowymi „Gryfami”, a towarzyszył im Wiesław Jaguś z Apatora Toruń.
Jeden mistrz urodził się w innym niż Polska kraju. Chodzi oczywiście o Rune Holtę. Urodzony w norweskim Stavanger, obywatel Polski od 2002 roku, dwa razy zdobył tytuł Indywidualnego Mistrza Polski (Bydgoszcz 2003, Wrocław 2007). Innego „Polaka z wyboru”, słynnego Brytyjczyka Andy Smitha, oglądali kibice w bydgoskim finale z 1999 roku. Niestety tylko na pozycji rezerwowego. Smith pojechał tylko w jednym biegu, niestety bez zdobyczy punktowej. Czy Gleb Czugunow pójdzie kiedyś w ich ślady?
Jeden mistrz naszego kraju został także seniorskim mistrzem świata. Chodzi oczywiście o mistrza Tomasza. Co ciekawe, tytułu IMP nie zdobył Jerzy Szczakiel – najlepsze miejsce w jego karierze to drugie, ani Bartosz Zmarzlik, trzykrotnie drugi. Jeśli chodzi o polskich indywidualnych mistrzów świata juniorów, ta sztuka udała się Piotrowi Protasiewiczowi (IMŚJ 1996, IMP 1999), Jarosławowi Hampelowi (IMŚJ 2003, IMP 2011) i wspominanemu już w „dziale rodzinnym” Krzysztofowi Kasprzakowi (IMŚJ 2005, IMP 2014), Patrykowi Dudkowi (IMŚJ 2013, IMP 2016), Piotrowi Pawlickiemu i Bartoszowi Zmarzlikowi. Robert Dados, choć został najlepszym juniorem globu, sukcesów nie powtórzył w IMP – podczas trzech finałów, w których uczestniczył, zajmował miejsca poza czołową trójką. Podobnie Robert Miśkowiak. Finały IMP nie kojarzyły się dobrze Karolowi Ząbikowi, IMŚJ z 2006 roku. W IMP pojawił się tylko raz, w feralnym 2009 roku. Leszczyński finał zakończył na ostatnim, 16. miejscu, po fatalnej kraksie z Damianem Balińskim.
Sześciokrotnie mistrzowi udało się obronić tytuł. Pierwszy był Florian Kapała (mistrz z 1961 i 1962 roku, oba finały odbyły się w Rzeszowie). Dokonał tego także Andrzej Wyglenda (Rybnik 1968 i 1969) i Zenon Plech (Gorzów Wielkopolski 1984 i 1985). Tomasz Gollob był pierwszym jeźdźcem, który zdobył cztery tytuły z rzędu (1992 Zielona Góra, Bydgoszcz 1993, Wrocław 1994 i 1995; później dwa: Bydgoszcz 2001 i Toruń 2002).
Do grona najbardziej zasłużonych, którym tytułu nie udało się zdobyć, zaliczyć można Bartosza Zmarzlika, Jerzego Szczakiela, Jana Krzystyniaka, Mariana Rose, Marka Cieślaka, Zbigniewa Raniszewskiego, Pawła Waloszka. Tylko jeden z nich może jeszcze tę sytuację naprawić…
Niels Kristian Iversen w sezonie 2025 nadal będzie reprezentował barwy ekipy Wybrzeża Gdańsk. Duńczyk w…
Śląsk Świętochłowice powoli odradza się z niebytu. Prezes ekipy ze "Skałki" Krzysztof Sichma w rozmowie…
Poznaliśmy skład sztabu szkoleniowego PSŻ-u Poznań. Nowym trenerem "Skorpionów" został Eryk Jóźwiak, managerem drużyny pozostaje…
Już 20 października w Lonigo odbędzie się finał Mistrzostw Europy Par na żużlu. Weźmie w…
Kacper Teska podpisał nowy, trzyletni kontrakt z ekipą #OrzechowaOsada PSŻ Poznań, który będzie obowiązywał do…
Ekipa Energi Wybrzeża Gdańsk poinformowała, że jeden z jej liderów, Niels Kristian Iversen, pozostanie w…